Interwencja została przeprowadzona 31 lipca wczesnym rankiem. Policjanci zostali wezwani w rejon ul. Mikołajczyka w Sosnowcu, gdzie według relacji świadków mężczyzna z maczetą (ostatecznie okazało się, że była to metalowa rurka) chodził po ulicy i uszkadzał pojazdy. Gdy zaatakował skierowanych na miejsce policjantów, został śmiertelnie postrzelony. Ze względu na śmierć mężczyzny umorzone zostało równolegle prowadzone postępowanie w sprawie popełnionych przez niego przestępstw. O obu decyzjach poinformował w piątek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sosnowcu Bartosz Kilian. Jak opisywał prokurator, w pierwszym postępowaniu śledczy skoncentrowali się na analizie zachowania dwóch funkcjonariuszy, którzy podjęli interwencję wobec mężczyzny.
Prokuratura: policjant nie miał wyboru
Prokuratura nie stwierdziła żadnych uchybień, które miałyby znamiona przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków. Po analizie dowodów, w szczególności zeznań świadków, zapisów z monitoringu oraz opinii biegłego specjalizującego się w badaniu przypadków użycia środków przymusu bezpośredniego, śledczy uznali, że policjanci postępowali zgodnie z obowiązującymi regułami przeprowadzania interwencji. "W zaistniałej sytuacji użycie broni palnej celem powstrzymania ataku ze strony osoby agresywnej i przy tym posługującej się niebezpiecznym narzędziem było w pełni uzasadnione. Stanowiło bowiem przejaw dążenia do zażegnania bezpośredniego niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia funkcjonariuszy" - poinformował rzecznik prokuratury w komunikacie. Jak dodał, "w sprawie ustalono (...), że z uwagi na dynamikę zajścia policjant oddający strzały w kierunku Michała K. nie miał możliwości zastosowania środka przymusu o łagodniejszym charakterze".
Drugie śledztwo też umorzone
Drugie śledztwo dotyczyło zachowania agresywnego mężczyzny. Prokuratura ustaliła, że tuż przed śmiercią dopuścił się łącznie ośmiu przestępstw, w tym napaści na interweniujących funkcjonariuszy, znieważenia ich, a także uszkodzenia sześciu pojazdów - samochodów osobowych i autobusu miejskiego. Postanowienia o umorzeniu śledztw nie są na razie prawomocne.
Pięć strzałów z policyjnej broni, cztery pociski trafiły
- Usłyszałem jakieś takie niepokojące uderzenie i wyzwiska. Zerknąłem przez okno i widziałem, że jakiś mężczyzna w bluzie rozpiętej, na boso, atakował samochody. Zadzwoniłem na 112, już byli poinformowani. Policja przyjechała, oddali do niego strzały - opisywał jeden z mieszkańców ulicy Mikołajczyka bezpośrednio po zdarzeniu.
"Gdy policjanci dotarli na miejsce, mężczyzna skierował swoją agresję na nich i nie wykonywał poleceń mundurowych. W związku z bezpośrednim zagrożeniem dla życia i zdrowia policjanci użyli broni palnej, oddając strzały w kierunku napastnika" - informowano w policyjnym komunikacie.
Prokuratura ustaliła, że policjanci wystrzelili pięć razy. Cztery pociski trafiły w mężczyznę. Dwie kule trafiły w tułów 45-latka, dwie w jego prawą nogę. Na miejsce została wezwana karetka, ranny został przetransportowany do szpitala. Jego życia nie udało się uratować.
Autorka/Autor: bż/ tam
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24