Opinie i wydarzenia
Krall: o zagładzie można opowiedzieć do pewnego momentu
Film animowany "Zdążyć przed Panem Bogiem" na podstawie książki Hanny Krall o tym samym tytule powstał z inicjatywy Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Jest jednym z elementów obchodów 80. rocznicy powstania w getcie warszawskim. Po emisji filmu odbyło się spotkanie z autorką, które poprowadził Mariusz Szczygieł. - Ten film nie ma się podobać. Ma dawać do myślenia - mówiła Krall. Przyznała, że cieszy się, że w animacji został przedstawiony Marek Edelman nie tylko jako przywódca powstania w getcie, ale również jako lekarz. - Marek Edelman był lekarzem natchnionym i dzięki temu ten szpital, w którym pracował, stawał się jakimś miejscem mistycznym, w którym trwała walka ze śmiercią i z Panem Bogiem - powiedziała. Dodała, że Edelman był "urodzonym dowódcą". - Decydował w getcie i w szpitalu. Marka Edelmana wszyscy słuchali. On tylko nie decydował o tym, jak ta książka ma być napisana. To było dla niego takie niemiłe zaskoczenie - mówiła Krall. Wyznała, że Edelman "bywał szorstki". - To była taka pozorna szorstkość, taka samoobrona, pancerz. On się chował za tą szorstkością. Kiedyś serio na mnie nakrzyczał i ja wtedy rozpłakałam się. Tak płakałam, że nie mogłam ukryć tego. Marek chodził po pokoju, zobaczył, co się dzieje i powiedział: moje dziecko, ja myślałem, że ty jesteś dorosłym człowiekiem, z tobą nie można rozmawiać. Wystraszyłam się, że on naprawdę nie będzie ze mną rozmawiał i przestałam płakać - opowiadała Krall. Przyznała, że wszystkie rozmowy, które odbyła z Edelmanem były trudne zarówno dla niego, jak i dla niej. - I to powinno być trudne dla ludzi, którzy to czytają - stwierdziła Krall.