W kolejnej opublikowanej w ramach tzw. afery mailowej korespondencji szef kancelarii premiera Michał Dworczyk miał krytycznie ocenić politykę zakupową Ministerstwa Obrony Narodowej. "Niekompetencja, nieudolność, głupota, a czasem też ciemne interesy są zawsze podlewane w MON, PGZ i u nas w polityce obrzydliwym sosem bogoojczyźnianych frazesów" - miał pisać. Miał też stwierdzić, że "wywalamy dziesiątki milionów złotych w błoto".
W internecie od kilku miesięcy pojawia się korespondencja mająca pochodzić - jak sugerują zrzuty ekranu - z prywatnej poczty szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka. Rządzący kwestionowali prawdziwość maili, ale do tej pory nie pokazali ani jednego przykładu zmanipulowanej korespondencji. Wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin potwierdził autentyczność jednego z maili, w którym premier prosi go o wezwanie na rozmowę ambasadora Niemiec w związku z niekorzystnymi dla rządu publikacjami w dzienniku "Fakt".
Dworczyk: wywalamy dziesiątki milionów złotych w błoto
W kolejnej odsłonie afery mailowej pojawia się wiadomość, jaką Dworczyk miał wysłać w marcu 2019 roku między innymi do premiera Mateusza Morawieckiego.
Szef KPRM miał komentować w niej politykę zakupową Ministerstwa Obrony Narodowej. Dworczyk był wiceszefem tego resortu w 2017 roku, a więc w czasach kiedy ministrem był Antoni Macierewicz, który przestał szefować ministerstwu w 2018 roku.
Do maila dołączony jest skan wywiadu w "Dzienniku Gazecie Prawnej" z Piotrem Wojciechowskim, prezesem WB Electronics, polskiej firmy zajmującej się produkcją bezzałogowców, który narzeka na to, że MON nie dopuściło jego firmy do złożenia oferty w postępowaniu dotyczącym zakupu tego typu sprzętu, a zamówiło go w Polskiej Grupie Zbrojeniowej.
"Panowie, ciekawy i niestety prawdziwy artykuł w załączniku. Najgorsze jest to, że niekompetencja, nieudolność, głupota, a czasem też ciemne interesy są zawsze podlewane w MON, PGZ i u nas w polityce obrzydliwym sosem bogoojczyźnianych frazesów. 'Dobro Sił Zbrojnych', 'Przyszłość polskiego przemysłu' itd. A tak naprawdę wywalamy dziesiątki milionów złotych w błoto lub zgadzamy się na rozkradanie środków budżetowych" - miał napisać Dworczyk w komentarzu do wywiadu Wojciechowskiego.
"Jeden przykład, jak wyglądają zakupy w wojsku"
Następnie Dworczyk miał wskazać "jeden przykład, jak wyglądają zakupy w wojsku". Odnosi się w nim do czasów, kiedy pracował w MON.
"W 2017 r. zablokowałem podpisanie wielomilionowego kontraktu na drony uderzeniowe z PGZ, narażając się na złość Kownackiego (Bartosza - red.) i Macierewicza. Zażądałem testów porównawczych (jedyny raz, kiedy się odbyły) z Warmetami - produktem WB Electronics. Okazało się, wiem, że w to trudno uwierzyć, (ale ja to widziałem na własne oczy) - że drony PGZ istnieją wyłącznie w fazie wstępnych prototypów. Najpierw trzeba było czekać, aby skonstruowali 3 sztuki, a potem okazało się to totalną klęską - testy na poligonie w Zielonce. Nie mogły trafić w cel lub nie wybuchały. Natomiast testy Warmetów wypadły świetnie. To wprowadziło wszystkich w konsternację, ale i tak zakup A. Macierewicz zablokował - 'bo nie będziemy kupować od prywaciarza'. Dopiero jesienią, jak media zaczęły go obśmiewać, że drony, które obiecywał, to kolejna niespełniona obietnica, na szybko kazał kupić 100 sztuk. Oczywiście obrońcy 'prawdziwych polskich produktów', tzn. PGZ, doprowadzili do powstania tajnych raportów, które pokazywały, że Warmety mają problemy z łącznością (można je zakłócić) i Błaszczak wstrzymał kolejne zakupy. Na marginesie dodam, że Warmety kupują Turcy, Ukraińcy i Arabowie, to znaczy kraje, które prowadzą wojny, oceniając, że jest lepszy produkt niż drony izraelskie czy amerykańskie. Drony PGZ nie powstały do dziś" - miał napisać Dworczyk.
"I na koniec najlepsze: zażądałem, by przedstawiono, jaki procent 'drona' z PGZ jest produkowany w PL. Okazało się, że jest to sama głowica bojowa - tzn. ładunek i zapalnik, obudowa z tworzywa (też produkowana w prywatnej firmie poza PGZ) i kilka drobnych części. Cała reszta jest sprowadzana - gł. Chiny i chyba Izrael. My w PL staramy się tylko coś z tych części złożyć. Kurtyna!" - miał podsumować szef kancelarii premiera.
Stanowisko rządu w sprawie afery mailowej
Zadaliśmy w sprawie opisanej wyżej korespondencji mailowo pytania do Centrum Informacyjnego Rządu. W odpowiedzi napisano, że "nasz kraj doświadczył ataku cybernetycznego i dezinformacyjnego prowadzonego z kierunków wschodnich".
"Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie będzie komentować treści materiałów wykorzystywanych do akcji dezinformacyjnej prowadzonej przez osoby zza wschodniej granicy Polski. Działania te mają zrealizować konkretne zamierzenia o charakterze politycznym" - dodano.
Więcej informacji o publikowanych mailach:
>> Tak Morawiecki, Dworczyk i Sasin mieli naradzać się w sprawie finansowania kampanii billboardowej >> Dworczyk miał pisać do premiera w sprawie Zalewskiej. "Zachowuje się jak baba z magla" >> Trzy miliardy na onkologię. Co premier miał doradzać w sprawie "Ostrego cienia mgły" prezydenta >> Dworczyk, Mueller i członkowie CIR mieli konsultować odpowiedzi na pytania "Wyborczej". "Wyślij to tym łobuzom" >> "Jeżeli mielibyśmy kierować się starą sprawdzoną zasadą". Michał Dworczyk i dewiza SS >> "Narracja jest gotowa, tylko trzeba ładnie to wszystko ująć". Premier miał pisać do prezesa PAP >> "Odradzam Ci cytowanie, bo nie mamy tak krytycznej sytuacji epidemicznej" >> "Formuła jest następująca". Dworczyk miał dyktować treść depeszy Polskiej Agencji Prasowej >> Były prezes PKO BP miał pisać do Dworczyka w sprawie anglojęzycznego portalu PAP. "Odmaszerować!" >> "Ogólna, mistyczna, ezoteryczna procedura". Jak premier konsultował odpowiedzi dla tvn24.pl i TVN24
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Obara/PAP