Zespół Szkół Elektronicznych w Bydgoszczy zamawia sześć dekoderów telewizyjnych. Każdy z nich musi dać możliwość korzystania z dużego, pornograficznego systemu. Dyrekcja rumieni się ze wstydu i mówi o "błędzie ludzkim".
Nieuwaga pracownika szkoły? A może po prostu złośliwy żart? Dyrektor bydgoskiego "elektronika" nie chce wnikać. Wie natomiast, że o jego placówce stało się głośno. I to nie w sposób, którego by sobie życzył.
Wszystko za sprawą redaktorów serwisu bezprawnik.pl, którzy przejrzeli szczegóły jednego z zamówień publicznych urzędu miasta w Bydgoszczy. Urząd kupuje nowy sprzęt dla Zespołu Szkół Elektronicznych im. Wojska Polskiego w Bydgoszczy. Szczególną uwagę redaktorów internetowego serwisu zwróciły zapisy dotyczące sześciu zestawów do odbioru telewizji satelitarnej.
Zamawiane dekodery - obok wielu innych parametrów - muszą pozwolić na korzystanie z różnych internetowych usług. Zamawiający dokładnie wylicza, o które mu chodzi. Wśród nich jest duży serwis pornograficzny.
Magistrat tłumaczy, że to szkoła przygotowywała szczegóły zamówienia. Jej dyrektor, Roman Wojciechowski, bierze cała winę na siebie.
- To ja zatwierdziłem dokument. A prawda jest taka, że jeden z pracowników skopiował szczegóły techniczne jednego z urządzeń i nie wykreślił tego pornoserwisu. Głupia sprawa, bo ja tego też nie zauważyłem - przyznaje.
Nie zauważyli też urzędnicy w magistracie, którzy zatwierdzili przetarg.
"Porno i tak nie włączą"
Dyrektor Wojciechowski opowiada, że sprzęt ma służyć uczniom do nauki.
- Muszą wiedzieć, jak konfigurować takie urządzenia - opowiada.
Zaznacza, że jego podopieczni i tak nie będą mogli skorzystać z wszystkich możliwości, które szkoła zamówiła.
- Urządzenia łączą się z naszym serwerem, który blokuje wszystkie nieodpowiednie treści - podkreśla Wojciechowski.
I dobrze! Bo jak zauważa adwokat Marcin Powajbo, odtwarzanie pornografii w miejscu publicznym "nie pozostaje neutralne względem przepisów prawa karnego".
Ale to nie jedyny problem, na który prawnik zwraca uwagę.
- Jeżeli ktoś przepisywał dane techniczne konkretnego urządzenia do przetargu, to trzeba się zastanowić, czy zamawiający nie próbował dokładnie wskazać, o które urządzenie mu chodzi. To mogłoby już być naruszeniem ustawy o zamówieniach publicznych - podkreśla mecenas.
Szkoła jednak broni się, że obecnie wszystkie używane dekodery mają możliwość korzystania z serwisów internetowych, w tym tego, który narobił tyle zamieszania.
Wychowanie do życia w rodzinie?
Zakup urządzeń, dzięki którym będzie można - teoretycznie - oglądać porno odbywa się w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego i jest współfinansowany przez wspólnotę.
- Może da się jednak praktycznie wykorzystać wszystkie możliwości sprzętu? Na przykład do wychowania do życia w rodzinie. Zawsze to jakiś pomysł, chociaż pewnie nie najlepszy - komentuje Szymon, licealista z Łodzi.
- Ja bym to widziała na lekcjach biologii - śmieje się Basia, jego koleżanka.
Nie do śmiechu jest za to urzędnikom.
Bo chociaż - jak mówi Zofia Smolińska z Wydziału Funduszy Europejskich Urzędu Miasta w Bydgoszczy - przetarg nie będzie odwołany, to po prostu głupio wyszło.
- Traktujemy to jako czyjś niezamierzony lapsus. Nie podejrzewamy szkoły o to, że ktoś faktycznie chciał tam oglądać pornografię - kończy Smolińska.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź