Ekskluzywny Saab 9-5, którym kiedyś podróżował prezes PiS Jarosław Kaczyński, wciąż jest na sprzedaż. Nowy właściciel auta Marcin Kaszubowski chce na nim zarobić i niewykluczone, że mu się uda. Kolejka chętnych do kupienia samochodu jest bowiem coraz dłuższa.
Samochód był dotąd garażowany, jest w dobrym stanie i ma za sobą wyjątkową przeszłość. Saabem przez wiele lat podróżował Jarosław Kaczyński, ale wyłącznie na tylnej kanapie, bo do dziś nie posiada prawa jazdy. Okazuje si, że auto wciąż nabiera wartości. - Nie do końca wierzyłem, że to jest auto, którym jeździł prezes PiS. Myślałem, że jest to po prostu jakaś bajka, którą opowiadał mi sprzedawca - powiedział Marcin Kaszubowski, obecny właściciel srebrnego Saaba.
"Auto sprzedaliśmy w komisie"
Sprzedażą srebrnego Saaba 9-5, którym przez ostatnie lata podróżował Jarosław Kaczyński, zajmował się skarbnik PiS Stanisław Kostrzewski. - Obaj bracia (Kaczyńscy - red.) uważali Saaba i Volvo za najbezpieczniejsze samochody. Dlatego właśnie wybór padł na to auto. Świetnie się sprawdzał i bardzo o niego dbaliśmy - powiedział dziennikowi.pl Kostrzewski.
Teraz pan Marcin, który zakupił auto, znów wystawił je na sprzedaż - bo jak mówił - musi wyjechać.
Saab godny polecenia
Zakup samochodu poleca między innymi Adam Kornacki, autor programu "Zakup kontrolowany" w TVN Turbo. - Jeżeli ktoś szuka auta wygodnego, komfortowego, z fajnym, mocnym silnikiem, z pancernym zawieszeniem, które znosi nasze polskie dziury, proszę bardzo - powiedział.
Auto ma spory przebieg, bo 180 tys. km. Posiada także trwałe ślady po "jakimś zwierzątku". - Prawdopodobnie był to kot bądź pies. Podrapał trochę tapicerkę - wyjaśniał właściciel Saaba. Oprócz tego nowy właściciel znalazł w samochodzie szczotkę do ubrań, chusteczki do demakijażu czy krawat Hugo Bossa.
Nie ujawnia i zaprzecza
Nie ma żadnych śladów po kulach! Kompletna bzdura, ktoś to sobie wymyślił Marcin Kaszubowski, obecny właściciel samochodu
Znalazł się tam też telefon, o którym pisaliśmy w czwartek, należący niegdyś do prezesa PiS. - Stara Nokia, która służyła jako taki telefon pokładowy typowo. Nie chcę ujawniać, co jest w telefonie. Są jakieś tam zapiski, numery - mówił reporterowi Faktów Kaszubowski. Jednakże w czwartek w rozmowie z dziennikiem.pl właściciel samochodu powiedział, że w telefonie znajdowała się karta SIM, na której zapisane były m.in. kondolencje po katastrofie smoleńskiej czy inne prywatne wiadomości.
Głośno było także o rzekomych śladach po kulach na tylnej szybie samochodu. Właściciel kategorycznie zaprzecza takim doniesieniom. - Nie ma żadnych śladów po kulach! Kompletna bzdura, ktoś to sobie wymyślił - mówił Kaszubowski.
Całej sprawy nie chciał komentować rzecznik PiS Adam Hofman, bo jak stwierdził, "ważniejsze są dziś rzeczy w Polsce niż były już samochód Jarosława Kaczyńskiego".
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN