Ubolewam nad tym, bo antyterroryści to serce policji. To są ludzie, którzy są wyjątkowi. Najlepsi z najlepszych. Taką renomę zawsze mieli i myślę, że mieć będą. Myślę, że szczególnie to uderza w tę formację. Według mnie nie powinni się tam znaleźć - powiedział w "Faktach po Faktach" były rzecznik Komendy Głównej Policji Dariusz Nowak. Odniósł się w ten sposób do ostatnich działań służb podczas manifestacji przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Z kolei kandydatka na Rzecznika Praw Obywatelskich Zuzanna Rudzińska-Bluszcz oceniła, że używane przez służby środki, nie zawsze były proporcjonalne do sytuacji.
Sobota była kolejnym dniem ogólnopolskich protestów przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego. W 102. rocznicę uzyskania przez Polki prawa wyborczego manifestacje miały związek nie tylko z październikowym orzeczeniem w sprawie aborcji, które wydal Trybunał Konstytucyjny kierowany przez Julię Przyłębską. Ich organizatorzy podkreślali też, że "chcą jednocześnie zaprotestować przeciwko agresji ze strony służb państwowych".
Zdaniem byłego policjanta Dariusza Nowaka o przebiegu sobotnich manifestacji "można mówić z ulgą, bo po ostatnich wydarzeniach wielu spodziewało się najgorszego". - Widać było od początku, że obie strony dążyły do tego, by konfrontacji nie było. Według mnie policjanci zachowywali się tak, jak trzeba. Nawet robili więcej niż trzeba, bo pamiętamy ten moment, kiedy policjanci stanęli w kordonie, zostawiając manifestantom możliwość przejścia chodnikiem - zaznaczył Nowak, odnosząc się do największego ze zgromadzeń organizowanych w Warszawie. - To była manifestacja pokojowa. Doszli w pewnym momencie do kordonu, nie było chęci przebijania się, chęci walki - ocenił.
Nowak o antyterrorystach na protestach: nie powinni się tam znaleźć
Jak dodał, ostatnie interwencje policji podczas protestów były wielokrotnie tematem jego rozmów z innymi funkcjonariuszami i "zdania na ich temat są podzielone". Sprecyzował też, że tym, "co się szczególnie nie podoba" są sytuacje, gdy do akcji w tłumie wkraczali nieoznakowani policjanci. Taki moment kamery TVN24 zarejestrowały 18 listopada na placu Powstańców Warszawy. Gdy w tłumie doszło do przepychanek, protestujący zostali spacyfikowani pałkami i gazem łzawiącym przez zamaskowanych mężczyzn w cywilu. Tylko część miała odblaskowe opaski z napisem "Policja" na ramieniu.
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak przyznał potem, że to nieumundurowani policjanci. Z kolei posłowie Koalicji Obywatelskiej ujawnili, że byli pośród nich antyterroryści z Biura Operacji Antyterrorystycznych Komendy Głównej Policji.
- Ubolewam nad tym, bo antyterroryści to serce policji. To są ludzie, którzy są wyjątkowi. Najlepsi z najlepszych. Taką renomę zawsze mieli i myślę, że mieć będą. Myślę, że szczególnie to uderza w tę formację. Według mnie nie powinni się tam znaleźć - stwierdził były policjant. Podkreślił jednak, że w przypadku wydarzeń o charakterze masowym, takie oddziały powinny jednak być w pogotowiu, na wypadek pojawienia się osób o radykalnych poglądach czy pseudokibiców. - Wyszkolenie antyterrorystów jest zupełnie inne. To są ludzie, którzy mają działać szybko, zdecydowanie, mocno. I w ten sposób są szkoleni. Więc wysłanie ich w tłum ludzi, gdzie są dziewczyny jest to - mówiąc delikatnie - nieporozumienie. To nie powinno się wydarzyć - dodał.
- W policji zawsze tak jest, że odpowiada ten, kto wydaje rozkazy. Ale winę oczywiście ponosi policjant, który bezpośrednio to zrobił. (…) To jest fatalny obrazek. Media będą go puszczać przez wiele lat. Ten obrazek szczególnie odciśnie się na reputacji policji - ocenił Nowak.
"Sądy rozpatrują pozytywnie zażalenia na zatrzymania"
- Przez ostatnie 30 lat policja bardzo pracowała na zaufanie społeczne i mam wrażenie, że na to złożyła się codzienna ciężka praca wielu tysięcy policjantów w trudnych warunkach, również materialnych. Widzimy, jak w tym roku zaufanie społeczne do policji maleje - oceniła mecenas Zuzanna Rudzińska-Bluszcz z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, kandydatka społeczna na Rzecznika Praw Obywatelskich.
- Z informacji przekazanej rzecznikowi przez komendanta stołecznego policji wynika, że sądy rozpatrują pozytywnie zażalenia na zatrzymania, które miały miejsce w ostatnim czasie, w większości stwierdzając, że zatrzymania te były bezzasadne. Oznacza to, że policja mogła wylegitymować osoby, spisać je, ale posłużyła się środkiem nieproporcjonalnym, czyli zatrzymaniem. Cieszyć się można, że mamy sądy, które rozpatrują te zażalenia niezależnie - podkreśliła prawniczka.
Dodała też, że w takich sprawach ogromna jest także rola Rzecznika Praw Obywatelskich. Jak przypomniała, podczas piątkowego wystąpienia w Senacie RPO przedstawił główne zastrzeżenia do pracy policji podczas manifestacji. Były pośród nich nie tylko zatrzymania, ale też nadmierne legitymowanie, w tym także osób, które dopiero zmierzają na protesty. - To może prowadzić do efektu mrożącego i próby zniechęcenia osób, które chcą manifestować swoje poglądy. Zniechęcenia przed wyjściem na ulicę i wypowiedzeniem swojego zdania - wyjaśniła.
Kandydatka na RPO odniosła się także do zarzutów wobec protestujących, że podczas ostatnich demonstracji ich wulgarne okrzyki i transparenty były przejawem propagowania mowy nienawiści. - Zgromadzenia publiczne i to, co jest na nich wypowiadane, jest też formą dialogu obywateli z władzą. Jeżeli władza nie słucha obywateli i nie daje im przestrzeni na dialog z rządzącymi i organami państwa, wtedy obywatele dochodzą do ściany - oceniła. Zastrzegła jednak, że jeżeli dochodzi do łamania przepisów, to są odpowiednie przepisy kodeksu wykroczeń, które mogą być stosowane w takiej sytuacji. - Natomiast stosowanie tych przepisów nie może być szykaną polityczną - zaznaczyła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24