Rzucił się na ratownika w szpitalu. Stanie przed sądem

Zaatakowany został ratownik (zdjęcie ilustracyjne)
Przemoc na każdym dyżurze. Z czym stykają się ratownicy medyczni
Do pięciu lat więzienia grozi 29-letniemu Kamilowi P., który w lutym tego roku zaatakował ratownika medycznego na terenie szpitala w Janowie Lubelskim. O zakończonym śledztwie poinformował w mediach społecznościowych minister sprawiedliwości Adam Bodnar.

Akt oskarżenia przygotowany przez Prokuraturę Rejonową w Janowie Lubelskim został skierowany do tamtejszego sądu rejonowego. Mężczyzna będzie odpowiadał za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego, u którego spowodował obrażenia trwające dłużej, niż 7 dni.

Kamilowi P. grozi do pięciu lat więzienia.

"Polskie państwo staje w obronie lekarzy i ratowników medycznych, stanowczo reagując na każdy przypadek stosowania wobec nich przemocy" - skomentował na portalu X Adam Bodnar, minister sprawiedliwości.

Do szpitala przyprowadziła go matka

Szczegóły sprawy przybliża w komunikacie opublikowanym na stronie Prokuratury Okręgowej w Zamościu jej rzecznik, prokurator Rafał Kawalec. Czytamy w nim, ze poszkodowany ratownik miał dyżur na Szpitalnym Oddziale Ratowniczym szpitala w Janowie Lubelskim.

Około godziny 13 do szpitala zgłosił się Kamil P., który przybył na miejsce z matką. "Powodem wizyty w szpitalu było zachowanie Kamila P., który miał być pobudzony, a jego zachowanie wzbudził zaniepokojenie matki" - czytamy w komunikacie.

Prokuratura przekazuje, że w czasie przeprowadzania wywiadu P. bez powodu zaatakował ratownika. Chciał go przewrócić na ziemię. "Przy udziale dwóch kolejnych obecnych na miejscu ratowników udało się obezwładnić napastnika do czasu przyjazdu na miejsce patrolu policji. W czasie opisanego ataku pokrzywdzony ratownik doznał urazu dłoni" - przekazuje prokurator Kawalec.

Oskarżony w czasie śledztwa przyznał się do winy, ale stwierdził jednocześnie, że nie pamięta przebiegu zdarzenia.

Czarna seria

Prokuratura w komunikacie podkreśla, że każdy atak na ratownika medycznego, pracownika szpitala, dyspozytora traktowany jest jak atak na funkcjonariusza publicznego.

lekarz 1
"Niestety jesteśmy celami ataków praktycznie codziennie"
Źródło: TVN24

W tym roku na tvn24.pl informowaliśmy już o wielu podobnych incydentach. Do najtragiczniejszego doszło na początku roku na ul. Sobieskiego w Siedlcach, kiedy 62-letni ratownik w czasie udzielenia pomocy został śmiertelnie raniony nożem.

Niedługo potem w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Łukowie ratownicy medyczni zostali pobici przez mężczyzn towarzyszących pacjentce. Potem, 1 maja poważnie pobita została też pielęgniarka ze szpitala w Pruszkowie. Napastnikiem był młody mężczyzna, przyjęty po napadzie padaczkowym, uzależniony od substancji psychoaktywnych.

Tylko od marca do Krajowej Rady Ratowników Medycznych wpłynęło aż 85 informacji o atakach.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: