- Do rekonstrukcji rządu Donalda Tuska ma dojść w okolicach 15 lipca.
- Dziś szkołami kieruje Barbara Nowacka i jej czworo (do niedawna pięcioro) zastępców, a nauką rządzi Marcin Kulasek, który również ma czterech wiceministrów. To aż 10 stanowisk, których liczba po rekonstrukcji ma się zmniejszyć.
- Edukacja i nauka brzmią podobnie, ale podobnymi nie są. Ekspert: - To jakby oczekiwać, że wszyscy ludzie w mundurach będą mieli jednego ministra.
- Choć Związek Nauczycielstwa Polskiego grozi rządowi akcją protestacyjną… wcale nie oczekuje odwołania ministry Barbary Nowackiej.
- I jak refren wraca pytanie: "czy mniejszy rząd będzie rządem lepszym?"
- Mam rozpędzone przygotowania do reformy, która zacznie wchodzić w życie od 2026 roku, kilka ustaw w pracy. Mam nadzieję, że będę mogła tę sprawę dokończyć - tak odpowiadała w maju na pytania o rekonstrukcję rządu ministra edukacji Barbara Nowacka. Wtedy pytanie o plany zawodowe padało głównie w kontekście ewentualnej wygranej Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich. Nowacka wspierała kandydata Koalicji Obywatelskiej w kampanii.
Ale Trzaskowski ostatecznie przegrał z popieranym przez PiS Karolem Nawrockim, a pytanie o rolę Barbary Nowackiej w rządzie zmieniło wydźwięk.
Teraz nauczyciele już nie chcą wiedzieć, "czy ucieknie na ciepłą, bezpieczną posadę w Pałacu Prezydenckim" (to, jak wiadomo, nieaktualne), ale: "czy zostanie na stanowisku, by dokończyć obiecywane reformy". A może jednak - jak słychać w sejmowych kuluarach - premier Donald Tusk uzna, że ktoś inny powinien się zajmować edukacją i wprowadzeniem reformy?
Wyborcy oczekują ciężkiej pracy
Posłowie Koalicji Obywatelskiej nie są wcale przekonani, że do połączenia resortów ostatecznie dojdzie. Nie są też jednomyślni co do losów Barbary Nowackiej.
- Być może nauka powinna być bliżej rozwoju i gospodarki, żebyśmy jej nie stracili z oczu - słyszę od jednego z posłów. - Barbara Nowacka mogłaby kierować szkołami i uczelniami, bo się do tego nadaje, ale niewykluczone, że jej los jest jednak przesądzony. Sama nie wydaje się specjalnie pewna własnej pozycji w tym rządzie - dodaje poseł.
Kto mógłby ją zastąpić? Tłumów chętnych do pracy w edukacji wcale nie ma. - Z jednej strony ta robota daje rozpoznawalność, ale z drugiej nauczycieli i rodziców trudno zadowolić, mało to przyjemne - mówi posłanka z komisji edukacji. - Może mogłaby to wziąć na siebie Katarzyna Lubnauer, ale wątpię, bo jednak politycznie jest z Nowoczesnej, a nie z Platformy.
Inna z polityczek obozu rządzącego zauważa: - Atmosfera jest średnia, chaos duży, nie ma żadnej pewnej wersji tej rekonstrukcji i pewnie prędko nie będzie. Dla mnie to, co robią koalicjanci, jest porażką. Nikt nie chce ustąpić o włos, zrezygnować z choćby jednego stanowiska. O wszystko się kłócą. Zachowują się tak, jakby nie wyciągnęli żadnych wniosków z wyników wyborów prezydenckich. A dla mnie główny wniosek jest jeden: nasi wyborcy oczekują jedności, nie awantur. No i ciężkiej pracy.