Przyjechał zatankować, miał 4,5 promila, "co oznacza skrajne upojenie alkoholowe"

Mężczyzna wydmuchał ponad 3 promila (zdjęcie ilustracyjne)
"Nie bez przyczyny mają zakaz prowadzenia". Policjanci coraz częściej stosują wobec nich tryb przyspieszony
Źródło: Stefania Kulik/Fakty po Południu TVN24
Reakcja świadków pozwoliła na zatrzymanie pijanego kierowcy. 33-latek przyjechał peugeotem na stację benzynową, by zatankować auto. Jak podała policja, wydmuchał aż 4,5 promila. Dodatkowo wyszło na jaw, że ma zakaz prowadzenia pojazdów.

Do zdarzenia doszło w piątek, 6 czerwca, około godziny 8:40 na stacji paliw w Żelechowie. "Kierowca, wyraźnie będący pod wpływem alkoholu, próbował zatankować pojazd i kontynuować jazdę. Zaniepokojeni świadkowie szybko zorientowali się w sytuacji, nie pozwolili mu wsiąść ponownie za kierownicę i natychmiast powiadomili policję" - przekazała podkom. Małgorzata Pychner z Komendy Powiatowej Policji w Garwolinie.

Jak podkreśliła policjantka, dzięki zdecydowanej reakcji świadków udało się zapobiec potencjalnemu niebezpieczeństwu na drodze. "Mężczyzna próbował się oddalić, ale świadkowie skutecznie uniemożliwili mu ucieczkę" - doprecyzowała.

Policja: wydmuchał 4,5 promila

Policjanci zatrzymali 33-latka. "Badanie alkomatem wykazało 4,5 promila alkoholu, co oznacza skrajne upojenie alkoholowe" - podkreśliła Pychner. Dodatkowo policjanci ustalili, że mężczyzna posiada aktywny zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.

jak zapowiedzieli policjanci, za swoje nieodpowiedzialne zachowanie mężczyzna stanie teraz przed sądem. Grozi mu nawet 5 lat pozbawienia wolności.

Czytaj także: