"WYBÓR WRONY"

Czy jest jeszcze nadzieja dla świata? Ten film nie pozostawia złudzeń

Emma Stone w filmie "Bugonia" (reż. Yorgos Lanthimos)
"Bugonia" reż. Yorgos Lanthimos - zwiastun
Źródło: United International Pictures
Bugonia to greckie słowo opisujące starożytne przekonanie, że z gnijących trucheł wołów samoistnie rodzą się nowe roje pszczół. Pszczół, które pełnią o wiele ważniejszą rolę dla świata niż gatunek ludzki. Do tego przekonania nawiązuje Yorgos Lanthimos i spogląda na świat w takim stylu, że można wyskoczyć z butów. O "Bugonii" w ramach cyklu "Wybór Wrony".
Kluczowe fakty:
  • Yorgos Lanthimos przyzwyczaił nas, że każda jego pełnometrażowa fabuła, to wydarzenie na skalę światową.
  • W "Bugonii" główne role zagrali Emma Stone, Jesse Plemons i debiutujący Aidan Delbis.
  • Światowa premiera odbyła się w ramach tegorocznego Konkursu Głównego MFF w Wenecji.
  • Więcej recenzji w cyklu "Wybór Wrony".

- Ludzkość stanie niebawem przed koniecznością rozliczenia się. Ludzie będą musieli wybrać właściwą dla siebie ścieżkę, bo w przeciwnym razie nie wiem, jak długo czasu im zostanie z tym wszystkim, co dzieje się właśnie na świecie, z technologią, sztuczną inteligencją, wojnami, zmianami klimatu, negowaniem tego wszystkiego i z tym, jak bardzo się na to wszystko znieczuliliśmy. Film jest raczej odzwierciedleniem naszych czasów i mam nadzieję, że skłoni innych do zastanowienia się nad tym, co dzisiaj się na świecie dzieje - mówił Yorgos Lanthimos na konferencji prasowej tuż przed światową premierą jego najnowszego filmu "Bugonia".

Dziesiąta pełnometrażowa fabuła w dorobku jednego z najważniejszych współczesnych filmowców premierowo pokazana została w ramach Konkursu Głównego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. Tego samego festiwalu, gdzie przed dwoma laty jego "Biedne istoty" nagrodzone zostały Złotym Lwem.

Lanthimos w minionej dekadzie przyzwyczaił świat kina, że każdy kolejny reżyserowany przez niego film jest wydarzeniem budzącym ciekawość na długo przed premierą. Tak jest i tym razem. "Bugonia" jest anglojęzyczną wersją południowokoreańskiego filmu "Jigureul jikyeora!" Janga Joon Hwana z 2003 roku. Autorem scenariusza do najnowszej fabuły Lanthimosa jest Will Tracy - sześciokrotny zdobywca nagród Emmy, scenarzysta między innymi "Przeglądu tygodnia: Wieczór z Johnem Olivierem", kilku odcinków "Sukcesji" oraz twórca miniserialu "Reżim". Nic więc dziwnego, że gdy kilka lat temu Lanthimos przeczytał scenariusz Tracy'ego, odrazu się zachwycił. Zdjęcia nakręcone zostały latem 2024 roku.

"Bugonia" reż. Yorgos Lanthimos
"Bugonia" reż. Yorgos Lanthimos
Źródło: United International Pictures

O czym jest "Bugonia"? Dwóch kuzynów Teddy (Jesse Plemons) i Don (Aidan Delbis) - przesiąknięci do cna przez teorie spiskowe - planuje porwanie Michelle Fuller (Emma Stone) - szefowej jednej z kluczowych amerykańskich korporacji farmaceutycznych. W pewnym momencie swój plan wcielają w życie. Wszystko dlatego, że są przekonani, że Fuller jest humanoidką z planety Andromeda, przebywającą na Ziemi, aby zgładzić ludzkość. To tak w największym skrócie, żeby zbyt dużo z samej fabuły nie zdradzić. Lanthimos serwuje publiczności niesamowitą przejażdżkę kolejką górską, gdzie wszystko staje się możliwe. Na najróżniejsze momenty zaskoczenia mogą liczyć nawet ci, którzy znają południowokoreański pierwowzór.

Trudno sobie wyobrazić całość bez Stone i Plemonsa w rolach głównych. To czwarta pełnometrażowa fabuła Greka z Amerykanką w jednej z głównych ról. Mogłoby się wydawać, że po trzech epickich kreacjach Stone ("Faworyta", "Biedne istoty" i "Rodzaje życzliwości"), kreatywny potencjał duetu Stone/Lanthimos już się wyczerpał. Wręcz przeciwnie. W efekcie i Stone, i Plemons "stają na głowie", żeby przeciągnąć jak największą część widowni na swoją stronę.

CZYTAJ RÓWNIEŻ O "FAWORYCIE" LANTHIMOSA W TEKŚCIE: "W WALCE O WŁADZE NIE MA SKRUPÓŁÓW. SMUTNE ŻYCIE SMUTNEJ KRÓLOWEJ"

Skąd się biorą pszczoły?

"Bugonią" Lanthimos umocnił swoją pozycję jako jednego z najciekawszych współczesnych filmowców, nawiązującego do bogatych tradycji mizantropijnych nie tylko w kinie, ale także w literaturze czy sztukach pięknych. Czym jest mizantropia? To postawa niechęci, pogardy wręcz do ludzkości jako ogółu, która łączy się z bardzo ponurym - mrocznym czasami - poczuciem humoru. Za pomocą dosadnych fars i satyr, wielu wybitnych pisarzy i malarzy odcinało się od ludzkiej marności, budzącej odrazę zakłamanej natury ludzkiej.

Chociaż już wcześniej Lanthimos sięgał po motywy mizantropijne, to zazwyczaj punktował ułomność ludzką z charakterystyczną dla siebie dozą empatii. Jednak nie tym razem. "Bugonia" to nie jest dystopia. To niezwykle trafne, aktualne spojrzenie na naszą codzienność, w której nieustannie ścierają się dwa światy.

Już sam tytuł wydaje się niezwykle trafny i zdradza wiele. "Bugonia" jest greckim słowem, odnoszącym się do starożytnego przekonania, wiary, że z gnijących trucheł zwierząt - głównie wołów - samoistnie rodzą się nowe roje pszczół. Można jedynie przypuszczać, czym kierował się Lanthimos, przypominając światu o pojęciu bugonii. Kluczem interpretacyjnym mogą być pszczoły, które są głównym zapylaczem w świecie przyrody, a zatem pełnią fundamentalną rolę w utrzymaniu bioróżnorodności. A być może Grek przypomina nam, że jest jeszcze dla nas nadzieja, że z największej zgnilizny rodzi się coś, co niesie ratunek dla otoczenia. To tylko moje przypuszczenia, bo "Bugonia" jest tak pięknie wielowarstwowa, że nie chciałbym nikomu narzucać swojego klucza interpretacyjnego.

W tym filmie nie ma ludzi jednoznacznie dobrych lub złych, a wszyscy są siebie jednakowo warci. Chociaż można odnieść wrażenie, że Grek zastanawia się nad źródłami ludzkiego zła, to nie próbuje go usprawiedliwiać ani romantyzować. Zamiast tego zmusza wręcz do refleksji nad tym, jak każdy z nas tworzy sobie uproszczone oceny i systemy wartościowania o płaskoziemcach, denialistach klimatycznych, wyznawcach najróżniejszych teorii spiskowych, kapitalistycznych krwiopijcach, ludziach polityki, biznesu czy świata rozrywki. Jest coś zaskakującego i pociągającego w tym, z jaką lekkością filmowiec odzwierciedla ułomności czy to osobowościowe, emocjonalne, intelektualne bądź moralne, a zarazem potrafi dostrzec resztki wyjątkowości i szlachetności ludzkiego gatunku.

"Bugonia" reż. Yorgos Lanthimos
"Bugonia" reż. Yorgos Lanthimos
Źródło: United International Pictures

Zupełnie uczciwie: "Bugonia" nie jest najwybitniejszym przejawem niezwykłego talentu Greka i jego przenikliwego spojrzenia na rzeczywistość. Nie zmienia to faktu, że ta przewrotna tragifarsa jest filmem wyjątkowym.

Mam poczucie, że Lanthimos nie szczędzi też samego siebie w tym dość ponurym portrecie współczesnego człowieka. W "Bugonii" nie ma ani krzty z protekcjonalnego moralizatorstwa, romantyzującego przekonania o własnej wyższości. Zamiast tego mamy bardzo przewrotny w swojej autentyczności film, który ani nie jest "lewacki", ani "prawacki" w swoim przesłaniu. Dlaczego? Koniec końców, Lanthimos zastanawia się, czy jesteśmy jakimś wybitnie wyróżniającym się gatunkiem zwierząt, zasługującym w jakiś szczególny sposób na istnienie. A robi to w takim stylu, że można wyskoczyć z butów.  

Wisienką na torcie jest przypomniana w filmie jedna z najważniejszych antywojennych piosenek w historii: "Where Have All The Flowers Gone" w wykonaniu Marlene Dietrich.

Czytaj także: