Fakty po Faktach

Robert Biedroń, Jakub Sieczko, Maria Bożena Ancipiuk

Kolega, który wrócił z dyżuru powiedział mi tak: nigdy nie zapomnę widoku kobiety karmiącej dziecko w środku lasu przy jakimś małym ognisku wśród grupy wychłodzonych osób – powiedział w "Faktach po Faktach" Jakub Sieczko, lekarz anestezjolog stojący na czele grupy #MedycyNaGranicy. Grupa zaczęła dyżurować w czwartek na Podlasiu, obok strefy stanu wyjątkowego. Przekazał, że 24 września grupa złożyła do szefa MSWiA wniosek o możliwość wejścia do strefy stanu wyjątkowego, ale nie otrzymali zgody. - Okazuje się jednak, że jest co robić już poza strefą. (...) Już pierwszego dnia mieliśmy nocną interwencję – podkreślił. - Te obrazki są absolutnie dramatyczne – dodał.

 

Maria Bożena Ancipiuk, przewodnicząca rady miejskiej w Michałowie, odniosła się do sprawy migrantów, w tym dzieci, którzy 27 września trafili przed placówkę Straży Granicznej w Michałowie. Straż Graniczna przekazała, że migranci zostali doprowadzeni do linii granicy z Białorusią. - Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby umierali u nas w Michałowie, w naszej gminie migranci, a także dzieci. To są dzieci, one mają swoje prawa. Nie możemy tak z nimi postępować. Każdy, kto ma trochę człowieczeństwa, wie jak ma się zachować wobec dzieci – mówiła.

 

W dalszej części programu w sprawie migrantów wypowiedział się też współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń. - To test na granicę tego, kogo uznajemy za człowieka, a kim gardzimy. Niewyobrażalne dla mnie jest przechodzenie obojętnie albo granie losem dzieci, kobiet, które znalazły się na granicy. Z jednej strony wypycha ich Łukaszenka, a z drugiej Kaczyński. Jeden i drugi pogrywa sobie życiem ludzkim, na to nie ma mojej zgody – ocenił. Według niego to, jak zachowa się Polska podczas kryzysu migracyjnego to ”wybór cywilizacyjny”. Gość Diany Rudnik mówił też o kongresie Nowej Lewicy.