Rozmowy na szczycie

Gra Zełenskiego o "poczucie winy". "Deklaracja G7 łyżką cukru do tej gorzkiej herbaty"

Zakończył się szczyt NATO w Wilnie. Jego głównymi tematami była kwestia pomocy dla Ukrainy oraz NATO-wskie perspektywy tego kraju. Sojusznicy przyjęli także "najbardziej kompleksowy plan obronny od końca zimnej wojny". - Nie spodziewałem się, że z tego szczytu wyniknie więcej, że usłyszymy mapę drogową dla Ukrainy z konkretnymi datami, kiedy miałaby dołączyć do NATO. Nie spodziewałem się również bezpośredniego zaproszenia Ukrainy do NATO. Uważam, że to, co padło na tym szczycie, może mogło być mocniejsze - mówił w programie "Rozmowy na szczycie" w TVN24 GO Marcin Wrona. Zdaniem amerykańskiego korespondenta TVN, TVN24 i TVN24 BiS "zobaczyliśmy grę Zełenskiego, którą "The Washington Post" nazywa grą na stworzenie poczucia winy". - Zełenski tuż przed przylotem na szczyt, gdy przeciekły zdania komunikatu końcowego szczytu NATO w Wilnie, powiedział, że to jest absurdalne, że nie ma decyzji o zaproszeniu, ale jak już wylądował, to trochę zmienił ton i już dziękował NATO, że idzie bardzo daleko - wskazał Wrona. Jacek Stawiski, komentator TVN24 BiS, mówił, że "tutaj nie ma dobrego wyjścia". - Jeżeli chce się zachować spójność Sojuszu, wsparcie w opinii publicznej krajów Zachodu dla Ukrainy, to jest to warunkowane także tym, że to nie jest bezpośredni udział w wojnie przeciwko Rosji, ale jest to pomoc państwu napadniętemu przez Rosję. To jest wyraźna granica - wyjaśnił Stawiski. - Zachód zdaje sobie sprawę z tego, że jest bardzo, bardzo w tyle. Deklaracja G7 miała być taką łyżką cukru do tej gorzkiej herbaty, którą dostał Wołodymyr Zełenski. Mówiono: dobrze, nie ma mapy drogowej w końcowym komunikacie szczytu NATO w Wilnie, ale proszę popatrzeć, oto tutaj grupa G7, najbardziej uprzemysłowione państwa świata - dodał Wrona.