Kuzawka, Krzyczew i Pratulin. Mieszkańcy tych trzech położonych w województwie lubelskim miejscowości mają problem z postępującą erozją - leżącej na granicy Polski i Białorusi - rzeki Bug. Woda zabiera im coraz większe części gruntów. Podmyła też drogę gminną i zbliża się do zabytkowego drewnianego kościoła. Sytuację monitorują Wody Polskie. W przyszłym roku, po przeprowadzeniu pomiarów po wiosennych roztopach, ma zapaść decyzja, czy na rzece będzie budowana zapora.
- Jeśli chodzi o moją działkę, to na długości około 400 metrów rzeka zabrała już jakieś 5-7 metrów w głąb działki. To daje około pół hektara terenu, a podatki płacę za całość. Również za tę część, która jest pod wodą - mówi Wiesław Kowaluk, sołtys Kuzawki.
To jedna z trzech miejscowości (obok Krzyczewa i Pratulina), których mieszkańcy mają problem z postępującą erozją granicznej rzeki Bug. Woda zabiera im coraz większe fragmenty przyległych do rzeki gruntów.
Sołtys Kuzawki: bariera elektroniczna może znaleźć się pod wodą
- Problem znany jest od dawna. W ostatnich latach się jednak nasilił. Jest przykład posesji, gdzie rzeka podeszła około dwa metry od stojącej tam stodoły – zaznacza wójt.
Dodaje, że przy rzece trwa właśnie montowanie bariery elektronicznej na granicy z Białorusią.
- Słupy stawiane są tuż obok rzeki. Można więc przypuszczać, że za kilka lat znajdą się pod wodą – zaznacza wójt.
Starosta chce spotkać się z wojewodą
Starosta bialski Mariusz Filipiuk mówi, że problem dotyczy około 20 gospodarstw na terenie trzech wspomnianych gmin.
- Dodatkowo w miejscowości Pratulin rzeka zabrała połowę drogi gminnej. Zamierzam spotkać się w tej sprawie z wojewodą. To do niego mieszkańcy mogą składać wnioski o odszkodowania czy też o obniżenie podatków w związku z tym, że woda zabiera część gruntów. Będę też prosił wojewodę o podjęcie działań, żeby umocnić brzegi rzeki – zaznacza starosta.
Planowane są wiosenne pomiary
Dorota Grabowska, rzeczniczka wojewody lubelskiego, mówi, że każdy złożony przez mieszkańców wniosek zostanie oczywiście rozpatrzony. A jeśli chodzi o problem postępującej erozji rzeki, to na początku października przedstawiciel wojewody oglądał brzeg razem z lokalnymi samorządowcami (m.in. starostą, wójtami) oraz przedstawicielami Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie.
ZOBACZ TEŻ: Żuławy pod wodą - scenariusz "ekstremalny" czy realny? Naukowcy: czas zacząć przygotowania
Rzecznik tego ostatniego, Tomasz Makowski, mówi nam, że podmywanie brzegów jest na bieżąco monitorowane.
– Pomiarów będziemy też dokonywać w czasie przyszłorocznych wiosennych roztopów. Na razie sytuacja nie jest taka, że wymagałaby pilnej interwencji. Niemniej, jeśli wiosną okaże się, że jest taka potrzeba, będziemy budować zaporę. Polega to m.in. na wbijaniu w dno rzeki drewnianych pali. Tworzą one swego rodzaju tamę, która nie pozwala wodzie na podmywanie brzegu. Odcinek między palami a brzegiem jest też dodatkowo wzmacniany - mówi.
Ksiądz Sałasiński: tuż przy rzece stoi zabytkowy drewniany kościół
Na to, że uda się zbudować zaporę liczy chociażby ks. Daniel Sałasiński, proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Neplach.
- W miejscowości Krzyczewo obok rzeki stoi nasz zabytkowy drewniany kościół filialny. Na razie jeszcze nie jest niebezpiecznie, ale woda coraz bardziej podmywa brzeg – zaznacza duchowny.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wiesław Kowaluk