Oficer ABW, który kierował akcją w domu Barbary Blidy, będzie pierwszym podejrzanym w sprawie zatrzymania byłej posłanki SLD. 14 stycznia prokuratura przedstawi mu zarzuty niedopełnienia obowiązków, zapowiada "Gazeta Wyborcza".
Porucznik Grzegorz S. kierował trzyosobowym zespołem ABW, który 25 kwietnia rano miał zatrzymać Barbarę Blidę, byłą posłankę SLD i byłą minister budownictwa. Akcja miała być sfilmowana, przed domem czekał już operator z kamerą. Prokuratura chciała przedstawić Blidzie zarzut przekazania łapówki prezesowi jednej ze spółek węglowych (pół roku później sprawa została umorzona z braku dowodów). Do przesłuchania jednak nie doszło, bo Barbara Blida popełniła samobójstwo. Prokuratura uważa, że porucznik S. powinien był polecić ludziom, by przeszukali posłankę i sprawdzili łazienkę. Gdyby to zrobili, nie doszłoby do tragedii. Prokuratura ustaliła również, że porucznika S. nie było na przeprowadzonej dzień wcześniej odprawie, na której szczegółowo omawiano przebieg akcji. Jako dowódca akcji powinien tam być. Od maja w związku z tą sprawą Grzegorz S. jest zawieszony w czynnościach służbowych. Odpowiedzialność karną za akcję u Blidy poniesie również agentka, która miała pilnować w łazience Barbary Blidy. Chcąc jej zapewnić odrobinę intymności, funkcjonariuszka wyszła jednak do holu. Śledczy nie wyznaczyli jeszcze terminu jej przesłuchania. Odrębny wątek śledztwa w sprawie samobójstwa Barbary Blidy dotyczy nacisków politycznych.
Źródło: Gazeta Wyborcza