VITAlia Mikołajewskiej

Ambasador Laura Rannali o relacjach polsko-włoskich: to jest ogromna przyjaźń

Maria Mikołajewska spotkała się z Laurą Ranalli, chargé d'affaires, która pełni obowiązki ambasadorki we włoskiej ambasadzie w Polsce. Rozmówczyni zdecydowała się udzielić wywiadu po polsku. Rannali wróciła wspomnieniami do świąt, które pamięta z Collelongo, małego, górskiego miasteczka Abruzji, z którego pochodzi. - Włochy, choć są jednym krajem, to mamy bardzo różne tradycje w poszczególnych dzielnicach, miasteczkach i miastach. Dla nas najważniejszym momentem w Abruzji jest wigilia, ale wiem, że na północy Włoch raczej obiad 25 grudnia jest tym ważniejszym dniem - wyjaśniła. Ambasador przyznała, że podobnie jak w Polsce, podczas wigilii nie jada się mięsa, zamiast tego królują ryby. - 8 grudnia ubieramy choinkę, ale również przygotowujemy szopkę. Może być ceramiczna, drewniana, ale i plastikowa. Pośród dzieci odbywa się konkurs, by pokazać, kto ma najładniejszą. To jest domowa tradycja, ale też tradycja naszej sztuki. Cały ten świąteczny czas dedykowany jest rodzinie i przyjaciołom, którzy się spotykają i grają na przykład w karty - mówiła. Rannali nawiązując do sylwestra powiedziała, że włoskie świętowanie nie wiele różni się od tego na całym świecie, oprócz tego, że wieczorem, około godziny 18, odbywa się msza, podczas której śpiewa się piosenkę "Te Deum" dziękującą Bogu za to, co się wydarzyło w roku. Pytana o polsko-włoskie relacje odparła, że "to są bardzo dobre relacje" i jest to zasługą ludzi. - To nie jest tylko kwestia komercyjna, mamy dobre kontakty polityczne, dialog jest dosyć intensywny, ale to, co jest najważniejsze, to stosunki między ludźmi. Polacy kochają Włochy, a Włosi kochają Polskę - dodała.