W czwartek mijają 83 lata od wybuchu II wojny światowej. Od wczesnych godzin porannych odbywają się uroczystość z udziałem władz państwowych. W Wieluniu pojawił się premier Mateusz Morawiecki, zaś na Westerplatte prezydent Andrzej Duda oraz wicepremier, szef resortu obrony Mariusz Błaszczak. - Obrona Westerplatte przeszła do legendy bohaterstwa polskiego żołnierza, legendy bohaterstwa wszystkich żołnierzy - powiedział prezydent.
Wojska niemieckie 83 lata temu - 1 września 1939 roku - bez wypowiedzenia wojny przekroczyły o świcie na całej niemal długości granice Rzeczypospolitej, rozpoczynając tym samym pierwszą kampanię II wojny światowej. Tego dnia jako pierwsze zaatakowane zostały Wieluń i Westerplatte.
Na czwartek zaplanowano liczne wydarzenia rocznicowe. O godzinie 4.40 rozpoczęły się uroczystości z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego w Wieluniu. Z kolei od godziny 4.45 w uroczystych obchodach na Westerplatte udział bierze prezydent Andrzej Duda. Są tam również obecni wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak oraz marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
Prezydent: spotykamy się, by wspomnieć, upamiętnić, oddać hołd i ostrzec świat
Zgodnie z tradycją poranne uroczystości rozpoczęły się dźwiękiem syren alarmowych, tuż przed 4.45 - godziną, o której 1 września 1939 roku nastąpił niemiecki atak na polską Wojskową Składnicę Tranzytową, ulokowaną na gdańskim półwyspie. Następnie żołnierze Wojska Polskiego i zaproszeni goście odśpiewali hymn państwowy.
Szczególnym momentem obchodów było zapalenie Znicza Pokoleń przez między innymi kombatantów, harcerzy, weteranów i żołnierzy. Następnie odczytano Apel Pamięci, a bohaterstwo obrońców ojczyzny zostało uczczone salutem armatnim.
- Po raz kolejny od dziesięcioleci o poranku 1 września spotykamy się, tutaj, na Westerplatte. My, Polacy, i nasi goście bardzo często, zwłaszcza w ostatnich latach, spotykamy się po to, by wspomnieć, upamiętnić, oddać hołd pomordowanym i poległym, a także po raz kolejny ostrzec świat, by już nigdy nie powtórzyło się to, co było najstraszliwszym kataklizmem XX wieku, II wojna światowa - powiedział prezydent Andrzej Duda, przemawiając podczas uroczystości rocznicowych na Westerplatte.
Jak przypomniał, równo 83 lata temu o poranku "Niemcy ogarnięte nazistowską ideologią, w porozumieniu ze swoim ówczesnym sojusznikiem, Związkiem Radzieckim, ogarniętym ideologią komunistyczną, rozpoczęły II wojnę światową, napadając bez żadnego ostrzeżenia, bez wypowiedzenia wojny na Polskę, na odrodzone w 1918 roku polskie państwo, które miało wówczas niecałe 21 lat ponownie suwerennego istnienia".
- To była jedna z najstraszliwszych tragedii w naszych dziejach, nie tylko dlatego, że odebrała nam wolność, nie tylko dlatego, że odebrała nam państwo, ale także dlatego, że wojna ta pociągnęła za sobą miliony ofiar wśród polskich obywateli i niepowetowane straty dla naszej ojczyzny i naszego narodu. Rozpoczęła się tutaj, na Westerplatte, w Gdańsku, rozpoczęła się w Wieluniu, rozpoczęła się w Tczewie, rozpoczęła się od śmierci zwykłych ludzi w Wieluniu bombardowanych przez bestialskie niemieckie lotnictwo, rozpoczęła się od zamordowania polskich kolejarzy tam, na granicy, koło Tczewa - wymieniał Duda.
Prezydent: obrona Westerplatte przeszła do legendy
Przypomniał, że Westerplatte broniło wtedy dokładnie 182 polskich żołnierzy. - Ta obrona Westerplatte przeszła do legendy bohaterstwa polskiego żołnierza i legendy bohaterstwa żołnierza w ogóle. Albowiem tutaj właśnie tych 182 żołnierzy, przy ogólnym założeniu strategicznym obrony tej placówki przez niecałe 24 godziny, z uzbrojeniem przewidzianym na atak piechoty, znalazło się pod ogniem artyleryjskim, lotniczym, sił prawie 20-krotnie silniejszych niż ta jednostka - mówił prezydent.
Podkreślił, że polscy żołnierze bronili się przez siedem dni. - W Polskę i w świat szedł nieustanny komunikat: Westerplatte broni się nadal. Miał on niezwykłą moc podtrzymywania i budowania ducha tych, którzy wtedy bronili Rzeczpospolitej. W wielu miejscach ta obrona trwała, zamieniając się w walkę do ostatniego końca. Właśnie dlatego, że ten komunikat płynący z Westerplatte dawał siłę i wiarę - powiedział.
Jak stwierdził, nazwa Westerplatte jest "jednoznacznym symbolem bohaterstwa, oddania ojczyźnie, niezłomności i wielkiego ducha, jaki jest symbolem polskiego żołnierza". Polacy - przypomniał - nie wygrali tamtej bitwy. - Wielu z nich miało poczucie, że w istocie nie wygrali tamtej wojny, bo Polska nie odzyskała po niej w pełni wolności i suwerenności, tak jak o tym marzyli i o to walczyli - podkreślił Andrzej Duda.
"II wojna światowa położyła się cieniem dla Polaków na dziesięciolecia"
Andrzej Duda podkreślił, że dziś Polska jest wolna dzięki zasługom tych, którzy przeżyli i którzy o tę wolność starali się aż do czasu, gdy wróciła, oraz dzięki bohaterstwu ich dzieci, następnego pokolenia, "także obecnego dziś tu i wymienionego jako ci, którzy stanowili niepodległościową opozycję". - Ludzi Solidarności, którym dziękowaliśmy w ostatnich dniach, upamiętniając rocznicę Porozumień Sierpniowych - zaznaczył. Prezydent podkreślił, że "II wojna światowa położyła się cieniem dla Polaków na dziesięciolecia. - Cieniem, którego pozostałości są do dziś, bo kto wie, jak dziś wyglądałaby dziś Polska i ile by nas tu mieszkało, na tej ziemi, gdybyśmy nie zostali w 1939 roku zdradziecko napadnięci przez Niemców idących ramię w ramię z Sowietami, przez nazistów i sowieckich komunistów, (...) przez ich zdradzieckie, podłe braterstwo broni - zastanawiał się.
- Kto wie, jakie byłoby dziś nasze państwo, gdyby nie zginęło wówczas 6 milionów obywateli, w tym 3 miliony obywateli polskich narodowości żydowskiej, którzy zostali po prostu bestialsko pomordowani w obozach koncentracyjnych, w miejscach często masowej zagłady, gdyby nie stali się ofiarami Holokaustu. Gdyby nie wszyscy inni obywatele polscy, którzy zostali pomordowani i którzy polegli na wszystkich frontach II wojny światowej, walcząc o to, by nazistów pokonać - kontynuował.
Jak przypomniał, Polska później straciła jeszcze kolejne 5 milionów obywateli, którzy "albo pozostali poza granicami tej Polski, zmienionymi przez II wojnę światową, albo też po prostu nie wrócili już do Polski, bo uważali właśnie, że nie jest ona wolna, nie jest suwerenna". Prezydent podkreślił, że "do dziś w wielu miejscach nie udało się odbudować Polski tak pięknej, jak była ona przed II wojną światową". Wymienił w tym kontekście między innymi Warszawę, symbol niezłomności, którą - jak mówił - "Hitler chciał wymazać z mapy jako stolicę Polski, czyniąc zarazem z nas, Polaków, niewolników".
- Tego samego pragnęli zresztą wtedy rosyjscy Sowieci, również mszcząc się za swój blamaż z 1920 roku i klęskę, jaką wówczas ponieśli w wojnie z Polską. Świadectwem tej zemsty był okrutny, straszliwy mord przekraczający wszelkie normy prawa międzynarodowego na polskich oficerach, znany jako zbrodnia katyńska, było okrucieństwo, z jakim traktowali oni polskich obywateli, wywożąc ich na wschód i mordując, jak działo się to w czasie obławy augustowskiej - powiedział prezydent.
Duda: przed imperializmem nie wolno się cofać
Prezydent nawiązał również do obecnej sytuacji, do inwazji Rosji na Ukrainę. - W ostatnich latach imperialistyczne dążenia do podporządkowania sobie innych narodów nie zniknęły ze świata i z ambicji niektórych polityków i niestety również niektórych narodów. Obserwujemy to dzisiaj za naszą wschodnią granicą, gdzie Rosja wraca do swoich wielkoruskich, imperialistycznych pragnień, by górować nad innymi narodami, by władać nimi, by je sobie podporządkować, trzymać je za gardło, a jeżeli nie będą chciały się poddać, to je zniszczyć - mówił, zwracając się do uczestników uroczystości.
Jak zaznaczył " do końca wierzono, że coś, co było już tylko historyczną pamięcią II wojny światowej, nigdy się nie powtórzy, że nikt się więcej nie odważy otwarcie zaatakować innego państwa i narodu, zwłaszcza w tak potężnej, wielkiej skali, że te obrazy, które świat zna z czarno-białych archiwalnych nagrań z czasów II wojny światowej, nigdy nie zostaną zobaczone w naturalnym kolorze, znowu".
Tymczasem - dodał - "jesteśmy dzisiaj tego świadkami na sąsiedniej Ukrainie, która została bestialsko zaatakowana, najpierw skrycie w 2014 roku pod pozorem działań separatystów, a w tym roku otwarcie, 24 lutego poprzez brutalną napaść, którą z przerażeniem obserwował cały świat".
- Są artyleria i samoloty brutalnie burzące budynki, w których mieszkają zwyczajni ludzie, cywilni obywatele suwerennego państwa, mordowani w piwnicach i na ulicach, także strzałem w tył głowy. Przecież znamy to sprzed osiemdziesięciu lat i patrzymy na to znowu. To musi zostać zatrzymane. My, Polacy, wiemy to i rozumiemy doskonale. Dlatego czynimy wszystko, by pomóc w obronie naszym ukraińskim sąsiadom i by pomóc wszystkim tym, którzy przed tą wojną uciekają, ratując swoje życie - podkreślił prezydent.
- Dlatego dzisiaj wzywamy wszystkich naszych sojuszników i cały świat, cały czas nieprzerwanie, by pomóc Ukrainie i zatrzymać rosyjski imperializm - oświadczył. Podkreślił, że przed imperializmem nie wolno się cofać ani nie wolno się go obawiać. Mówił, że należy się mu, "a także neoimperialistycznym mrzonkom", w zdecydowany sposób przeciwstawiać. Jak ocenił, jest to dziś najważniejsze zadanie dla całego świata.
"Trzeba zapewnić polskiemu żołnierzowi godne uzbrojenie"
Prezydent mówił także o konieczności budowania potencjału polskiej armii i jak najszybszego uzbrojenia jej w nowoczesny sprzęt, "nie oglądając się na przeciwności" – po to, by Polacy nie musieli oglądać takich strasznych obrazów, jakie oglądali ich dziadkowie i rodzice w 1939 roku i latach następnych.
- Mamy świetnie przygotowanych, bohaterskich żołnierzy także i dzisiaj. Mamy młodych ludzi, którzy garną się do tego, by odbyć przygotowanie wojskowe, by stanąć do obrony ojczyzny. Trzeba to wykorzystać. Trzeba umożliwić im realizację tych szlachetnych ambicji. To jest nasze wielkie zadanie - mówił. Dodał, że "trzeba zapewnić polskiemu żołnierzowi godne uzbrojenie, tak by mógł bronić ojczyzny sprawnie i bezpiecznie."
- To jesteśmy winni tym, którzy walczyli o wolną i suwerenną Polskę - oświadczył prezydent Andrzej Duda.
Szef MON: obrona Ukrainy to najważniejsza inwestycja w nasze bezpieczeństwo
Gospodarz uroczystości Mariusz Błaszczak, otwierając obchody na Westerplatte, wskazywał, że II wojna światowa była "najtragiczniejszą i najbardziej krwawą" w historii ludzkości. - Kiedy Polska odpierała wroga na zachodzie, 17 września ze wschodu zaatakowała nas Armia Czerwona. Przymierze zła spod znaku swastyki oraz sierpa i młota zostało przypieczętowane - powiedział. - Dziś szczególnie czcimy tych, którzy jako pierwsi dali odpór nawale niemieckiej, bohaterów Westerplatte - zaznaczył.
W swoim wystąpieniu nawiązał także do wojny w Ukrainie. - Kiedyś Europa nie chciała umierać za Gdańsk, dziś wielu nie chce pojąć, że obrona Ukrainy to najważniejsza inwestycja w nasze własne bezpieczeństwo - powiedział minister.
Pod wieczór - o godzinie 18 - zaplanowane są z natomiast uroczystości rocznicowe we Frampolu (woj. lubelskie) z udziałem marszałek Sejmu Elżbiety Witek oraz szefa MON.
Ostrzał z niemieckiego pancernika, bohaterska obrona
Atak niemieckiego pancernika Schleswig-Holstein na polską składnicę wojskową na Westerplatte 1 września 1939 roku o godzinie 4.45 był jednym z pierwszych wydarzeń rozpoczynających II wojnę światową. Oddziały polskie pod dowództwem majora Henryka Sucharskiego do 7 września bohatersko broniły placówki przed atakami wroga z morza, lądu i powietrza.
Również wczesnym rankiem 1 września 1939 roku Niemcy przeprowadzili atak lotniczy na Wieluń. Na miasto spadło 380 bomb o łącznej wadze 46 ton. Według różnych źródeł, zginęło od 1200 do ponad 2000 osób. Wieluń został prawie doszczętnie zniszczony. Frampol był jednym z najbardziej zniszczonych polskich miast w czasie II wojny światowej. 13 września 1939 roku niemieckie samoloty zbombardowały to miasto, niszcząc ponad 80 procent zabudowy.
II wojna światowa była największą i najkrwawszą wojną w historii ludzkości, w której Polska poniosła relatywnie największe straty i szkody demograficzne spośród wszystkich państw walczących i okupowanych.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24