Tak jest
Łukasz Warzecha, Marcin Chlewicki
Pieszy ma teraz pierwszeństwo również w momencie wkraczania na przejście, dotychczas miał pierwszeństwo, kiedy był na przejściu. Według Łukasza Warzechy z "Do Rzeczy" sporym miejscem do dyskusji nad tym przepisem jest interpretacja słowa "wkroczenie". - Czy to już jest wtedy, jak pieszy miał uniesioną nogę, czy tylko stał przy przejściu, bo to jest bardzo nieprecyzyjne pojęcie, co prowadzi mnie do wniosku, że oczywiście ten przepis niczego nie poprawi - mówi. Warzecha obawia się także o kwestię nadużywania tego przepisu przez pieszych. - Ten przekaz, który od kilku dni idzie do pieszych, czyli taki, że macie bezwzględne pierwszeństwo, może spowodować, że ludzie to zinterpretują w ten sposób, że mogą wchodzić na przejście w ogóle się już nie oglądając i każdy ma się zatrzymać - komentuje. Nieco inne zdanie ma Marcin Chlewicki z organizacji "Miasto jest Nasze". - Nadal nie jest to bezwzględne pierwszeństwo, co oznacza, że piesi nie mogą wchodzić przed nadjeżdżający pojazd - uspokaja. W "Tak Jest" dyskutowano także o wysokości mandatów za przekroczenie prędkości. - Bardzo ważna jest adekwatność kary i w obecnych realiach, które mamy, mandat 500 zł nie jest problemem dla wielu osób, które radykalnie przekraczają prędkość. My wyliczyliśmy, że najwyższy mandat powinien wynosić około czterech tysięcy złotych - mówi Chlewicki.