78-letni magnat medialny uznany za winnego. Grozi mu dożywocie

Jimmy Lai
Jimmy Lai skazany
Źródło: Reuters
Jimmy Lai, prodemokratyczny aktywista i potentat medialny, został uznany przez hongkoński sąd za winnego między innymi "zmowy z siłami zagranicznymi". 78-latkowi grozi dożywocie. W sprawie Laia od dawna protestują inne kraje, w tym Wielka Brytania czy USA. Pod presją Pekinu w Hongkongu zanika opozycja.

Działacz na rzecz demokracji i potentat prasowy Jimmy Lai został uznany w poniedziałek "winnym zmowy z siłami zagranicznymi i publikowania materiałów o charakterze wywrotowym" - orzekł Sąd Najwyższy w Hongkongu na mocy ustawy o bezpieczeństwie narodowym.

Wyrok zostanie wydany w późniejszym terminie, najpewniej na początku przyszłego roku. Laiowi grozi kara dożywotniego więzienia. Nie przyznaje się do winy.

Sędzia Esther Toh podkreśliła, że "nie ma wątpliwości" iż Jimmy Lai "żywił nienawiść" do Chińskiej Republiki Ludowej. Powołała się na jego "apele do Stanów Zjednoczonych o pomoc w obaleniu rządu ChRL pod pretekstem pomocy mieszkańcom Hongkongu". W czasie procesu Lai zapewniał, że nie wykorzystywał zagranicznych kontaktów do wpływania na politykę.

Klatka kluczowa-99151
Jimmy Lai odwożony po procesie
Źródło: Reuters

78-letni Jimmy Lai to założyciel prodemokratycznego, zamkniętego obecnie dziennika "Apple Daily". Lai, posiadający również brytyjski paszport, jest krytykiem rządzącej Komunistycznej Partii Chin. Został aresztowany na mocy ustawy o bezpieczeństwie narodowym w 2020 roku, po masowych protestach antyrządowych, które wstrząsnęły Hongkongiem rok wcześniej. Magnat medialny był oskarżony o branie udziału w organizacji tych zamieszek.

Jimmy Lai
Jimmy Lai
Źródło: Reuters

Jimmy Lai przebywa w więzieniu już od ponad pięciu lat, skazany na kary pozbawienia wolności w innych sprawach, mimo pogarszającego się stanu zdrowia. Lai cierpi m.in. na cukrzycę i nadciśnienie. Uwolnienia Laia domagały się m.in. USA i Wielka Brytania.

Dzień przed decyzją sądu w sprawie Laia, ostatnia partia opozycyjna - Partia Demokratyczna - zdecydowała się rozwiązać swoje struktury.

Rozstrzygnięcie skrytykowały m.in. Tajwan i Wielka Brytania. "Stanowi deklarację dla świata, że wolność, demokracja i niezależność sądownictwa w Hongkongu są systematycznie ograniczane" – napisała w wydanym w oświadczeniu tajwańska Rada ds. Stosunków z Chinami Kontynentalnymi, odpowiedzialna za politykę wobec ChRL. Władze w Pekinie nazwały te oskarżenia "oszczerstwami i pomówieniami".

Kontrowersyjne prawo w Hongkongu

Prawo o bezpieczeństwie narodowym przewidują m.in. karę dożywocia za zdradę stanu i działalność wywrotową. Parlament Hongkongu przyjął je, nawiązując do prawa narzuconego przez Pekin. Nowe przepisy dotyczące "bezpieczeństwa narodowego" były następstwem prodemokratycznych protestów, które przetoczyły się przez miasto.

Zaniepokojenie tym prawem wyrażały między innymi USA, UE oraz Wielka Brytania.

Specjalny Region Administracyjny Hongkongu
Specjalny Region Administracyjny Hongkongu
Źródło: PAP/DPA - Adam Ziemienowicz

Parlament Europejski pisał w rezolucji, że "zdecydowanie potępia przyjęcie rozporządzenia w sprawie ochrony bezpieczeństwa narodowego, które likwiduje w Hongkongu ostatnie pozostałości podstawowych wolności". Europosłowie byli "zbulwersowani" tym, że "od czasu przyjęcia ustawy o bezpieczeństwie narodowym doszło do likwidacji prodemokratycznych sił politycznych, społeczeństwa obywatelskiego i serwisów informacyjnych, a także do aresztowania ponad 200 osób".

OGLĄDAJ: "Chiński koń trojański" obudził Węgrów. "Rząd nie spodziewał się takiego sprzeciwu społecznego"
pc

"Chiński koń trojański" obudził Węgrów. "Rząd nie spodziewał się takiego sprzeciwu społecznego"

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: