Ponad 495 tysięcy złotych zamierzają wydać Wody Polskie na zabezpieczenie wyrwy, która powstała w linii brzegowej Bugu w pobliżu monastyru w Jabłecznej (Lubelskie). Jak podkreślają przedstawiciele tej instytucji, powstała w wyniku naturalnej erozji. Może grozić odcięciem monastyru od terytorium Polski.
Wody Polskie są na etapie otwarcia ofert w przetargu na doraźne zabezpieczenie wyrwy brzegowej nad Bugiem. Cel to ochrona, leżącego nad rzeką, prawosławnego monastyru w Jabłecznej. Wartość zamówienia wynosi ponad 495 tys. zł.
Tomasz Makowski z Regionalnego Zarząd Gospodarki Wodnej w Lublinie (czyli lubelskiego oddziału Wód Polskich – przyp. red.) informuje, że wyrwa powstała w wyniku naturalnej erozji.
Biorą pod uwagę różne scenariusze
Jak pisaliśmy w październiku zeszłego roku, problem z erozją trwa już od lat, a woda zabiera coraz większe fragmenty przyległych do rzeki gruntów. Chociażby w takich miejscowościach jak Kuzawka, Pratulin i Krzyczew. Zbliżając się, w tej ostatniej miejscowości, do stojącego blisko rzeki zabytkowego drewnianego kościoła.
- W przypadku monastyru w Jabłecznej, wyrwa powstała w odległości około kilometra od obiektów budowlanych, więc nie ma bezpośredniego zagrożenia, że woda będzie podmywała fundamenty. Zakres prac wynika jednak z naszych ocen i przewidywania - w oparciu o bogate doświadczenie z wieloletniej obserwacji aktywności wody w rzece Bug - możliwych scenariuszy erozji i naruszeń linii brzeg - mówi Tomasz Makowski.
Wody Polskie: Może dojść do odcięcia monastyru od terytorium RP
W opinii Wód Polskich, wezbrana woda może przedostać się poprzez wyrwę do starorzeczy, odcinając tym samym dojazd do monastyru.
ZOBACZ TEŻ: Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży
- Hipotetycznie w tej sytuacji może dojść do zmiany przebiegu koryta rzeki Bug, która jest rzeką graniczną i odcięcia tak ważnego obiektu kultu religijnego od terytorium RP – zauważa Makowski.
Naukowiec zasugerował, że wyrwa mogła powstać przez wycinki drzew
Andrzej Czech, doktor biologii środowiskowej, członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody, zasugerował w mediach społecznościowych, że powstanie wyrwy może mieć związek z przeprowadzonymi nad Bugiem wycinkami.
Jak pisaliśmy w grudniu (w ramach inwestycji prowadzonej przez Straż Graniczną) na szerokości 10 metrów od linii brzegowej wycięte zostały setki drzew i krzewów. Wszystko po to, aby tuż przy rzece zbudować barierę elektroniczną. Czyli system m.in. słupów z kamerami, który ma służyć monitorowaniu nielegalnego przekraczania granicy.
"A prosiliśmy, błagaliśmy, uwagę zwracaliśmy, alarmowaliśmy" – napisał naukowiec.
Dołączył do wpisu link do opinii wydanej 6 lutego przez Państwową Radę Ochrony Przyrody (organ doradczy Ministerstwa Klimatu i Środowiska). W opinii czytamy m.in., że "Sposób zaprojektowania i wykonania infrastruktury granicznej budzi poważne wątpliwości, co do jej trwałości w obliczu naturalnych procesów przyrodniczych, głównie hydrologicznych, jakich można się spodziewać na tym odcinku Bugu".
Wody Polskie: powstanie wyrwy nie ma nic wspólnego z wycinką
Cytowany wcześniej Tomasz Makowski z lubelskich Wód Polskich twierdzi, że przetarg był szykowany wcześniej niż przy rzece prowadzone były wycinki.
- Postępująca erozja brzegowa jest zjawiskiem naturalnym i nie ma nic wspólnego z montowaniem systemu do ochrony granicy, wycinką drzew, stawianiem słupów - zaznacza.
Zapytany, czy podobne wyrwy powstały też na innych odcinkach linii brzegowej, a jeśli tak to czy mają cokolwiek wspólnego z budową bariery elektronicznej, zaprzecza.
RDOŚ: erozja jest sporym problemem
Tak samo zresztą jak Cezary Wierzchoń, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie.
- Erozja jest sporym problemem. Rzeka meandruje, więc często zmienia swój bieg – zaznacza rzecznik.
Natomiast jeśli chodzi o budowę bariery elektronicznej lubelski RDOŚ wysłał pod koniec grudnia do Straży Granicznej pismo, w którym wyraził swoje zaniepokojenie skalą, w jakiej prowadzona była wycinka drzew (inwestycja realizowana była w ramach ustawy o ochronie granicy państwowej, więc Straż Graniczna nie musiała uzyskiwać żadnych wiążących uzgodnień przyrodniczych – przyp. red.). W grudniu rozpoczęły się też prace nad określeniem, w jaki sposób zrekompensowana zostanie strata w przyrodzie.
- Na razie nic się w tej sprawie nie zmieniło. Zakres kompensacji nie został jeszcze określony. Wymaga to czasu – mówi Cezary Wierzchoń.
Według naukowca, takich wyrw może być więcej
Andrzej Czech przyznaje - w rozmowie z nami - że pisząc w mediach społecznościowych o przetargu na zabezpieczenie wyrwy nie miał wiedzy, iż przetarg planowany był jeszcze przed rozpoczęciem budowy bariery elektronicznej.
- Nie zmienia to jednak faktu, i jest to wyrażone w opinii całej Państwowej Rady Ochrony Przyrody, że inwestycja wpłynęła negatywnie na strukturę gruntu, więc przypadków powstania takich wyrw może być więcej. I to nie tylko z powodu naturalnej erozji – zaznacza.
ZOBACZ TEŻ: Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży
Według niego woda będzie podchodzić coraz bliżej i w przyszłości zacznie podmywać słupy z kamerami.
- A wystarczyło przesunąć się kilkaset metrów dalej w głąb kraju. Bariera elektroniczna by powstała, a skarpy nie zostałyby naruszone – mówi gorzko.
Autorka/Autor: Tomasz Mikulicz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Lublinie