- Jeszcze przed rozpoczęciem realizacji inwestycji budowa przekopu Mierzei Wiślanej budziła sprzeciw przyrodników.
- Dopiero druga analiza środowiskowa pozwoliła na realizację inwestycji - pierwsza była dla niej krytyczna.
- Trwa pogłębianie toru wodnego. Zdaniem eksperta to może spowodować masowe wymieranie organizmów wodnych.
- Kiedy przez Zalew Wiślany popłyną statki, rzadkie ptaki będą musiały się wynieść - stwierdza przyrodnik.
- Tekst jest częścią cyklu o przekopie Mierzei Wiślanej. Pisaliśmy w nim już o tym, czy inwestycja miała sens ekonomiczny i czy - zgodnie z zapowiedziami - wpłynęła na rozwój turystyki.
Uwinęli się w pięć dni. Pod okiem ówczesnego regionalnego dyrektora Lasów Państwowych Bartłomieja Obajtka wycięto 25 hektarów lasu, w sumie około 10 tysięcy drzew, głównie sosen. 20 lutego 2019 roku kraj obiegły zdjęcia "położonego" lasu, otoczonego z jednej strony wodami Zatoki Gdańskiej, z drugiej - Zalewem Wiślanym.
Wycięty las to bodajże najbardziej spektakularne zniszczenie środowiska przy budowie przekopu Mierzei Wiślanej. Ale wcale nie najbardziej dotkliwe dla natury. Zdaniem przyrodników najgorsze dzieje się teraz, pod wodą, w ciszy, poza zasięgiem naszego wzroku. I będzie się działo dalej, kiedy do Elbląga popłyną statki.
Archipelag ptasi
Zacznijmy od początku. Dlaczego Zalew Wiślany i - szerzej - rejon Mierzei Wiślanej są tak cenne przyrodniczo?
Można na ten temat pisać długo, ale spróbujmy to zrobić w telegraficznym skrócie: