"Wydarzenie, które potrafi w ciągu jednej nocy odmienić komuś życie". Przyjrzał mu się z bardzo bliska

Źródło:
tvn24.pl
"Pianoforte" reż. Jakub Piątek
"Pianoforte" reż. Jakub PiątekAgainst Gravity
wideo 2/5
"Pianoforte" reż. Jakub PiątekAgainst Gravity

Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina w Warszawie od prawie stu lat przyciąga najzdolniejszych pianistów świata. Prawdopodobnie również tych najodważniejszych, o czym przekonuje film dokumentalny Jakuba Piątka "Pianoforte". - Jest to wydarzenie, które potrafi w ciągu jednej nocy odmienić komuś życie. Miałem zresztą okazję, żeby to zobaczyć na własne oczy - mówi Piątek w rozmowie z Tomaszem-Marcinem Wroną.

Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina w Warszawie jest najbardziej prestiżowym tego typu wydarzeniem na świecie i odbywa się co pięć lat, co tylko umacnia jego wyjątkowość. W blisko stuletniej historii konkursu, tylko raz jury przyznało tytuł ex aequo (w 1949 r.), dwukrotnie zwycięzcy nie wskazano (w 1990 r. i w 1995 r.). Dlatego mówimy o gronie 17 zwycięzców dotychczasowych 18 edycji. Wśród nich znaleźli się między innymi takie sławy pianistyki jak Martha Argerich, Halina Czerny-Stefańska, Alexander Uninsky, Krystian Zimmerman, Maurizio Pollini czy Rafał Blechacz. A w ich ślady chciałoby pójść setki - jeśli nie tysiące - młodych muzyków.  

XVIII edycja konkursu – w związku z pandemią COVID-19 - odbyła się rok później, niż przewidywał pierwotny harmonogram, czyli w październiku 2021 roku. Organizator "pianistycznych igrzysk olimpijskich" - Narodowy Instytut Fryderyka Chopina w Warszawie - zgłoszenia przyjmował do grudnia 2021 roku. Do przesłuchań eliminacyjnych dopuszczono 164 osoby z 32 państw i terytoriów zależnych, a wyłoniono ich spośród rekordowych 502 zgłoszeń. Zgodnie z regulaminem, w XVIII edycji konkursu mogły wziąć udział osoby urodzone między 1990 a 2004 rokiem.  

Ostatecznie do Warszawy na przesłuchania w lipcu 2021 roku przyjechało 151 osób. Jury do pierwszego etapu przyjęło 78 z nich. Zgodnie z tradycją, bez eliminacji do pierwszego etapu przyjęto dziewięcioro laureatów innych prestiżowych konkursów pianistycznych. 2 października ruszyła 21-dniowa konkursowa machina, która połączyła 87 pianistek i pianistów w walce o tytuł zwycięzcy XVIII Konkursu Chopinowskiego. Dla 17 z nich była to druga szansa, by wykazać się talentem, charyzmą, umiejętnościami i miłością do muzyki Chopina. A także zmierzyć się samemu ze sobą i ze świadomością, że każda źle zagrana nuta może zrujnować ewentualną przyszłą karierę.  

"Pianoforte", czyli Konkurs Chopinowski od nieznanych wcześniej kulis

Obserwując poszczególne edycje Konkursu Chopinowskiego, trudno uciec od skojarzeń sportowych. Wiele z jego uczestników mówi wprost o "sportowej rywalizacji". Kulisy tych 21 dni przybliża filmowiec Jakub Piątek w filmie dokumentalnym "Pianoforte" (koproducentem filmu jest HBO Max, należący do firmy Warner Bros. Discovery, właściciela między innymi TVN24). Światowa premiera filmu odbyła się w ramach World Cinema Documentary Competition (konkursu światowego kina dokumentalnego) Festiwalu Filmowego Sundance 2023. 

Piątek jest filmowcem wszechstronnym, co konsekwentnie udowadnia od pierwszych krótkich metraży. W 2009 roku zakończył pracę nad "Matką", krótkim dokumentem prezentowanym na ponad 50 festiwalach filmowych, gdzie zebrał wiele nagród. Sześć lat później nakręcił "One Man Show", w którym podążał za aktorem Marcinem Sitkiem. Portretując rok z życia swojego bohatera, Piątek zbudował słodko-gorzką opowieść o podążaniu za marzeniami i mierzeniem się z trudną rzeczywistością, w której dociera się do ściany: momentu, kiedy trzeba podjąć życiowe decyzje.

W 2021 roku w ramach World Cinema Dramatic Competition (konkurs międzynarodowych filmów fabularnych) Festiwalu Filmowego Sundance światową premierę miał thriller psychologiczny w reżyserii Piątka "Prime Time" (koprodukcja TVN) z Bartoszem Bielenią w roli głównej. Pełnometrażowy debiut fabularny Piątka znalazł się w Konkursie Głównym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Jury doceniło wówczas nagrodami Andrzeja Kłaka (nagroda za drugoplanową rolę męską) oraz Teoniki Rożynek za najlepszą muzykę.

Kolejne nagrody i wyróżnienia filmowcowi przyniósł pełnometrażowy dokument "Pianoforte". Nic dziwnego, ponieważ jest to film wyjątkowy. Piątkowi udało się uchwycić to, co mogłoby się wydawać niemożliwe - bardzo prywatne kulisy Konkursu Chopinowskiego. Jest to bowiem opowieść o wybranych pianistkach i pianistach, a nie o samym konkursie. Młodym artystom i artystkom towarzyszymy w najróżniejszych sytuacjach: w trakcie ćwiczeń, przy wyborze właściwego fortepianu, tuż przed wyjściem na scenę czy w oczekiwaniu na wyniki kolejnych etapów. Przyglądamy się im w ich rodzinnych domach, chwilach relaksu, ale także w sytuacjach, gdy przychodzi im stawić czoła brutalnej weryfikacji konkursowej ich występów.

Jakub Piątek w "Pianoforte" korzysta ze środków narracyjnych znanych z dokumentów sportowych, bo skojarzenia ze światem rywalizacji sportowej nasuwają się same. Podobnie jak w świecie sportu, tak i tu nie wystarczają jedynie talent, wrażliwość i umiejętności pianistyczne. Równie ważna jest charyzma, odwaga i predyspozycje psychologiczno-emocjonalne. Niektórzy z uczestników do tego wyścigu przygotowują się całe życie i wychodząc na scenę, pamiętają, że jedna źle zagrana nuta może zaważyć o ich przyszłości. W końcu "Pianoforte" to zaskakująco trzymający w napięciu, wyjątkowy portret ludzi, którzy są gotowi poświęcić wszystko, żeby móc dzielić się swoją miłością do muzyki.

"Pianoforte" w kinach od 16 lutego. Z Jakubem Piątkiem rozmawiał Tomasz-Marcin Wrona, tvn24.pl.

Jakub Piątek, twórca filmu "Pianoforte"fot. Stanisław Loba/Against Gravity

Tomasz-Marcin Wrona, tvn24.pl: "Pianoforte" zrealizowany został we współpracy z Narodowym Instytutem Fryderyka Chopina. Ale z instytutem współpracowałeś już wcześniej, prawda?

Jakub Piątek: To prawda. Miałem przyjemność kilkukrotnie współpracować i tworzyć dla instytutu. Były to często mniejsze formy - zapowiedzi koncertów, materiały zza kulis nagrywania poszczególnych płyt. W ten sposób wszedłem w świat muzyki. Nie mam wykształcenia muzycznego, nie pochodzę z rodziny szczególnie umuzykalnionej. Pierwszy raz w filharmonii byłem na studiach, bo była jakaś promocja dla studentów.

Jednak w 2016 roku zaczęła się współpraca z NIFC. Pamiętam moment, gdy do Warszawy przyjechała Martha Argerich. Wraz z kamerą uczestniczyłem w jednej z prób z orkiestrą. To wszystko działo się w atmosferze jakiegoś święta, w powietrzu dało się wyczuć wyjątkowość tego wydarzenia. Zacząłem zadawać sobie pytanie: co doprowadziło Marthę Argerich do tego miejsca? Jaki to koszt, jaki wysiłek, jakie poświęcenie? Tak zrodził się pomysł na "Pianoforte", żeby odwiedzić Konkurs Chopinowski z kamerą. Ostatni pełnometrażowy film o konkursie powstał w 1971 roku. Był to "Pierwszy. Szósty" Mariusza Waltera, który był mi bardzo bliski w swoim podejściu do człowieka. Stwierdziłem jednak, że warto "filmowo" odwiedzić konkurs po tych 50 latach.

A twój film "In Beetwen"?

To jedna z tych realizacji, które powstały we współpracy z instytutem. Powstał przed I Konkursem Chopinowskim na Instrumentach Historycznych. Ma charakter edukacyjny i dotyczy wykonawstwa historycznego. Chcieliśmy przybliżyć widzom sens używania replik lub rzeczywiście istniejących instrumentów muzycznych z XVIII bądź XIX wieku.

"Pianoforte" po włosku oznacza "fortepian". Jednocześnie "Pianoforte" to zbitka dwóch kontrastujących ze sobą odcieni dynamicznych w muzyce: "piano" - "cicho" oraz "forte" - "głośno". Czy to wynik pomysłu na budowania pewnego kontrastu w filmie?

Rzeczywiście tytuł "Pianoforte" towarzyszył nam od początku, nie wymyśliliśmy nic lepszego. Anegdotycznie powiem, że wśród naszych bohaterów zorganizowaliśmy konkurs na inny tytuł. Michelle Candotti zaproponowała "Sorrow and Depression" ("żal i depresja" - red.), na co odparłem, że chcielibyśmy, żeby jednak ktoś obejrzał film.

Mówiąc całkiem serio, dynamika emocji Konkursu Chopinowskiego odzwierciedla się w granej w jego trakcie muzyce: w tych fragmentach piano i forte. Jakoś to z nami zostało. 21-dniowy konkurs jest sytuacją zakładniczą dla młodych uczestników, która wzmaga i podkręca wszystkie emocje. Zwyżki euforii i smutne momenty zdają się być intensywniejsze.

Wspomniałeś, że nie masz wykształcenia muzycznego per se. A jednak zdecydowałeś się wejść w świat muzyki Chopina.

Myślę, że osobom wychowanym, mieszkającym w Polsce, ten konkurs i postać Chopina cały czas towarzyszą. Pasażerów pendolino na każdej stacji wita muzyka Chopina. Z Warszawy wylatujemy z Lotniska im. Fryderyka Chopina.

Raz na pięć lat mam wrażenie, że bardzo piłkarski naród, jakim jest Polska porzuca reprezentację w piłce nożnej na rzecz polonezów, mazurków czy etiud. Być może szkoda, że dzieje się to tylko raz na pięć lat, mogłoby być częściej. I raz na pięć lat jako społeczeństwo uczestniczymy w tych pianistycznych igrzyskach olimpijskich, które zawsze odbywają się w Warszawie.

Skoro przywołałeś te odniesienia sportowe. To dość oczywiste, że Polacy tłumnie gromadzą się przed ekranami, gdy gra reprezentacja piłkarska. W końcu w Polsce każdy na piłce się zna. Mało tego: mamy też inne prestiżowe konkursy muzyczne: Konkurs Skrzypcowy im. Henryka Wieniawskiego, Konkurs Dyrygencki im. Grzegorza Fitelberga, Konkurs Wiolonczelowy im. Witolda Lutosławskiego czy Konkurs Pianistyczny im. Ignacego Jana Paderewskiego. Nie budzą one jednak takiego zainteresowania jak Konkurs Chopinowski. Na czym polega jego wyjątkowość?

Z Konkursem Chopinowskim jest trochę tak, że kroczy przed nim legenda. Jest to wydarzenie, które potrafi w ciągu jednej nocy odmienić komuś życie. Miałem zresztą okazję, żeby to zobaczyć na własne oczy.

Tuż po ogłoszeniu wyników finału zacząłem chodzić po budynku Filharmonii Narodowej, szukając jednego z bohaterów filmu - Alexandra Gadjieva, zdobywcę II nagrody. Znalazłem go w jednym pokoju z Kyōheiem Soritą (laureatem II nagrody – ex aequo z Gadijevem – przyp. red.) oraz zwycięzcą Brucem Liu. Razem z nimi w tym pokoju było jeszcze kilka osób. Rozdzwaniały się do nich telefony z całego świata, a ich kalendarze w okamgnieniu wypełniły się z dwuletnim wyprzedzeniem.

Laureaci tego konkursu otrzymują nagle zaproszenia, żeby grać z najlepszymi orkiestrami świata, w najlepszych, najbardziej prestiżowych salach koncertowych. Dlatego wydaje mi się, że ta stawka tworzy również rangę samego konkursu.

Jednocześnie - przepraszam za określenie - "cyrk medialny", jaki towarzyszy konkursowi, jest niesamowity. W samym październiku 2021 roku było w sumie kilkadziesiąt milionów odbiorców w najróżniejszych zakątkach świata. Mówię tylko o bezpłatnych transmisjach w sieci: na YouTube i chińskim Weibo. W pewnym momencie oglądałem transmisję, a w okienku czatu pojawiało się tyle wpisów, że nie dało się ich na bieżąco przeczytać.

Natomiast sama muzyka, szczególnie muzyka Chopina, jest tu niezwykle ważna. Nie udało się nam uczynić esperanto językiem uniwersalnym. Jeśli jest jednak jakiś uniwersalny sposób na komunikację ludzi, przekraczającą granice kulturowe, to jest nim pewnie muzyka. Czasami dzieje się to też za pomocą filmu, który również przekracza granice kulturowe i geograficzne. Film również może oddziaływać na emocje najróżniejszej widowni.

Od ponad roku podróżujemy z "Pianoforte" po świecie. W trakcie ubiegłorocznego Sundance Film Festival odbyła się jego premiera. Na uroczystym pokazie towarzyszył nam jeden z bohaterów - Hao Rao i jego nauczycielka Vivian Li. Po pokazie podeszło do nas małżeństwo, które pogratulowało i podziękowało nam za film. Okazało się, że przylecieli do Park City z Florydy. Myślałem, że przylecieli na festiwal i powiedziałem, że super i że znajdą jeszcze bardzo dużo dobrych filmów, bo to świetny festiwal. Oni odparli, że nie, że przylecieli specjalnie, żeby zobaczyć "Pianoforte" i wracają kolejnego dnia.

Konkurs Chopinowski ma również tę ciemniejszą stronę.

Co masz na myśli?

Chodzi mi o to, że piłkarze, którzy stają się celebrytami, są w stanie się do tego przyzwyczaić. W przypadku konkursu mamy do czynienia z ludźmi bardzo młodymi, którzy są bardzo wrażliwymi artystkami i artystami. Nagle stają w centrum zainteresowania, nie zawsze pozytywnego. Pamiętam, że Eva Gevorgyan czy Hao Rao trafiali na pierwsze strony brukowców czy nagłówki portali plotkarskich. W związku z tym to zainteresowanie nimi bywa przedziwne.

Myślę też, że fenomen tego konkursu polega również na tym, że zdążyliśmy się przyzwyczaić, że raz na pięć lat na chwilę się zatrzymujemy i oczekujemy na jakieś objawienie. Po to też jest ten konkurs. Muzyka Chopina jest z nami od wieków i przy każdej edycji konkursu pojawia się ktoś nowy, młody, kto potrafi przeczytać ją na nowo, zreinterpretować. Zabrać w niezwykłą, emocjonalną podróż.

"Jest to wydarzenie, które potrafi w ciągu jednej nocy odmienić komuś życie"
"Jest to wydarzenie, które potrafi w ciągu jednej nocy odmienić komuś życie"tvn24.pl

A propos... Sam Konkurs Chopinowski powstał w wyniku dyskusji wokół tego, jak intepretować muzykę Chopina. W sporcie – na przykład w piłce nożnej - mamy konkretny wynik. Tu zaś pojawiają się artyści, którzy mają własną wizję pianistyki. Jak bohaterowie, bohaterki filmu podchodzili do tego, że oceniani byli przez pryzmat kryteriów, które być może nie zawsze są obiektywne?

Rzeczywiście to nie jest bieg przez płotki bądź rzut oszczepem, gdzie o wyniku przesądzają sekundy czy centymetry - miarodajne wartości. Pozwól, że strawestuję słowa Alexa, który w pewnym momencie mówi, że jak to jest, że są konkursy, w których konkuruje się muzycznie, ale ludzkość nic lepszego nie wymyśliła, żeby to zweryfikować.  

Oni podają całą tę sytuację w wątpliwość. Natomiast mam wrażenie, że te 87 osób, które wzięło udział w pierwszym etapie, to młodzi, ale jednocześnie niesamowicie utalentowani artyści i artystki, bardzo spełnieni. Jestem przekonany, że decydując się na start, są już na to gotowi.

Nie jest to wcale łatwe, bo zarówno stawka jest ogromna, ale i konkurs ma też coś z brutalności. Na każdym etapie odpada połowa uczestników. Do czwartego etapu przechodzi tylko 12 osób, a tylko jedna z nich zostaje zwycięzcą. Dlatego też, przyglądając się poszczególnym bohaterom – uczestnikom konkursu, można zauważyć różne podejścia do reguł, jakimi się rządzi. Nawet ci, którzy mają wątpliwości, wchodzą po prostu w ten świat, biorą go na klatę.

Mam poczucie, że ta 21-dniowa rzeczywistość Konkursu Chopinowskiego jest pewnego rodzaju metaforą naszego świata, nas samych.

Co masz na myśli?

Oczywiście, system konkursowy podkręca portretowaną rzeczywistość, ale koniec końców to historia o oczekiwaniu. Wszyscy szukamy, oczekujemy na objawienie się wunderkindów. Podobnie jest z festiwalami filmowymi. I chociaż co roku pojawiają się na nich inne filmy, inni twórcy, to czekamy na jakieś odkrycia, powody do zachwytu. Jasne, długość życia filmu jest inna, ale cały ten proces "rywalizacji", podlegania ocenie, jest taki sam.

Zwyciężając Konkurs Chopinowski, przechodzi się do historii, dołącza się do grona wybitnych. Natomiast wiemy, że po pięciu latach, gdy rozpocznie się kolejna edycja, obserwując jej przebieg, będziemy poszukiwać kolejnej wybitnej osoby, która stanie na szczycie podium.

Jedna z bohaterek filmu – Leonora Armellini - pijąc wódkę w jednym z barów w centrum Warszawy, mówi wprost, że konkurs to pianistyczne igrzyska olimpijskie. Zresztą rozważa wytatuowanie sobie Chopina. Z tego co wiem, nadal się nad tym zastanawia i ją do tego namawiamy.

"Pianoforte" reż. Jakub PiątekAgainst Gravity

Jak udało ci się wejść z ekipą filmową do Baru Studio?

Byliśmy umówieni z właścicielem, który jest wielkim fanem muzyki klasycznej i samego konkursu. W kawiarni został zamontowany duży ekran i za pomocą słuchawek - coś w formacie silent disco - można było śledzić przebieg konkursu. Bar Studio, umiejscowiony w pobliżu budynku Filharmonii Narodowej, stał się nieformalnym klubem konkursowym, gdzie uczestnicy konkursu mogli stołować się za darmo.

Poza tym mogliśmy wstawić tam fortepian, który był do dyspozycji pianistek i pianistów. Jako ekipa filmowa, porozumieliśmy się z szefostwem baru, że gdy chcieliśmy nagrywać rozmowy naszych bohaterów, wyłączana była wówczas muzyka. Dzięki temu rejestrowaliśmy czysty dźwięk.

Powiedziałeś, że jedna z bohaterek filmu zaproponowała tytuł "Sorrow and Depression". Sam określiłeś konkurs jako sytuację "zakładniczą". Co masz na myśli?

Przede wszystkim uczestnicy konkursu przez trzy tygodnie mają jeden cel: zdobyć pierwsze miejsce. Nawet jeśli nie mówią tego na głos, zakładam, że kłamią, bo każdy chce wygrać. Wszyscy zgłaszają się po prostu po to, żeby dotrzeć jak najdalej.

Konkursowi towarzyszy pewnego rodzaju "zamknięcie", "izolacja" i intensywne tempo. Uczestnicy i uczestniczki funkcjonują według wylosowanej kolejności występów, w oczekiwaniu na swój występ. Jednocześnie sami – jako ekipa filmowa - doświadczyliśmy tego, co nazywam "sytuacją zakładniczą". Bohaterki i bohaterów poznaliśmy jeszcze przed rozpoczęciem konkursu i wówczas już wybraliśmy tych, za którymi chcemy podążać. W związku z tym mieliśmy okazję wcześniej poznać ich rodziny, bliskich, nauczycieli. Zaprosili nas do swoich domów, jedliśmy wspólnie posiłki, co bardzo ludzi zbliża.

W Warszawie natomiast byliśmy dla nich jednymi z bliższych osób. Przez te trzy tygodnie obserwowałem przyspieszenie, intensyfikację rodzącej się zażyłości. To powodowało natomiast, że najróżniejsze stany emocjonalne naszych bohaterów były także intensywniejsze. Nie bez powodu zresztą.

To znaczy?

Trzeba pamiętać, że dla uczestników Konkursu Chopinowskiego pobyt w Warszawie jest formą życiowego testu. Przygotowują się latami, w niektórych przypadkach przez całe życie, żeby móc wystąpić na konkursowej scenie. Ich pobyt tu to nie tylko brutalna weryfikacja, ale również czas dzielenia się pięknymi emocjami.

Mam poczucie, że przyglądając się edycji, która odbyła się w środku pandemii, trafiliśmy na wyjątkowy moment. Dla wielu z tych muzyków, były to pierwsze występy publiczne od marca 2020 roku. Stąd też można było wyczuć atmosferę święta, radości z możliwości dzielenia się muzyką z publicznością. Doświadczaliśmy wielu magicznych momentów, w których ci artyści i artystki zabierali nas w muzyczną podróż, dotykali najczulszych strun, głęboko wzruszali. Myślę, że te emocje były dla nich poniekąd nagrodą za cały poniesiony trud, żeby zagrać w Warszawie.

"Pianoforte" reż. Jakub PiątekAgainst Gravity

Wspomniałeś, że bohaterów i bohaterki filmu wybraliście jeszcze przed rozpoczęciem konkursu. Jak wyglądał ten proces?

Po tym, jak ogłoszono listę zaproszonych na etap eliminacji, skontaktowaliśmy się z całą tą grupą ponad 160 osób. Poprosiliśmy ich, żeby nagrały odpowiedzi na kilka prostych pytań. Na naszą prośbę odpowiedzieli niemal wszyscy. Był to czas pandemii, więc dużo mogliśmy "wyczytać" z tła, otoczenia, w którym się nagrywali. Następnie wybrałem 40 albo 50 osób, które zaprosiłem na nieco bardziej pogłębione rozmowy online. Dzięki temu z tymi, którzy wzbudzili we mnie największe zainteresowanie, mogłem spędzić po kilka godzin, gdy przyjechali na etap eliminacyjny do Polski. Wtedy też zgłębialiśmy różne tematy, przyglądaliśmy się im, jak reagują na obecność kamery. Gdy została ogłoszona lista uczestników pierwszego etapu konkursu, mieliśmy już wybranych bohaterów i bohaterki.

Natychmiast zaczęliśmy kręcić zdjęcia. Zanim wrócili do Warszawy w październiku 2021 roku, odwiedziliśmy ich we Włoszech, Rosji, Chinach, Japonii i w Polsce. Dzięki tak realizowanemu procesowi – mam wrażenie - udało mi się zdobyć ich kredyt zaufania. W konsekwencji, gdy ruszyła machina konkursowa, mogliśmy im towarzyszyć w miejscach i sytuacjach, w których nigdy wcześniej kamera nie docierała, na przykład tuż przed wyjściem na scenę. Nasza obecność wiązała się z wielką ostrożnością i uważnością. Musieliśmy zachowywać dystans, mieliśmy świadomość, że właśnie ci młodzi ludzie za chwilę pojawią się na scenie i nie możemy im tego w żaden sposób zakłócić.

Skoro wybrałeś swoich bohaterów przed konkursem, nie bałeś się ryzyka, że twoja praca może skończyć się na pierwszym etapie?

Otóż to. To był pewnego rodzaju zakład z konkursową rzeczywistością. Mieliśmy świadomość ryzyka, że wszyscy wybrani przez nas uczestnicy mogą odpaść na pierwszym etapie. Wówczas zrobilibyśmy film krótkometrażowy i razem z nimi pożegnalibyśmy się na warszawskim lotnisku Chopina.

Natomiast rachunek prawdopodobieństwa sugerował nam, że przy zastosowanym wyborze w finale powinniśmy mieć półtorej osoby. Na szczęście wyszło zupełnie inaczej. Okazało się, że moja intuicja właściwie pokierowała mnie z czysto ludzkiej, pozamuzycznej perspektywy.

Ostateczną formułę filmu napisał zaś montaż, w trakcie którego niejednokrotnie trzeba było podjąć trudną, czasem radykalną decyzję. Tak było w przypadku jednego z japońskich pianistów, który jakoś nie wpasowywał się w naszą mozaikę. Koniec końców, cieszę się, że ktoś pozwolił nam na taki rodzaj szaleństwa.

Co masz na myśli?

Mówię tu między innymi o producentach, którzy dali nam zielone światło. Mam wrażenie, że od początku jasno zakomunikowaliśmy, że chcemy zrobić dokument o ludziach i że mogłoby się skończyć tak, że po tygodniach pracy zostalibyśmy bez filmu.

Zapewnialiśmy od początku również naszych bohaterów i bohaterki, że interesują nas jako ludzie, którzy znaleźli się na tej drodze. Że nie interesuje nas żaden ranking, obstawianie, kto jak daleko zajdzie. Przekonywaliśmy ich, że nieważne co wydarzy się po drodze, chcemy z nimi być - tak po prostu. Wydaje mi się, że jest to słuszne podejście. Bardzo dużo uwagi poświęca się zwycięzcy Konkursu Chopinowskiego, a przecież każda z tych 87 osób - jak to było w 2021 roku – tak naprawdę zasługuje na osobny film. Za każdą stoi niesamowita historia.

Rozmawiając o "Pianoforte", lubię zaznaczać, że jest to film o niewygrywaniu, który zrywa z utartymi schematami opowiadania literackiego czy filmowego, zwieńczonymi happy endami. A przecież nie każda historia kończy się zwycięstwem. Jako ludzie – mam wrażenie – znacznie więcej wiemy o niewygrywaniu, które częściej nam w życiu towarzyszy.

Sam jako człowiek wiem więcej o niewygrywaniu. W związku z tym - być może - w świecie dążącym do perfekcji, wyjątkowości, zdążyłem oswoić się z poczuciem, że nie zawsze wszystko się udaje, że nie wszystko jest tak ważne, jak wcześniej mi się wydawało.

"Pianoforte" reż. Jakub PiątekAgainst Gravity

Od XVIII Konkursu Chopinowskiego minęło już ponad dwa lata. Czy utrzymujesz kontakt z bohaterami, bohaterkami "Pianoforte"?

Tak. Czuję się bardzo szczęśliwy i uprzywilejowany, ponieważ nasi bohaterowie podróżują po świecie razem z filmem. Jest to bardzo ważne dla mnie, dla ekipy, ale również dla nich, z czego bardzo się cieszę.

Od początku do końca chciałem być z nimi uczciwy. Wszyscy film zobaczyli przed pierwszym jego publicznym pokazem. Byli też przygotowani na to, że będą towarzyszyć w podróży "Pianoforte". Hao Rao i Vivian Li byli z nami w Stanach Zjednoczonych. W trakcie edycji Millennium Docs Against Gravity w Gdyni gościliśmy Evę Gevorgyan, dla której była to pierwsza wizyta w Polsce od Konkursu Chopinowskiego. Z Leonorą pojechaliśmy do Izraela, z Alexem – do Szwajcarii. Po Polsce podróżowaliśmy z Marcinem Wieczorkiem. A zatem wszyscy w tym całym projekcie uczestniczą i dzięki temu również cały czas jesteśmy w kontakcie. Połączyło nas "Pianoforte" i zawdzięczamy mu bliskie relacje. Trzymam za wszystkich mocno kciuki, jestem bardzo ciekaw, jak potoczą się ich dalsze losy.

Powiedziałeś, że "Pianoforte" to film o niewygrywaniu. Biorąc pod uwagę twoje poprzednie filmy "One Man Show" i "Prime Time", właściwe jest stwierdzenie, że szczególną uwagą darzysz tych, którzy nie wygrywają?

Coś w tym jest. Producent filmu Maciej Kubicki też na to zwrócił uwagę, że lubię eksplorować to niewygrywanie. Może to właśnie wynika z moich własnych doświadczeń. Natomiast myślę, że ten temat bardzo dużo mówi o naszym świecie. Oczywiście, wszyscy jesteśmy płatkami śniegu, każdy z nas jest wyjątkowy i każdy z nas zasługuje na wszystko, co najlepsze. Rzeczywistość jest jednak mniej łaskawa. Posługując się metaforą z "One Man Show", zakorzenioną w świecie filmu fabularnego, na co dzień jest ograniczona liczba pierwszoplanowych ról do zagrania, także tych drugoplanowych pozostaje niewiele więcej. Czasami więc jesteśmy statystami. Czasami rzeczywistość na własny sposób weryfikuje to, w jakim miejscu życia jesteśmy. Pojawia się również moment, w którym przychodzi nam zdecydować o tym, czy godzimy się na rolę statysty, czy nie. W tym wszystkim najbardziej interesuje mnie to, co robimy dalej.

Przygotowując się do realizacji "Pianoforte", nie zakładaliśmy, że będziemy podążać za ewentualnym zwycięzcą Konkursu Chopinowskiego. Chcieliśmy też spróbować przyjrzeć się tym, którzy być może mieli bardziej pod górkę. Zakładaliśmy, że w trakcie konkursu, ktoś z nich odpadnie. Nie braliśmy jednak pod uwagę, że któryś z naszych bohaterów na którymś z etapów sam się wycofa.

Powiedziałeś, że sam bardzo dużo wiesz o niewygrywaniu. W branży filmowej pracujesz od 18 lat. Czujesz, że odniosłeś sukces?

Nie wiem. Kiedyś ekscytowałem się tym trochę bardziej. Teraz po prostu cieszę się, że "Pianoforte" oddziałuje na ludzi. Cieszę się, że powstał, jest dystrybuowany, pokazywany i że możemy się nim dzielić. Najważniejszym stało się dla mnie to, że mam ten komfort i szczęście, że robię to, co naprawdę kocham, co sprawia mi wielką przyjemność i jestem za to wynagradzany. Ponadto mam wolną rękę w doborze tych, z którymi pracuję. Praca w takich warunkach daje mi wielkie poczucie satysfakcji i w tym kontekście mogę mówić o sukcesie.

"Cały czas czuję się młodym, dobrze zapowiadającym się twórcą z Europy Środkowo-Wschodniej"
"Cały czas czuję się młodym, dobrze zapowiadającym się twórcą z Europy Środkowo-Wschodniej"tvn24.pl

Na koncie masz sporo nagród, w tym wiele tych prestiżowych. Twoje ostatnie dwa filmy "Prime Time" i "Pianoforte" światową premierę miały w ramach konkursów Festiwalu Filmowego Sundance. Czy to nie daje ci powodu do myślenia, że sporo też wygrałeś?

Oczywiście, to wszystko jest super. Bardzo się cieszę, że premiera "Pianoforte" odbyła się na Sundance, że mogliśmy tam pojechać. To jest mekka niezależnego kina amerykańskiego, z której wystartowało bardzo dużo filmów, które są mi bliskie, są dla mnie ważne.

Jednocześnie wydawało mi się, że opis "Pianoforte", mówiący, że jest to film o muzykach klasycznych i muzyce Chopina, będzie widzów zniechęcać, sugerować, że powieje nudą. Dlatego bardzo cieszy mnie swoisty "stempel jakości" takiego festiwalu jak Sundance. Być może dla wielu będzie to wskazówka, że jest to solidnie opowiedziana historia.

Nie odpowiedziałeś mi na pytanie.

Przepraszam, że tak wymijająco. Nie czuję, że miałby to być ten moment, żeby oceniać ewentualne sukcesy. Nie mnie też to oceniać. Cały czas mam wrażenie, że jestem dobrze zapowiadającym się twórcą z Europy Środkowo-Wschodniej i notorycznie debiutującym (śmiech).

"Prime Time" Jakuba Piątka premierowo pokazany był podczas festiwalu Sundance
"Prime Time" Jakuba Piątka Next Film

Jedna z bohaterek "Pianoforte" żartuje w pewnym momencie, że fajnie byłoby wygrać nagrodę pieniężną w Konkursie Chopinowskim, bo można byłoby ją w całości przeznaczyć na psychoterapię. Wspomniałeś, że pozostajecie w kontakcie. Jak oni dochodzili do siebie po powrocie z Warszawy?

Oczywiście, każdy z nich dochodził do siebie na swój sposób i trochę to różnie przebiegało. Cześć z nich faktycznie potrzebowała kilku miesięcy, a nawet roku, żeby przepracować doświadczenia konkursowe, ponieważ były to bardzo trudne i intensywne trzy tygodnie.

Mniej więcej rok po głównych zdjęciach w trakcie Konkursu Chopinowskiego brakowało nam jakichś fragmentów, pojedynczych scen. Ponownie odwiedziliśmy naszych bohaterów. Super było ich znowu po roku zobaczyć. Jedna z bohaterek na nasz widok całkowicie się posypała. Tak bardzo kojarzyliśmy się jej z doświadczeniem konkursu i tymi emocjami, że gdy zobaczyła naszą ekipę, to znaczy mnie, dźwiękowczynię Anię Rok, autora zdjęć Filipa Drożdża, to wszystko w niej znowu się obudziło. Wróciły do niej te wszystkie pytania: co zrobić ze swoim życiem, czy ponownie startować w Konkursie Chopinowskim w 2025 roku? To namacalnie pokazuje, jaki koszt ponosi się, biorąc udział w konkursie.

Rzeczywiście, Leonora w filmie wspomina - pół żartem pół serio - że te 40 tysięcy euro, które otrzymuje zwycięzca, można w zasadzie w całości przeznaczyć na psychoterapię. Zupełnie poważnie, to również mi przypomina sytuację sportu zawodowego. Przykład Igi Świątek pokazuje, że bycie zawodową tenisistką, odnoszącą sukcesy, to efekt ciągłych poświęceń i ogromnego kosztu - także tego emocjonalnego, życiowego. Analogicznie jest w przypadku pianistów, którzy dziennie poświęcają od 8 do 12 godzin na ćwiczeniu gry. Często w samotności. W końcu Artur Rubinstein mówił, że nieeleganckim jest ćwiczyć więcej niż sześć godzin dziennie. Jednak Artur Rubinstein był jeden i tylko on mógł być jednocześnie królem fortepianu i królem życia. W znakomitej większości ten kierat samotniczej pracy jest o wiele większy. Część z nich dochodzi do momentu "nagrody" - możliwości dzielenia się z innymi swoimi emocjami poprzez muzykę.

Mam wrażenie, że wspólnym mianownikiem naszych filmowych bohaterów jest udział w Konkursie Chopinowskim oraz czysta chęć dzielenia się muzyką z innymi. Chcieli się po prostu zaznaczyć się w muzyce swojego ukochanego kompozytora, wypowiedzieć za jej pośrednictwem, pokazać własne spojrzenie. Jest w tym coś magicznego i niepowtarzalnego, że możliwość zagrania w ramach konkursu wynagradza im w pewien sposób cały poniesiony koszt.

Jakub Piątek: niektórzy potrzebowali wielu miesięcy, żeby przepracować emocje po Konkursie Chopinowskim
Jakub Piątek: niektórzy potrzebowali wielu miesięcy, żeby przepracować emocje po Konkursie Chopinowskimtvn24.pl

Wywołałeś Igę Świątek, która od początku kariery podkreśla ogromną potrzebę wsparcia psychologicznego. W "Pianoforte" widzimy, że Evie czy Hao towarzyszą nauczycielki. Myślisz, że pianistom tej klasy w codziennej pracy powinni towarzyszyć również psychologowie?

To nie byłoby wcale głupie. Z tego co wiem, część z nich czasem sięga po konsultacje. Natomiast mam wrażenie, że w wielu przypadkach to bliscy i nauczyciele po części stają się wsparciem psychologicznym dla muzyków. Myślę tu na przykład o Vivian Li – nauczycielce Hao. W filmie widać również, że każdy z bohaterów ma swoją strategię radzenia sobie ze stresem, lękiem czy zwykłą tremą, która się pojawia. Szukają różnych sposobów na przepracowywanie różnych momentów. Konkurs Chopinowski weryfikuje również chwilową predyspozycję danego pianisty, pianistki. Jest to bardzo ważny element, o który również dbają.

Przygotowując się do realizacji filmu, rozmawiałem z Konstantinem Scherbakovem – szefem katedry fortepianu Uniwersytetu Artystycznego w Zurychu, nauczycielem między innymi Julianny Awdiejewy, zwyciężczyni XVI Konkursu Chopinowskiego w 2010 roku. Scherbakov wspomniał o badaniach neurologicznych wykazujących, że to u pianisty bądź pianistki występujących publicznie zarejestrowano najwyższą aktywność mózgu. Wspomniał, że mózg pianisty wybucha niczym supernowa. Działa wówczas pamięć, układ odpowiedzialny za emocje, pobudzone są strefy, które z osobna kontrolują prawą, lewą rękę, prawą, lewą nogę. Co ciekawe, oddech i bicie serca potrafią zbliżyć się do metrum utworu. To pokazuje niezwykłą synchronizację z muzyką.

W przypadku naszych bohaterów, w zależności od wieku i samoświadomości, strategie radzenia sobie z emocjami były różne. Alexander Gadjiev na przykład potrafi bardzo świadomie oddychać. Korzysta z jogi i innych technik, które przynoszą mu wytchnienie i spokój.

"Pianoforte" reż. Jakub PiątekAgainst Gravity

W pamięć w sposób szczególny zapadła mi Eva Gevorgyan, która od początku okrzyknięta została jedną z głównych faworytek. Konkurs zakończyła w finale, bez żadnej nagrody. Jak ona sobie z tą sytuacją radziła?

Powiem tak: cieszę się, że mieliśmy ten rodzaj zaufania bohaterów i bohaterek - w tym Evy - że mogliśmy z kamerą bardzo zbliżyć się do nich zarówno we wzlotach, jak i momentach upadków. Wynikało to z ich bardzo jasnych intencji: chcieli podzielić się swoimi doświadczeniami.

W grudniu 2022 roku pokazałem im wszystkim wersję montażową filmu. Bardzo bałem się reakcji Evy. Zadzwoniła, była bardzo wzruszona. Powiedziała, że film oddaje jej prawdę, też tę wewnętrzną i jej doświadczenie konkursowe, co było dla niej bardzo ważne. Jej obecna kariera świadczy o tym, że potrafi komunikować się z widownią. Jest bardzo obiecującą artystką, której losy śledzi bardzo wielu. Wyprzedaje pełne sale koncertowe z dużym wyprzedzeniem. Ostatnio była w trasie w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych.

Mam poczucie, że mieliśmy pewnego rodzaju przywilej, żeby być blisko niej. Rzeczywiście wiele momentów było dla niej trudnych. W tym też tkwi magia filmowego dokumentu, że w pewnym momencie bohaterki, bohaterzy zapominają o obecności kamery, która staje się naturalną częścią otoczenia. Jest scena, w której Eva stoi w towarzystwie swojej nauczycielki Natalii Trull i pana od fortepianów. Kamera była oddalona od niej jakieś półtora metra. Eva ani razu nie spojrzała w kamerę. Ważniejsza była dla niej tamta rozmowa.

Nauczycielka Evy – Natalia Trull – nie miała żadnych uwag do tego, jak ją sportretowaliście w filmie?

Nie. Sam mam wrażenie, że w żaden sposób jej nie oceniamy. Wydaje mi się, że emanacją jej troski o Ewę była ostatnia rozmowa telefoniczna, po ogłoszeniu wyników. Ta scena przekonuje o niezwykłej bliskości, jakie je łączy.

W trakcie naszej podróży z filmem rozmawiałem niejednokrotnie z widzami. Osoby niezwiązane z muzyką oceniają profesor Trull w różny sposób. Muzycy – co jest niesamowite - podkreślali, że jest ona wspaniałą pedagożką, że warto mieć taką nauczycielkę, ponieważ dzięki niej można daleko zajść.

To przekonuje mnie, że nie jest to sytuacja, którą moglibyśmy potraktować czernią i bielą. Tu pojawiają się wszelkie odcienie szarości, w tej mozaice są różne metody. Vivian Li jest zupełnie inną nauczycielką. Profesor Stefan Wojas, który opiekuje się Marcinem Wieczorkiem, ma znów inne metody. Ojciec Alexa - Siavush Gadjiev - też pianista - kształcił syna w inny sposób.

"Pianoforte" reż. Jakub PiątekAgainst Gravity

Mówiłeś o niewygrywaniu. Co jako filmowiec, człowiek chciałbyś wygrać?

Nie wiem. Czuję się wygrany w pewien sposób, ponieważ mogę robić to, co chcę. A nie zawsze tak było, nie zawsze miałem taką wolność zawodową. Kiedyś o wiele trudniej było mi znaleźć finansowanie filmu bądź miałem ograniczoną kontrolę nad ostateczną wersją filmu. Teraz czuję się dość komfortowo, pracując po swojemu i jest to pewna wygrana.

Jednocześnie - tak życiowo - wydaje mi się, że lepiej być ciągle "underdogiem". Cały czas mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami, a w konsekwencji mniej lub bardziej boleśnie doświadczać momentów weryfikacji. Mam wrażenie, że jest to też część mojego doświadczenia, które jest spójne z przeżyciami bohaterów "Pianoforte".

Autorka/Autor:Tomasz-Marcin Wrona

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Against Gravity

Pozostałe wiadomości

Wyjaśnieniem sprawy o naruszenie tajemnicy adwokackiej między Januszem Palikotem a jego obrońcą zajmie się Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej - poinformowała prokuratura w niedzielę przed południem. Dzień wcześniej PK zapewniała, że szanuje tajemnicę obrończą i zapowiadała wyjaśnienie sprawy.

Komunikat prokuratury w sprawie Janusza Palikota

Komunikat prokuratury w sprawie Janusza Palikota

Źródło:
tvn24.pl

Janusz Palikot to człowiek niezwykłej kultury, wiedzy, bardzo obyty w świecie, lubiący mówić o poezji. (...) Przez ostatnie lata nie mieliśmy zupełnie ze sobą kontaktu, ale widziałem i obserwowałem, jak on zmierza w taką trochę, w mojej ocenie, dziwną stronę - ocenił Bartosz Arłukowicz (KO) w "Kawie na ławę". Andrzej Szejna (Lewica) mówił, że wszystkie zarzuty, wszystkie wątpliwości należy wyjaśniać". Michał Wawer z Konfederacji przyznał natomiast, że zaskakuje go "romantyzowanie wizerunku" Palikota.

"Zmierzanie w dziwną stronę" i "romantyzowanie wizerunku" Palikota

"Zmierzanie w dziwną stronę" i "romantyzowanie wizerunku" Palikota

Źródło:
TVN24

Do tragedii doszło na gminnej drodze w miejscowości Grabów Szlachecki (woj. lubelskie). 50-latka z nieznanych przyczyn wjechała na niestrzeżony przejazd i zderzyła się z pociągiem. Nie żyje. Policjanci wyjaśniają okoliczności wypadku. Podkreślają, że choć tego dnia było pochmurno, to warunki na drodze nie były złe.

Zderzyła się z pociągiem, zginęła. "Auto zostało o kilkaset metrów przesunięte po torowisku"

Zderzyła się z pociągiem, zginęła. "Auto zostało o kilkaset metrów przesunięte po torowisku"

Źródło:
tvn24.pl

Po jednym z najbrutalniejszych ataków gangów w ostatnich latach, w którym zginęło 70 osób, premier Haiti Garry Conille wyruszył w sobotę w podróż do Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Kenii. - Jesteśmy atakowani na wszystkich frontach - powiedział przed wylotem. Szef haitańskiego rządu będzie zabiegał o pomoc w walce z przestępczością w swoim kraju.

Zamordowali 70 osób, w tym noworodki. Najkrwawszy atak gangów od lat

Zamordowali 70 osób, w tym noworodki. Najkrwawszy atak gangów od lat

Źródło:
PAP

Obywatele Turkmenistanu, którzy chcą wyjechać za granicę, napotykają wciąż nowe trudności. Według najnowszych doniesień z kraju nie są wypuszczane osoby, które wzięły pożyczkę w banku - informuje portal Radia Wolna Europa/Radia Swoboda. Kilka tygodni wcześniej informowano z kolei, że nie na lotniskach zatrzymywane są osoby, które nie znają języka rosyjskiego.

Masz pożyczkę, nie opuścisz kraju. Nowy pomysł władz na ograniczenie emigracji

Masz pożyczkę, nie opuścisz kraju. Nowy pomysł władz na ograniczenie emigracji

Źródło:
PAP

Argentyński resort dyplomacji odniósł się do porozumienia o oddaniu przez Wielką Brytanię zwierzchnictwa nad wyspami Czagos Mauritiusowi. Oceniono, że "to "zachęcający przykład" w kwestii negocjacji Falklandów (Malwinów), o które Argentyna stoczyła już wojnę z Brytyjczykami. Do tych słów szybko odniosła się brytyjska gubernatorka na spornych wyspach.

Argentyna wskazuje na wyspy, o które walczyła z Wielką Brytanią. Szybka reakcja Londynu

Argentyna wskazuje na wyspy, o które walczyła z Wielką Brytanią. Szybka reakcja Londynu

Źródło:
PAP

W naszą stronę zmierza Kirk, który obecnie jest huraganem. Na jego trasie znajdzie się Portugalia, Hiszpania, Francja, a w czwartek przemieści w stronę północnych Niemiec i Polski. Cyklon Kirk nie pozostanie bez wpływu na pogodę w naszym kraju.

Huragan Kirk zmierza w naszą stronę. Spowoduje duże zamieszanie w pogodzie

Huragan Kirk zmierza w naszą stronę. Spowoduje duże zamieszanie w pogodzie

Źródło:
tvnmeteo.pl

Ambasador USA w Ugandzie, Wiliam Popp, otrzymał w piątek ultimatum od szefa ugandyjskiej armii, generała Muhooziego Kainerugaby: albo przeprosi prezydenta Yoweriego Museveniego, albo busi opuścić kraj.

Ambasador USA dostał ultimatum od szefa armii. Ma przeprosić, albo opuścić kraj

Ambasador USA dostał ultimatum od szefa armii. Ma przeprosić, albo opuścić kraj

Źródło:
PAP

Donald Trump ponownie wystąpił na wiecu w Butler w Pensylwanii, gdzie 14 lipca doszło do zamachu na jego życie. Zarządził minutę ciszy ku czci zabitego wówczas strażaka. - Przez ostatnie osiem lat ci, którzy chcieli mnie powstrzymać, oczerniali mnie, oskarżali, a może i nawet próbowali mnie zabić - powiedział. Na wiecu wystąpił też między innymi miliarder Elon Musk, było to pierwsze jego tego rodzaju wystąpienie. Straszył w nim Amerykanów, że jak nie wybiorą Trumpa, to mogą to być "ostatnie wybory" w historii USA.

Donald Trump ponownie w miejscu zamachu na swoje życie. Razem z Muskiem, który straszył Amerykanów

Donald Trump ponownie w miejscu zamachu na swoje życie. Razem z Muskiem, który straszył Amerykanów

Źródło:
PAP

W Stobiernej na Podkarpaciu kierowca ciężarówki doprowadził do dwóch kolizji, a następnie uciekł z miejsca zdarzenia. Został zatrzymany w Jasionce. Okazało się, że miał dwa promile alkoholu w organizmie.

Spowodował dwie kolizje i uciekł. Kierowca ciężarówki był pijany

Spowodował dwie kolizje i uciekł. Kierowca ciężarówki był pijany

Źródło:
tvn24.pl

Policjanci ustalili, że w jednym z aresztów w województwie mazowieckim może dochodzić do przestępstwa, w które jest zamieszany jest funkcjonariusz służby więziennej.

Aresztowany przestępca dostał telefon. Podejrzany strażnik więzienny

Aresztowany przestępca dostał telefon. Podejrzany strażnik więzienny

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Deklarowała, że "odczyni chorobę". Kobieta podająca się za wróżkę ukradła seniorowi z Trzemeszna (woj. wielkopolskie) oszczędności, które mężczyzna sam wcześniej jej przyniósł. Poszukuje jej policja.

By był zdrowy "wróżka" kazała mu przynieść ręcznik i jajko, a potem oszczędności w swetrze. Przyniósł

By był zdrowy "wróżka" kazała mu przynieść ręcznik i jajko, a potem oszczędności w swetrze. Przyniósł

Źródło:
tvn24.pl

Zakończyły się przeszukania w Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu, w Biurze Delegata do spraw Ochrony Dzieci i Młodzieży oraz w Diecezjalnym Centrum Służby Rodzinie i Życiu. Trwały od piątku i prowadzono je po zatrzymaniu księży tej diecezji.

Afera pedofilska w kurii. Zakończono przeszukania

Afera pedofilska w kurii. Zakończono przeszukania

Źródło:
PAP
Do dna. "Byłam przedszkolanką. Codziennie wciągałam kreskę"

Do dna. "Byłam przedszkolanką. Codziennie wciągałam kreskę"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Diana Sosoaca, uważana za najbardziej kontrowersyjną postać rumuńskiej sceny politycznej, została skreślona z listy kandydatów na prezydenta. Polityczka, która słynie ze skandali, antyukraińskich poglądów i popierania rosyjskich narracji w sprawie wojny w Ukrainie, oskarżyła swoje władze o "dyktaturę".

Chodziła w kagańcu i z "workiem na zwłoki". Skandalistka skreślona z listy kandydatów na prezydenta

Chodziła w kagańcu i z "workiem na zwłoki". Skandalistka skreślona z listy kandydatów na prezydenta

Źródło:
PAP

USA, Francja oraz Wielka Brytania zarzuciły Rosji hipokryzję w trakcie zwołanego przez nią posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ dotyczącego sabotażu rurociągu Nord Stream. Sprzymierzeńcy Kremla zarzucali Niemcom brak postępów we wspomnianej sprawie.

Moskwa oskarżona o hipokryzję. Burzliwa dyskusja w sprawie Nord Stream

Moskwa oskarżona o hipokryzję. Burzliwa dyskusja w sprawie Nord Stream

Źródło:
PAP

Niedźwiedź zaatakował zbierającego grzyby mężczyznę na Słowacji. 63-latek poniósł śmierć - poinformowała w sobotę policja. Do zdarzenia doszło w lesie w okolicach Liptowskiego Mikułasza.

Zbierał grzyby, gdy zaatakował go niedźwiedź. Nie żyje 63-latek

Zbierał grzyby, gdy zaatakował go niedźwiedź. Nie żyje 63-latek

Źródło:
PAP, topky.sk, RDLP

Samiczka jednego z najmniejszych jeleni świata - pudu południowego - która urodziła się w warszawskim zoo, ma już imię. Wybrano je w internetowym głosowaniu.

Plebiscyt zakończony. Imię dla samiczki jednego z najmniejszych jeleni świata wybrane

Plebiscyt zakończony. Imię dla samiczki jednego z najmniejszych jeleni świata wybrane

Źródło:
PAP

Dziesięć lat temu na pokrytej wieloletnią zmarzliną Syberii pojawiły się tajemnicze kratery. Powstały w wyniku gigantycznych eksplozji. Naukowcy od dawna zastanawiali się, dlaczego takie kratery występują tylko w tym regionie. Wreszcie brytyjskim i hiszpańskim badaczom udało się rozwikłać zagadkę.

Eksplodujące kratery na Syberii. Rozwikłano ich zagadkę

Eksplodujące kratery na Syberii. Rozwikłano ich zagadkę

Źródło:
livescience.com

Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w czwartek 10 października sonda Europa Clipper wybierze się w długą podróż do Europy - księżyca Jowisza. Zostanie wystrzelona na pokładzie rakiety SpaceX Falcon Heavy z Centrum Kosmicznego im. Kennedy'ego na Florydzie.

Żeby dotrzeć do Europy, musi pokonać miliardy kilometrów

Żeby dotrzeć do Europy, musi pokonać miliardy kilometrów

Źródło:
PAP, NASA

Prezes producenta samochodów Volkswagen zaproponował, by Unia Europejska nakładała cła na chińskie pojazdy elektryczne, uwzględniając inwestycje Państwa Środka dokonane na Starym Kontynencie. - Zamiast ceł karnych powinno chodzić o wzajemne przyznawanie kredytu na inwestycje - podkreślił Olivier Blume, prezes VW, cytowany przez Reutersa.

Cła na chińskie auta po nowemu. Volkswagen przedstawił propozycję

Cła na chińskie auta po nowemu. Volkswagen przedstawił propozycję

Źródło:
Reuters

Im jesteśmy starsi, tym mniej chcemy mieszkać w domach wielopokoleniowych. 43 proc. osób w wieku powyżej 66 lat zadeklarowało, że nie wyobraża sobie zamieszkania z rodziną - wynika z badania "Mieszkanie na osi czasu". Z kolei blisko jedna czwarta mieszkańców Polski w wieku 18-35 lat uznaje domy wielopokoleniowe za dobre rozwiązanie i chętnie by w nich zamieszkała.

Kilka generacji pod jednym dachem. Młodsi bardziej chętni niż starsi

Kilka generacji pod jednym dachem. Młodsi bardziej chętni niż starsi

Źródło:
PAP

W sobotę w Lotto padła główna wygrana w wysokości 11 261 116 złotych. Tym razem jeden ze szczęśliwców trafił także szóstkę w Lotto Plus, za którą Totalizator Sportowy zapłaci 1 milion złotych. Oto wyniki losowania Lotto oraz Lotto Plus z 5 października 2024 roku.

Kumulacja w Lotto rozbita. Oto zwycięskie numery

Kumulacja w Lotto rozbita. Oto zwycięskie numery

Źródło:
tvn24.pl

Ryszard Kalisz, adwokat i członek PKW, przekazał w TVN24, że Komisja nie będzie na razie zwoływała posiedzeń, ponieważ pojawił się w niej pat dotyczący oceny statusu nieuznawanej izby Sądu Najwyższego. Przekazał, że w głosowaniu na ten temat brało udział "ośmioro członków" komisji, z czego czterech było za nieuznawaniem, a czterech za uznaniem. Tymczasem udostępniony przez dziennikarza protokół z tamtego posiedzenia wskazuje, że w głosowaniach brało udział siedmioro członków Komisji.

"Pat", czy "nieporozumienie"? Rozbieżności po głosowaniu w PKW

"Pat", czy "nieporozumienie"? Rozbieżności po głosowaniu w PKW

Źródło:
tvn24.pl

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych notuje nagranie, na którym widać dziwne zwierzę przemykające chodnikiem. Szakal? Wilk? Arabski pies? - zastanawiają się internauci. A może chupacabra, czyli legendarne stworzenie atakujące zwierzęta domowe w krajach obu Ameryk. Ustaliliśmy, co to jest i skąd pochodzi nagranie. Trzeba uważać, gdy się takie zwierzę spotka.

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

"Co to za stworzenie"? "Polska chupacabra"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

"Ocalałe" można od dziś obejrzeć w TVN24 GO. Bohaterki cyklu, cztery kobiety z Ukrainy, dają świadectwo bestialstwu, jakiego doświadczyły w rosyjskiej niewoli. Dlaczego zdecydowały się opowiedzieć o piekle, przez które przeszły? - Udzielam wielu wywiadów i uczestniczę w wielu wydarzeniach pod jednym warunkiem: że o kobietach, które tam (w niewoli - red.) pozostały, usłyszy cały świat - podkreśla Ludmiła Husejnowa.

"Nasza historia jest gwoździem wbitym w trumnę wroga".  Cykl "Ocalałe" już w TVN24 GO

"Nasza historia jest gwoździem wbitym w trumnę wroga". Cykl "Ocalałe" już w TVN24 GO

Źródło:
tvn24.pl
Nie ma co się zarzekać, że "moje dziecko to nigdy"

Nie ma co się zarzekać, że "moje dziecko to nigdy"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Cztery lata temu pani Justyna usłyszała diagnozę - czerniak. Leczenie w Polsce nie przyniosło oczekiwanych efektów, szansę daje jednak klinika w Izraelu. Kobieta samotnie wychowuje troje dzieci. To właśnie one postanowiły założyć zbiórkę i ratować swoją mamę. "Jej największym marzeniem jest dożyć 18. urodzin mojej siostry, która dziś ma 15 lat. Niestety kwota jest porażająca. Bardzo się boimy, że nie damy rady" - piszą dzieci Justyny. Potrzeba jeszcze 590 tysięcy złotych.

Marzy, by dożyć 18. urodzin córki. Dzieci postanowiły ją ratować i założyły zbiórkę

Marzy, by dożyć 18. urodzin córki. Dzieci postanowiły ją ratować i założyły zbiórkę

Źródło:
tvn24.pl, zwrotnikraka.pl

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg opowiedziała o najważniejszych wydarzeniach ze świata filmu i muzyki. W programie o premierze drugiej części "Jokera", głośnym filmie "Substancja" z Demi Moore i finałowym sezonie serialu "Szadź".

Co w świecie filmu i muzyki? "Kadr na kino" w TVN24

Co w świecie filmu i muzyki? "Kadr na kino" w TVN24

Źródło:
tvn24.pl