Postrzelona w swoim mieszkaniu w Sandomierzu 48-latka nadal walczy o życie w szpitalu, jej stan określany jest jako ciężki. Z dotychczasowych ustaleń prokuratury wynika, że były mąż kobiety, który strzelił do niej na oczach ich córki, prawdopodobnie użył broni czarnoprochowej. Do mieszkania został wpuszczony przez ofiarę - jeszcze chwilę przed tragedią oglądał z nią telewizję. Po oddaniu strzału 50-latek wyszedł, a następnie wrócił do siebie i popełnił samobójstwo.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. Pod numerem 116 111 dostępny jest całodobowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży.
48-latka, która została postrzelona w niedzielę w jednym z bloków przy ulicy Mickiewicza w Sandomierzu (woj. świętokrzyskie), nadal przebywa w szpitalu. Jak informuje prowadząca w tej sprawie śledztwo prokuratura, stan kobiety określany jest jako ciężki.
Według śledczych strzał oddal były mąż poszkodowanej. Mężczyzna wrócił później do swojego mieszkania, z którego kilka godzin później słychać było huk wystrzału. Po sforsowaniu drzwi służby znalazły w środku ciało 50-latka - mężczyzna prawdopodobnie popełnił samobójstwo.
Rodzinna tragedia w Sandomierzu. Ustalenia prokuratury
Jak informowali wcześniej policjanci, 50-letni były mąż kobiety był widziany w mieszkaniu 48-latki jako ostatni.
- Z naszych dotychczasowych ustaleń wynika, że mężczyzna został wpuszczony do mieszkania przez ofiarę, która przebywała tam z córką i matką. 50-latek rozmawiał z nimi, oglądał wspólnie z byłą żoną telewizję. Nic nie zapowiadało tego, że dojdzie do tragedii. Żadna z kobiet nie była świadoma, że mężczyzna ma przy sobie broń - powiedziała nam w czwartek szefowa Prokuratury Rejonowej w Sandomierzu Jolanta Religa.
Według wstępnych ustaleń 50-latek oddał strzał z broni czarnoprochowej. Jeśli biegły potwierdzi te przypuszczenia, to możliwe, że mężczyzna nabył ją legalnie - pod warunkiem że została ona wyprodukowana przed 1885 rokiem albo jest wierną repliką. Wówczas nie jest wymagane ani pozwolenie na posiadanie broni, ani jej rejestracja. Prokuratura ustala, jak mężczyzna wszedł w posiadanie narzędzia zbrodni - i czy w obu mieszkaniach użył tej samej broni.
Motywy działania sprawcy są na razie nieznane. - Na dzisiaj zaplanowana została sekcja zwłok 50-latka. Na wyniki trzeba jednak będzie poczekać - zaznacza prokurator Religa. Wyniki badań toksykologicznych - czy sprawca był w czasie zdarzenia pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających - będą znane dopiero za kilka tygodni.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock