We wtorek pod najwyższym polskim szczytem doszło do tragedii. Mężczyzna, w wieku około 40 lat zginął po tym, jak spadł ze szlaku prowadzącego na Rysy. W wyższych partiach Tatr wciąż panują zimowe warunki.
Stanisław Krzeptowski-Sabała, ratownik TOPR mówi przed kamerą TVN24, że do wypadku doszło we wtorek rano na zimowym szlaku prowadzącym na Rysy. W miejscu tragedii wciąż zalega śnieg.
- Najprawdopodobniej na skutek potknięcia turysta spadł około czterystu metrów w terenie śnieżno-skalnym. Na skutek poniesionych obrażeń zginął na miejscu - przekazuje ratownik.
Zimowe warunki
Ratownicy nie wykluczają, że mężczyzna nie był właściwie przygotowany na panujące pod Rysami warunki. Miał raczki turystyczne, ale - jak zaznaczają specjaliści - w wysokich partiach Tatr wciąż niezbędne są czekany i raki.
Według świadków, mężczyzna nie miał też kasku. O jego zakładanie - przy chodzeniu po wyższych, zaśnieżonych partiach - apelują ratownicy TOPR.
- Jest dużo śniegu sypkiego, sporo zlodowaciałego, zdarzają się też odcinki skalno-trawiaste. To nie są bardzo trudne warunki, ale trzeba być do nich przygotowanym - podkreśla Stanisław Krzeptowski-Sabała, ratownik TOPR.
Lepiej zawrócić
Obecnie w Zakopanem jest bardzo wielu turystów. Wielu z nich - jak zaznaczają ratownicy - nie zdaje sobie sprawy z tego, że chociaż na dole jest letnia temperatura, to szczyty są w śniegu.
- To widać na pierwszy rzut oka. Widzimy przecież, że szczyty są białe - mówi Stanisław Krzeptowski-Sabała.
Ratownicy przypominają: jeżeli nie mamy odpowiedniego zaplecza technicznego, lepiej nie wchodzić na ciągle wymagające szlaki. - Góry nie wybaczają nieprzygotowania i brawury. Zamiast ryzykować życiem, lepiej po prostu zawrócić - dodaje Maciej Stasiński, reporter TVN24, który zajął się sprawą.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź