Szeroki zasięg akcji jest dowodem, że to nie są przypadkowe działania, w których trzech chłopaków w Błoniu, Płońsku czy w innej miejscowości włamało się do mojej skrzynki i z nudów teraz publikują maile - tak sprawę włamań na swoją skrzynkę z pocztą elektroniczną opisał Michał Dworczyk w rozmowie z "Wprost". Szef kancelarii premiera przyznał, że prowadził służbową korespondencję przy pomocy prywatnej skrzynki mailowej oraz że były tam "różne informacje wrażliwe", ale nie było "informacji klauzulowanych, niejawnych".
W ubiegłym tygodniu minister Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, poinformował o włamaniu na swoją skrzynkę mailową. W piątek wicepremier do spraw bezpieczeństwa, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński opublikował oświadczenie, w którym napisał między innymi, że "najważniejsi polscy urzędnicy, ministrowie, posłowie różnych opcji politycznych byli przedmiotem ataku cybernetycznego". Dodał, że atak został przeprowadzony "z terenu Federacji Rosyjskiej", a "jego skala i zasięg są szerokie".
Dworczyk wydał w tej sprawie dwa oświadczenia. Jedno 9 czerwca, drugie - 11 czerwca. Potem nie zabierał głosu w sprawie cyberataków, a w Sejmie nie odpowiadał na zadawane mu pytania.
Dworczyk: prowadziłem korespondencję z prywatnej skrzynki
Teraz minister zdecydował się na rozmowę z dziennikarkami "Wprost". "Tak, prowadziłem korespondencję z prywatnej skrzynki z różnymi osobami, bo jako osoba, która występuje w różnych funkcjach, czyli osoby prywatnej, polityka i urzędnika, kontaktuję się z różnymi osobami, które przesyłają na mój adres różną korespondencję" - przyznał w wywiadzie. "Odpowiadam również na maile i wykorzystywałem do tego również skrzynkę, która była też przeznaczona do spraw politycznych. Pragnę podkreślić, że nie jest to złamanie żadnych obowiązujących przepisów" - dodał.
Dworczyk przekazał, że w tych korespondencjach były "różne informacje wrażliwe, bo taki charakter ma wiele informacji w świecie polityki". - Natomiast według mojej wiedzy nie było tam informacji klauzulowanych, niejawnych - powiedział.
Pytany o sugestie według których członkowie rządu korzystają z prywatnych skrzynek, bo nie mają zaufania do polskich służb, Dworczyk odparł, że "to nadinterpretacja". - Zarzut korzystania z prywatnych adresów mailowych można postawić każdemu, kto występuje w kilku rolach równolegle i nie ma to nic wspólnego z polskimi służbami - przekonywał.
Szef kancelarii premiera został również zapytany o ujawnioną w jednych z domniemanych maili informację w sprawie użycia wojska podczas jesiennych strajków kobiet. - Nikt nie miał takich pomysłów. Ale nic więcej na ten temat nie powiem, ponieważ mamy do czynienia z atakiem cyberprzestępców, którzy postawili sobie cele wprowadzenia zamieszania i destabilizacji sytuacji politycznej - oświadczył.
Na pytanie o doniesienia, według których to nie atak ze strony terenu Rosji, a kogoś, kto zna jego dane do logowania, Dworczyk odparł, że "lista osób, które zostały zaatakowane w ramach tej operacji jest szersza". - Szeroki zasięg akcji jest dowodem na to, że to nie są przypadkowe działania, w których trzech chłopaków w Błoniu, Płońsku czy w innej miejscowości włamało się do mojej skrzynki i z nudów teraz publikują maile - opisał. Dodał, że według danych rządu pozyskanych od służb atak cybernetyczny został przeprowadzony "z terenu Federacji Rosyjskiej".
"W ciągu ostatnich 9 miesięcy hasło zmieniałem 12 razy"
Wcześniej opublikowany został wywiad Dworczyka z portalem wPolityce. Został tam między innymi zapytany, czy ma sobie coś do zarzucenia w związku z tą sprawą. - Zawsze można zrobić więcej, by skrzynka pocztowa była lepiej zabezpieczona - odpowiedział.
- Pamiętajmy jednak, że hakerom udało się wkraść się do wielu polityków na służbowe i prywatne konta pocztowe, konta w social mediach, wejść do systemów rządowych wielu państw - takich chociażby supermocarstwo, jakim jest USA. Ja w ciągu ostatnich 9 miesięcy hasło zmieniałem 12 razy - zapewnił minister.
Jego zdaniem wydarzenia te "należy odbierać jako atak nawet szerszy niż na rząd Rzeczpospolitej", bo - jak mówił - "zaatakowano nasz kraj".
Dworczyk wymieniał, że mamy tu do czynienia z trzema kategoriami ujawnianych treści: "materiały całkowicie sfałszowane, wytworzone od nowa", "materiały zmanipulowane, czyli prawdziwe, ale pokazane po tym, jak zaingerowano w ich treść" oraz "materiały prawdziwe". - Intencja wydaje się jasna, chodzi o wymieszanie prawdy z fałszem, co spowoduje dezorientację i chaos - ocenił.
Jak doszło do przejęcia jego korespondencji? - To szczegółowo ma wyjaśnić postępowanie prowadzone przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego - zapowiedział szef kancelarii premiera.
Źródło: Wprost, wPolityce, tvn24.pl