Do mieszkańców Wieliczki nie dojeżdżają śmieciarki, bo miasto nie ma podpisanej umowy na wywóz odpadów. Powód? Radni nie zgodzili się na podwyżki opłat, a burmistrz nie podpisał nowej umowy na odbiór odpadów. Teraz władze miasta, z radnymi, próbują na szybko rozwiązać śmierdzący problem.
Od soboty, 12 października, służby komunalne w Wieliczce wstrzymały odbieranie odpadów komunalnych. To efekt zaniedbania władz. Czyj dokładnie? Według burmistrza - radnych; według radnych - wprost przeciwnie. Efekt jest taki, że śmieciarki nie jeżdżą do mieszkańców, zamknięty jest też punkt selektywnej zbiórki śmieci. Jak długo tak będzie - tego nie wie nikt.
Nie chcą podwyżki
W czwartek radni Wieliczki nie zgodzili się na propozycję burmistrza Rafała Ślęczki na podniesienie opłaty za odbiór śmieci z 30 do 40 złotych. To i tak kwota o pięć złotych niższa od tej, którą miasto proponowało wcześniej i na którą również radni nie wyrazili zgody.
"Ta Uchwała jest niezbędna i konieczna, aby można było podpisać umowę, która pozwoli na wykonywanie tych usług. Decyzja Rady, o niepodnoszeniu stawki związała nam ręce, NIE możemy łamać prawa, NIE mamy planu finansowego na podpisanie umowy. W obecnym budżecie i na tej pozycji NIEDOSZACOWANO kosztów obsługi tego zadania dla Państwa" - napisała w mediach społecznościowych skarbnik Wieliczki Katarzyna Kursa.
Według władz gminy nieprzyjęcie podwyżki oznacza, że w uchwale budżetowej nie nastąpią zmiany, a to oznacza brak zabezpieczenia środków finansowych na zawarcie umów na odbiór śmieci.
- Poprzedni burmistrz Artur Kozioł, który jest teraz przewodniczącym rady, zaplanował budżet na ten rok w uchwale budżetowej w ubiegłym roku. Zagwarantował środki finansowe na odbiór śmieci komunalnych od mieszkańców tylko do września - powiedział nam zastępca burmistrza Wieliczki ds. rozwoju Michał Roehlich.
Samorządowiec zaznaczył, że podwyżki są konieczne. Jeśli radni nie zaakceptują żadnej podwyżki, w przyszłym roku w kasie gminy zabraknie na odbiór odpadów 13 milionów złotych. Przy stawce w wysokości 40 złotych byłoby to 7 mln zł. Wyjaśnił, że podwyżki wynikają z rynkowej ceny usług komunalnych.
Próbowaliśmy dodzwonić się w poniedziałek do Artura Kozioła, miał on jednak wyłączony telefon. Nie odpowiedział też na wiadomość SMS.
Śmierdzący problem. "Forma nacisku na radnych"
W poniedziałek późnym popołudniem na temat rozwiązania sytuacji rozmawiać mają z burmistrzem przedstawiciele klubów w radzie miejskiej. Rafał Ślęczka skierował do szefa rady - jest nim były burmistrz Kozioł - wniosek "o zwołanie w trybie pilnym sesji nadzwyczajnej w celu podjęcia ponownej próby ratowania sytuacji związanej z odpadami komunalnymi". - Liczę na to, że do czwartku uda nam się termin sesji otrzymać od przewodniczącego i jestem przekonany, że radni w końcu (...) nałożą burmistrzowi środki finansowe do uchwały budżetowej - podkreślił w rozmowie z tvn24.pl wiceburmistrz Roehlich.
Szef klubu radnych Koalicji Obywatelskiej Jakub Kostrz krytykuje działanie burmistrza. - Podwyżka a umowa na odbiór odpadów to dwie różne rzeczy. Decyzja burmistrza jest nieodpowiedzialna i stanowi formę nacisku na radnych, żebyśmy zgodzili się na podwyżkę. Czekamy jednak na dalsze rozmowy w tej sprawie - powiedział tvn24.pl.
Michał Roehlich tłumaczy jednak, że urząd musiał zdecydować się na taki krok, bo "firmy powiedziały, że nie będą przyjmować śmieciarek z miasta i gminy Wieliczka, bo nie są podpisane umowy (...). Żeby taką uchwałę podpisać, muszą być zabezpieczone środki finansowe - mówi wiceburmistrz.
- Nieprawdą jest, że niepodjęcie tej uchwały nie pozwala burmistrzowi na podpisanie umowy na odbiór śmieci. Gospodarka odpadami jest ustawowym obowiązkiem gminy, bez względu na decyzję o ewentualnej podwyżce opłat - odpowiada radny Kostrz.
Wiceburmistrz Roehlich uważa, że sprawa powinna zostać załatwiona w radzie miejskiej jeszcze w tym tygodniu. Gdy to się stanie, podpisanie umów i wznowienie odbioru śmieci od mieszkańców ma nastąpić z dnia na dzień.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock