Lidia Staroń
Wydaje mi się, że zostałam wykorzystana - mówiła w programie "Sprawdzam" kandydatka na Rzecznika Praw Obywatelskich Lidia Staroń. - Przez wiele miesięcy Jarosław Gowin prosił, żebym była kandydatem - dodała niezależna senator popierana przez Prawo i Sprawiedliwość. Prezes Porozumienia ostatecznie poparł kandydata większości ugrupowań opozycyjnych profesora Marcina Wiącka, co Staroń określiła "brudnym, okropnym planem". W programie Krzysztofa Skórzyńskiego kandydatka podkreślała, że jest senatorem niezależnym. - Nie jestem w żadnej partii, moją partią są ludzie, zawsze tak było - mówiła i jak zapewniła "prawo jest zawsze takie samo dla wszystkich". - Zawsze będę przy osobie, która jest krzywdzona - dodała. Lidia Staroń oceniła, że by zajmować to stanowisko, nie trzeba być prawnikiem, a kandydatem powinna być osoba, która ma wiedzę prawniczą. - To nie dyplom jest wiedzą - stwierdziła. Przekonywała, że w trakcie pięciu kadencji w parlamencie przeprowadziła "tysiące prawnych interwencji, które wymagały analizy, kompetencji, doświadczenia, kręgosłupa i odwagi, żeby to zrobić". Krzysztof Skórzyński pytał także, jak z punktu widzenia pełnienia urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich działaczka ocenia strajk kobiet i momentami brutalne zachowania policji wobec protestujących. - Nigdy nie widziałam takiej ilości wulgarności i nienawiści. Jestem katoliczką i pierwszy raz widziałam takie ataki na Kościół - tak nie powinno być - oceniła senator. - W sytuacji, kiedy jest naruszenie prawa, to powinna być odpowiedzialność. Ale nie może być tak, że ktoś mówi na policję "psy" czy coś tego typu - dodała.