Do zdarzenia doszło 28 października na ulicy Zaroślak w Gdańsku. W tym miejscu od niedawna obowiązują szczególne zasady ruchu drogowego. To obszar, w którym piesi mają pierwszeństwo i mogą poruszać się po całej przestrzeni, także po jezdni, natomiast samochody mogą parkować jedynie w wyznaczonych miejscach.
- Z konsekwencjami musi liczyć się każdy, kto zaparkuje auto na przykład na jezdni albo na chodniku, nawet jeśli szerokość trotuaru pozostawiona dla pieszych jest większa niż 1,5 metra. W takiej sytuacji kierującemu grozi mandat w wysokości 100 złotych oraz 1 punkt karny - wyjaśnia insp. Robert Kacprzak z gdańskiej straży miejskiej.
Uwagę mundurowych zwróciło jedno z aut, które było zaparkowane w miejscu niewyznaczonym, a na jego kole ktoś założył już blokadę. Za wycieraczkę szyby włożona była też nieco zniszczona kartka informująca kierowcę o zablokowanym kole.
Okazało się, że przeczucie nie myliło strażników. Kłódka była uszkodzona, a w systemie informatycznym widniała informacja, że 20 października ta właśnie blokada została zgłoszona policjantom jako skradziona.
Strażnicy wezwali policjantów. Po chwili przy aucie pojawił się 27-latek, który przyznał, że to on ukradł wcześniej blokadę. Strażnikom tłumaczył, że spieszył się do pracy, więc zniszczył kłódkę i zabrał blokadę. Tym razem - jak przyznał - sam ją założył, żeby uniknąć mandatu za nieprzepisowe parkowanie. Mężczyzna został zabrany na komisariat.
Kierowcy grozi szereg konsekwencji
Jak informuje asp. szt. Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, w związku z kradzieżą policjanci skierowali do sądu wniosek o ukaranie mężczyzny. To jednak nie jedyne konsekwencje dla 27-latka. Strażnicy będą prowadzić równolegle czynności wyjaśniające w związku z popełnionymi wykroczeniami drogowymi 20 i 28 października, a także wezwą mężczyznę do zwrotu kosztów za uszkodzoną blokadę.
Autorka/Autor: ng/tok
Źródło: SM Gdańsk
Źródło zdjęcia głównego: SM Gdańsk