Seria dymisji generałów i pułkowników - z najważniejszym dowódcą na czele. Jak mówią sami wojskowi, to prawdziwa czystka. Jak wynika z relacji odchodzących oficerów, to czystka robiona rękoma najbardziej zaufanego współpracownika szefa MON Antoniego Macierewicza, czyli Bartłomieja Misiewicza. Kto i dlaczego odchodzi? Materiał z magazynu "Czarno na białym".
W polskiej armii służy prawie 100 tys. żołnierzy, z czego 1,5 tys. to pułkownicy, a 80 generałowie. Przez pierwszy rok rządów Prawa i Sprawiedliwości z wojska odeszło lub zostało do tego zmuszonych ponad 260 pułkowników i 26 generałów.
Reporter "Czarno na białym" Jacek Tacik dotarł do wysokich rangą żołnierzy, którzy pożegnali się ze służbą w ostatnim czasie.
Misiewicz "zwalnia pułkowników, generałów"
Tacik rozmawiał z pułkownikiem z 32-letnim doświadczeniem w wojsku, który pragnie zachować anonimowość. To były oficer operacyjny i były dowódca jednostki. Z armii - mimo wcześniejszego awansu - odszedł rok temu. - Stawiłem się w miejscu, w którym mi nakazano i wtedy dowiedziałem się, że zostałem przeniesiony do rezerwy kadrowej - powiedział.
Przeniesienie do rezerwy nie jest formalnie zwolnieniem, ale pułkownik miał zostać przeniesiony do jednostki oddalonej od Warszawy o 300 km. - Obawiam się, że trudno byłoby znaleźć dla mnie zadania, do których byłem przygotowywany przez ostatnich kilkadziesiąt lat. Powiedział, że jest pewien, że w ten sposób chciano go upokorzyć - dodał.
Pułkownik wyjaśnił, że informację o wezwaniu na spotkanie przekazał mu jeden z oficerów. - Powiedział, że przyjmie mnie dyrektor biura politycznego pan [Bartłomiej - red.] Misiewicz. Nie znałem wtedy tej osoby - powiedział w rozmowie z TVN24.
Pułkownik powiedział, że choć Misiewicz nie był jego przełożonym, to właśnie on "wręczył mu dokument" z informacją o przeniesieniu do rezerwy. - Co ciekawe, był to tryb natychmiastowej wykonalności tej decyzji, co tym bardziej mnie zdziwiło, ponieważ tego typu środek stosuje się w wyjątkowych sytuacjach w stosunku do ludzi, którzy stwarzają jakieś zagrożenie - powiedział.
Dodał, że Misiewicz nie odpowiadał na żadne pytania, mówił tylko: "Taka jest decyzja pana ministra".
- Kiedy człowiek taki jak pan Misiewicz, nie będący żołnierzem, nie mający pojęcia tak naprawdę o wojsku zwalnia pułkowników, generałów, generałowie mu składają meldunki, to chyba coś jest nie tak - oświadczył.
Żołnierze "narażają życie, a nie urzędasy z MON"
Były dyrektor Departamentu Prasowo-Informacyjnego MON komandor Janusz Walczak w armii służył od 1985 roku, był na misjach w: Iraku, Afganistanie i Pakistanie. Odszedł z wojska, bo - jak mówi - nie chciał mieć nic wspólnego z szefem MON. O powodach odejścia mówi otwarcie. - To dowódcy powinni decydować o tym, jakich mają ludzi, jak mają ich szkolić, na jakich stanowiskach obsadzać, bo to oni narażają życie, a nie urzędasy z Ministerstwa Obrony Narodowej - powiedział.
I dodał: - Nie mogę zrozumieć, jak dyrektor gabinetu politycznego może prowadzić rozmowy kadrowe z żołnierzami, którzy mają objąć ważne stanowiska służbowe. To dla mnie jest nie do pomyślenia.
- Bardzo mi się nie podoba wplątywanie wojska w politykę, bardzo mi się nie podoba polityka kadrowa w tej chwili. Ona moim zdaniem jest na głowie postawiona - oświadczył kmdr Walczak.
Odchodzą najważniejsi...
Z wojskiem żegnają się najwyżsi rangą dowódcy. W grudniu wniosek o zwolnienie z zawodowej służby wojskowej złożył najważniejszy człowiek w armii - dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych generał broni Mirosław Różański. Ma 54 lata.
Ze stanowiskiem szefa Sztabu Generalnego z końcem stycznia pożegna się gen. Mieczysław Gocuł. Był odpowiedzialnym za planowanie ćwiczeń i współpracę z NATO. Ma 53 lata.
Z MON odchodzi zaś gen. Adam Duda, szef Inspektoratu Uzbrojenia. Był odpowiedzialny za zakupy dla armii i modernizację. Ma 49 lat.
- Wojsko jest w stanie uczestniczyć w paradach bez najważniejszych dowódców, ale wojsko nie jest w stanie wojować bez najważniejszych dowódców - ocenił w rozmowie z TVN24 Bogdan Klich, były szef MON. - Wojsko jest od tego, żeby uczestniczyć w wojnach, albo przygotowywać się do wojny. W związku z tym wojsko pozbawione głowy nie będzie w stanie być przygotowanym do ewentualnego odparcia zagrożenia.
... i przychodzą nowi
Miejsce tych generałów, którzy odeszli zajmują nowi, którzy generałami dopiero się stają dzięki decyzji Antoniego Macierewicza. I tak gen. Ryszard Parafianowicz w ubiegłym roku był jeszcze podpułkownikiem, służył w Centrum Zarządzania Kryzysowego MON. Teraz został rektorem Akademii Sztuki Wojennej. Z kolei do niedawna pułkownik, a ostatnio generał brygady Grzegorz Hałupka został awansowany na dowódcę 6. Brygady Powietrznodesantowej. Dotychczas pracował w Inspektoracie Wojsk Specjalnych.
- Jeżeli się bierze ludzi z drugiego szeregu, jeżeli teraz generałem można zostać w ciągu dwóch miesięcy, nie zaliczając nawet kursu generalskiego, (...) to jest to przepis na całkiem udaną katastrofę - ocenił Juliusz Ćwieluch, dziennikarz tygodnika "Polityka".
Zdaniem Bogdana Klicha, "tworzone jest wojsko PiS, wojsko partyjne, z kadrą dowódczą, która będzie lojalna w stosunku do PiS-u, a powinna być lojalna w stosunku do polskiego państwa".
Jacek Tacik, TVN24
Autor: pk/gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24