Powódź w Boliwii. "Straciłam kuchnię, którą dostałam od syna na urodziny"

Powódź w Boliwii
Służby walczą ze skutkami powodzi w Boliwii
Źródło: Reuters
Służby wciąż poszukują zaginionych po powodziach, które nawiedziły Boliwię. W mediach wybrzmiewają historie osób, które na skutek ataku żywiołu straciły dorobek życia. Za skalę powodzi boliwijscy inżynierowie obwiniają praktyki szkodzące środowisku naturalnemu.

W niszczycielskich powodziach, które nawiedziły w ostatnim czasie Boliwię, zginęło co najmniej 20 osób, a 24 pozostają zaginione. W wyniku intensywnych opadów deszczu rzeki wystąpiły z brzegów, powodując poważne szkody w departamencie Santa Cruz. Szczególnie trudna sytuacja panowała w niewielkim mieście El Torno, gdzie zawalił się most. W środę w najbardziej niedostępnych częściach miasta poszkodowanych poszukiwały, brodząc po pas, służby ratunkowe.

Podczas spotkania z władzami jeden z mieszkańców miasta poprosił gubernatora departamentu Santa Cruz, Luisa Fernando Camacho, by osobiście odwiedził jego społeczność i poznał skalę katastrofy. - Widok z helikoptera to nie to samo - mówi mężczyzna.

Na nagraniach pokazujących El Torno z lotu ptaka można zobaczyć domy całkowicie zasypane grubą warstwą błota i gruzu, a także piętrzące się na ulicach kłody i gałęzie. - Straciłam wszystko, co miałam w domu: dwie szafy, dwa łóżka i kuchnię, którą dostałam od syna na urodziny. Straciłam też wszystkie dokumenty - wymienia Felicidad, mieszkanka El Torno.

- Do powodzi doszło o 5 rano. Woda zalała cały dom, a my utknęliśmy w środku i nie mogliśmy się wydostać - mówi Mamerto Plata, inny mieszkaniec El Torno.

Dlaczego skala powodzi jest tak duża?

W Santa Cruz spotkali się boliwijscy inżynierowie, by przeanalizować przyczyny katastrofalnych powodzi. Jak zauważyli eksperci, żywioł był bardziej niszczycielski w związku z postępującym w ostatnich latach wylesianiem i jednoczesnym rozprzestrzenianiem się osad ludzkich na obszarach, gdzie jest to zabronione. - Przede wszystkim musimy zacząć szanować równiny zalewowe [...] - wskazuje Rolando Mancilla, przewodniczący Stowarzyszenia Inżynierów Boliwii.

- Od 1996 roku do chwili obecnej stwierdziliśmy szereg nieprawidłowości, takich jak nielegalne wylesianie w dorzeczu i zlewni [rzeki Pirai - przypis redakcji] - przyznaje Alfredy Alvarez, dyrektor Urzędu ds. Społecznej Kontroli i Nadzoru Lasów i Ziemi. Jak wskazano w dyskusji, praktyki te zmniejszyły naturalną zdolność gleby do wchłaniania wody, a to zwiększyło ryzyko powodzi przy każdych intensywnych opadach deszczu.

- Jeśli nie będziemy kontrolować dorzecza rzeki Pirai, będzie to miało bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo regionu metropolitalnego - ostrzega Neptaly Mendoza, burmistrz Porongo, kolejnego miasteczka położonego w departamencie Santa Cruz, gdzie znajduje się jeden z najważniejszych ośrodków miejskich w kraju. Forum zakończyło się międzyinstytucjonalnym porozumieniem między władzami miejskimi, regionalnymi i centralnymi w sprawie rozpoczęcia wspólnych kontroli na obszarach dorzeczy i zlewni.

Grudzień jest okresem podwyższonego ryzyka występowania powodzi w Boliwii w związku z porą deszczową. Trwa ona od listopada do końca kwietnia. Podczas poprzedniej pory deszczowej między listopadem 2024 roku a kwietniem tego roku śmierć poniosło 51 osób.

Czytaj także: