Podczas pięciogodzinnego przesłuchania byłego posła i byłego szefa MSWiA padło kilka dat. Mariusz Kamiński zeznał, że w lipcu 2022 roku dostał pierwsze sygnały o "korupcyjnych propozycjach dotarcia do MSZ". Trzy miesiące później na TikToku zamieszanego w aferę wizową wiceministra Piotra Wawrzyka pojawiło się nagranie z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Wawrzyk zdymisjonowany został ponad rok po sygnałach, które miał otrzymać Kamiński. Zatrzymano go natomiast w styczniu tego roku, czyli już po zmianie władzy.
W poniedziałek przed komisją śledczą do spraw afery wizowej zeznawał były szef MSWiA i były poseł PiS Mariusz Kamiński. Przesłuchanie Kamińskiego trwało pięć godzin - rozpoczęło się około godziny 13, a zakończyło się krótko przed godziną 18.
W trakcie swobodnej wypowiedzi Mariusz Kamiński powiedział, że był pierwszą osobą, która otrzymała informację o możliwych nadużyciach w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. - To ja osobiście zleciłem CBA podjęcie tej sprawy i pełne wyjaśnienie - oświadczył.
Zobacz też: Afera wizowa. Jak to się zaczęło?
Od pierwszych sygnałów do zatrzymania. Kalendarium
- W drugiej połowie lipca 2022 roku zgłosiła się do mnie osoba informująca, która przekazała mi następującą informację: otóż znany jej na gruncie zawodowym przedsiębiorca złożył jej de facto korupcyjną propozycję dotarcia do MSZ-u - mówił podczas zeznań na komisji śledczej Kamiński.
- Żadna informacja nie została zlekceważona, podjęto maksymalnie intensywne działania i w krótkim okresie proceder został ujawniony, winni usłyszeli zarzuty i poniosą odpowiedzialność karną, a osoba, która umożliwiła działania przestępcze na terenie MSZ, czyli minister Wawrzyk, został zdymisjonowany z tego tytułu i poniesie konsekwencje karne - mówił Kamiński.
- Osobiście zleciłem Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu podjęcie tej sprawy - dodał były minister na przesłuchaniu, choć wcześniej pojawiały się także jego opinie w przestrzeni publicznej, że cała sprawa jest "tylko kampanią wyborczą opozycji".
Powiedział także, że "wszystko wskazywało na to, że (Piotr Wawrzyk - red.) miał świadomość, iż Edgar Kobos przyjmuje korzyści majątkowe z tego tytułu (wydawania wiz - red.)".
20 października 2022 roku ten sam Piotr Wawrzyk, ówczesny wiceszef MSZ opublikował na TikToku krótki filmik z Jarosławem Kaczyńskim. Uśmiechnięty Kaczyński pozdrowił wtedy wszystkich użytkowników aplikacji. - Dobrze, że jesteście aktywni, że chcecie mieć informacje, że się tymi informacjami wymieniacie - powiedział prezes PiS.
Bazując na zeznaniach Kamińskiego można zatem stwierdzić, że nagranie powstało, gdy szef MSWiA wiedział o aferze wizowej od trzech miesięcy.
Wawrzyk zatrzymany półtora roku po sygnale do Kamińskiego
31 sierpnia 2023 roku Piotr Wawrzyk został zdymisjonowany przez ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego. Według resortu dyplomacji powodem tej decyzji był "brak satysfakcjonującej współpracy". Wawrzyk zniknął też z list wyborczych PiS.
1 września 2023 roku pojawił się artykuł "Wyborczej" o okolicznościach dymisji Wawrzyka i wejściu CBA do MSZ. To wtedy o nieprawidłowościach w resorcie dowiedziała się opinia publiczna. Powołując się na swojego informatora z MSZ, "Wyborcza" przekazała, że 31 sierpnia do budynku resortu dyplomacji weszli agenci służb specjalnych, prawdopodobnie CBA. Mieli przesłuchać kierownictwo departamentu konsularnego i dyrektora generalnego MSZ. Jeszcze tego samego dnia premier Morawiecki odwołał Wawrzyka.
14 września 2023 roku opublikowane zostały informacje Onetu o "Filmowcach Wawrzyka", którzy mieli udawać ekipy z Bollywood. Podano wówczas, że wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk został wyrzucony z rządu i z list wyborczych PiS, bo pomógł swoim współpracownikom stworzyć nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych. Na listach wysłanych przez MSZ do placówek w Mumbaju i New Delhi znajdowały się grupy Indusów, którzy mieli ekspresowo dostać wizy. Wawrzyk miał napisać na temat osób na wspomnianej liście, że "to jest ekipa filmowa". "Indusi zostali zaprezentowani przez Kobosa jako ekipa filmowa z Bollywood" - napisano w publikacji.
17 stycznia 2024 roku, czyli półtora roku po pierwszym sygnale do Kamińskiego o nieprawidłowościach w MSZ, Piotr Wawrzyk został zatrzymany i dostał zarzuty. Do zatrzymania doszło, gdy władzę sprawował już koalicyjny rząd Donalda Tuska. Biuro Prasowe Centralnego Biura Antykorupcyjnego poinformowało wtedy, że "funkcjonariusze Delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Lublinie zatrzymali byłego wiceministra spraw zagranicznych w śledztwie dotyczącym płatnej protekcji w związku z przyspieszaniem procedur wizowych".
Kamiński odpowiadał także na pytanie, dlaczego musiał minąć aż rok od - jak zeznał - pierwszego sygnału w sprawie afer w MSZ, żeby doszło tam do dymisji.
- Przez dziewięć miesięcy pan Kobos grasował sobie po MSZ. Urządził tam swoje podziemie wizowe pod okiem władz MSZ. Dlaczego do tego dopuszczono? Dlaczego to trwało tak długo? - dopytywała w poniedziałek podczas przesłuchania Aleksandra Leo (Polska 2050 - Trzecia Droga). O niepokojących mailach Piotra Wawrzyka, który miał współpracować z Kobosem, mieli być informowali polscy dyplomaci, choćby z Manili na Filipinach.
Kamiński odpowiedział krótko: "szanowna pani, trzeba rozumieć, jak pracują służby".
Komisja śledcza do spraw afery wizowej
Komisja bada nadużycia, zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce w okresie od 12 listopada 2019 roku do 20 listopada 2023 roku.
Prokuratura ustaliła, że Edgar Kobos, były współpracownik byłego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka, otrzymał łapówki za wizy od 607 osób z różnych krajów.
Czytaj więcej: Kamiński w prokuraturze, a nie na posiedzeniu komisji śledczej Podczas piątkowych obrad komisja śledcza zdecydowała o rozszerzeniu porządku posiedzenia o przyjęcie uchwał dotyczących wystąpienia do różnych instytucji o zwolnienie Kamińskiego z tajemnicy prawnie chronionej, w zakresie objętym działaniami tej komisji. Chodzi o zgodę prezesa Rady Ministrów, szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, szefa Agencji Wywiadu i szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Źródło: "Fakty" TVN