Branżowe media zaskoczone po przyznaniu Złotych Globów w głównych kategoriach „Operacji Argo” Bena Afflecka - dla najlepszego dramatu i za reżyserię. Uznany krytyk filmowy Matt Goldberg nazywa nawet ten werdykt „populistycznym i dziwacznym”.
Jeśli Stowarzyszeniu Prasy Zagranicznej zależało na wywołaniu sensacji, to z pewnością się udało. Brytyjski „The Guardian” podkreśla, że sytuacja jest „nietypowa jak nigdy dotąd”, bo po raz pierwszy główne nagrody prestiżowych Globów zgarnął film reżysera, który nie ma szans na Oscara (Affleck nie dostał nawet nominacji). Z kolei Movieline.com pisze, że „określenie, iż werdykt to niespodzianka", nawet w minimalnym stopniu nie oddaje stopnia zaskoczenia nim. Nasz rodzimy portal Filmweb tytułuje swoją opinię wprost: ”Szokujący werdykt Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej”. Wszyscy zgodnie podkreślają, że nie wpłynie on jednak raczej na wynik Oscarów. Jeszcze bardziej niż zwycięstwo Afflecka dziwi jednak komentujących werdykt, pominięcie nominowanego do siedmiu Złotych Globów „Lincolna” Spielberga, faworyta krytyków i bukmacherów. Zwłaszcza, że w recenzjach podkreśla się, iż to jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy obraz filmowca. Tymczasem gdyby nie nagroda aktorska dla Day Lewisa, „Lincoln” zostałby bez żadnej statuetki. Dodajmy, że we wczorajszych notowaniach bukmacherskich film Spielberga bił na głowę pozostałych konkurentów.
Nie byłoby pewnie tak dużego zaskoczenia, gdyby wygrała Kathryn Bigelow i uznany przez Akademię za kontrowersyjny, zbierający świetne recenzje „Wróg numer 1”. Zwycięstwa i to w wielkim stylu filmu Afflecka, nie przewidział chyba nikt, choć obraz miał dobre recenzje i był sukcesem gwiazdora.
Po wręczeniu Affleckowi nagrody za reżyserię pojawiły się na portalach filmowych sugestie, że być może to „nagroda pocieszenia” za brak nominacji do Oscara w tej kategorii. Tyle tylko, że głosowanie na laureatów Złotych Globów, zakończyło się na długo przed ogłoszeniem nominacji do Oscara. Przyznanie filmowi najważniejszego ze Złotych Globów przyjęto owacjami, choć kto śledził relacje, na twarzach gości w Beverlly Hils widział zdumienie. Aktor, który został reżyserem Wielki wygrany tegorocznych Złotych Globów Ben Affleck, który swój film wyprodukował wraz z Georgem Clooneyem, ma już na koncie Oscara. I to nie aktorskiego, ale za scenariusz do głośnego filmu „Buntownik z wyboru”. Dostał za niego także Złoty Glob. O samej „Operacji Argo”, będącej trzecim filmem Afflecka, po dramatycznej opowieści „Gdzie jesteś Amando” oraz „Mieście złodziei”, lżejszej, złodziejskiej balladzie, głośno było jesienią, gdy trafiła na ekrany. Oparta na prawdziwych wydarzeniach, opowiada o tajnej operacji ratowania sześciu amerykańskich zakładników porwanych w Teheranie w 1979 roku. Wyboista droga do sukcesu Czterdziestoletni Ben Affleck od najmłodszych lat interesował się aktorstwem, podobnie jak jego najbliższy przyjaciel Matt Dammon. Przez długi czas grał jedynie w reklamówkach i serialach, dopiero spotkanie z Kevinem Smithem, w 1993 roku, przyniosło zwrot w jego karierze. W 1995 roku zagrał w reżyserowanych przez Smitha "Szczurach supermarketu”, a dwa lata później w głośnym „W pogoni za Amy”. Potem była kontrowersyjna „Dogma”, zaś Affleck zyskał status ambitnego aktora tzw. kina niezależnego. Z czasem zaczął grać w mniej ambitnych widowiskach jak „Pearl Harbor” czy „Daredevil”, za rolę, w którym otrzymał Złotą Malinę - „nagrodę” dla najgorszego aktora. I nie był to ten jeden raz, bo po raz drugi dostał ją za rolę płatnego mordercy w filmie „Gigli”, gdzie zagrał na prośbę ówczesnej partnerki Jennifer Lopez.
Sukcesem aktora była świetna rola w obrazie „Hollywoodland”, za który odebrał nagrodę aktorską w Wenecji. Ostatnio zagrał w najnowszym filmie Terrence’a Mallicka „To the Wonder”, niestety, obraz okrzyknięto wielką porażką. Zdecydowanie najlepsze jego role pochodzą z filmów, które sam wyreżyserował. Prywatnie jest od kilku lat statecznym mężem pięknej aktorki Jennifer Garner, z którą ma trójkę dzieci. Mówi, że zamierza się jeszcze bardziej skupić na reżyserii i już pracuje nad kolejnym dramatem, o roboczym tytule „Tell No One”.
Autor: Justyna Kobus/bgr,jaś/k / Źródło: tvn24.pl