- W Los Angeles w USA od piątku, 6 czerwca, trwają protesty, które wybuchły po aresztowaniu kilkudziesięciu imigrantów.
- Na podstawie decyzji Donalda Trumpa do miasta wysłano żołnierzy Gwardii Narodowej.
- Spotkało się to z krytyką lokalnych władz, a gubernator stanu Kalifornia zapowiedział pozew przeciwko prezydentowi USA.
- Według Donalda Trumpa gubernator stanu i burmistrzyni Los Angeles powinni mu dziękować i powiedzieć: "bez pana bylibyśmy niczym".
Szeryf podkreślił, że sytuacja w mieście pogarsza się, a demonstracje stają się coraz bardziej agresywne. - Przemoc, którą obserwuję, jest odrażająca. (...) Niektóre osoby strzelały komercyjnymi fajerwerkami w naszych policjantów. To może zabić - powiedział.
W mieście aresztowano 27 osób, m.in. w związku z rzuceniem koktajlem Mołotowa w policjanta. W funkcjonariuszy rzucano też kamieniami i innymi przedmiotami. Policja Los Angeles powiadomiła w serwisie X, że nocą z niedzieli na poniedziałek w centrum miasta pojawiły się doniesienia o przypadkach szabrownictwa.
Donald Trump wysłał do Kalifornii Gwardię Narodową
W Los Angeles na mocy decyzji prezydenta USA rozlokowano ok. 300 członków Gwardii Narodowej. W sobotę Donald Trump zarządził wysłanie na ulice miasta 2 tysięcy gwardzistów w odpowiedzi na protesty. Decyzję skrytykowały władze miasta i stanu Kalifornia.
Gubernator Kalifornii Gavin Newsom zapowiedział, że pozwie Trumpa za wysłanie Gwardii do jego stanu. Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt w poniedziałek zarzuciła mu w serwisie X, że "nie zrobił nic", gdy w Los Angeles "wybuchły gwałtowne zamieszki".
"Federalni funkcjonariusze organów ścigania zostali zaatakowani przez agresywnych ekstremistów i przestępców wymachujących obcymi flagami, ponieważ gubernator Newsom był zbyt słaby, aby chronić miasto" - dodała. "Nawet szef policji Los Angeles przyznał, że zamieszki wymykają się spod kontroli" - podkreśliła.
Trump: powinni powiedzieć: "dziękujemy, panie prezydencie"
W poniedziałek Donald Trump oświadczył, że decyzja, którą podjął, była "wspaniała". "Gdybyśmy tego nie zrobili, Los Angeles zostałoby całkowicie unicestwione" - napisał prezydent USA w swojej sieci społecznościowej Truth Social. Zarzucił gubernatorowi Kalifornii Gavinowi Newsomowi i burmistrzyni Los Angeles Karen Bass niekompetencję i uznał, że powinni powiedzieć: "Dziękujemy, panie prezydencie Trump, jest pan tak wspaniały. Bez pana bylibyśmy niczym". Jednak - kontynuował prezydent - zamiast tego Newsom i Bass "wolą okłamywać mieszkańców Kalifornii i Ameryki, mówiąc, że (gwardziści) nie byli potrzebni i że to są 'pokojowe protesty'". "Jedno spojrzenie na zdjęcia i nagrania z tej przemocy i zniszczenia mówi wszystko, co trzeba o tym wiedzieć" - dodał.
Dziennikarka postrzelona gumową kulą w trakcie protestów w Los Angeles
Stacja NBC News podała, że korespondentka australijskiego Channel Nine Lauren Tomasi została trafiona w niedzielę wieczorem podczas relacjonowania protestów w Los Angeles gumową kulą. Na nagraniu widać, że policjant odwrócił się w stronę Tomasi i jej ekipy, po czym oddał strzał.
Również brytyjski fotoreporter Nick Stern powiedział, że został trafiony w udo kulą gumową w trakcie relacjonowania konfrontacji między siłami bezpieczeństwa i protestującymi.
Telewizja Fox News zwróciła uwagę, że grupa protestujących napluła na amerykańską flagę i spaliła ją, wykrzykując przy tym hasła przeciwko Donaldowi Trumpowi.
Protesty w Los Angeles po aresztowaniu imigrantów
Biały Dom stwierdził, że obchodzi prawo, które zazwyczaj wymaga od gubernatora wnioskowania o rozmieszczenie Gwardii, ponieważ "gwałtowne protesty zagrażają bezpieczeństwu i powodują znaczne szkody dla federalnych ośrodków zatrzymań imigrantów i dla innej własności federalnej".
Protesty wybuchły w piątek, 6 czerwca, po obławie przeprowadzonej przez agentów federalnych na terenie hurtowni odzieży, gdzie aresztowano co najmniej 44 imigrantów.
Autorka/Autor: sz/ads
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/CAROLINE BREHMAN