Zajeżdżał drogę, hamował ruch na autostradzie, wygrażał i fizycznie atakował innych. Do sieci jedno po drugim trafiały nagrania obrazujące wyczyny 37-letniego Rafała H., który co najmniej od zeszłego czwartku do niedzieli narażał bezpieczeństwo innych użytkowników ruchu. Czemu - mimo wielu zgłoszeń na policję - jego rajdy zostały powstrzymane dopiero wtedy, gdy wypożyczalnia odebrała mu auto? Pokazujemy szczegóły tego, co i dlaczego działo się w ostatnich dniach.
Kluczowe fakty:
- Rafał H. - jak wynika z nagrań w sieci - bezmyślnie narażał bezpieczeństwo innych kierowców i pasażerów na terenie czterech województw: małopolskiego, śląskiego, dolnośląskiego i opolskiego. W tym czasie wielu kierowców alarmowało i prosiło o pomoc policję. Kierowca szarego mercedesa został zatrzymany tylko raz - kiedy kręcił "bączki" na oczach policjantów.
- Administrator profilu Bandyci Drogowi, gdzie były publikowane kolejne nagrania z "wyczynów" kierowcy, przyznaje, iż był zszokowany, że - mimo skrajnie niebezpiecznego blokowania autostrady - mężczyzna jeżdżący mercesesem ciągle jest bezkarny. - Zazwyczaj służby reagują dużo szybciej - przyznaje.
- Policjanci przyznają, że podejmując interwencję, nie wiedzieli, że ich koledzy z innych województw też mieli zgłoszenia dotyczące tego samego samochodu. - Obowiązuje właściwość miejscowa. To konieczne z punktu widzenia ekonomiki procesowej i niezbędne dla utrzymania porządku w sposobie pracy policji - tłumaczy inspektor Katarzyna Nowak z Komendy Głównej Policji.
- Praca służb na autostradach jest trudna ze względu na duże odległości i fakt, że zawracać można tylko na węzłach - dodaje Piotr Jabłoński, były szef policyjnej grupy "Speed" w woj. łódzkim.
Pierwsze było nagranie z czwartku, 26 czerwca. Zostało wykonane na obwodnicy Krakowa. Szary mercedes na tablicach rejestracyjnych z Nowego Sącza jedzie prawym pasem z włączonymi światłami awaryjnymi. Potem zajeżdża drogę innym samochodom i je wyhamowuje.