Archiwum zbrodni
Tajemnica pociętego ciała
Rok 1999, wakacje. Rodzice z dziećmi odpoczywali nad mazurskim jeziorem. - Matka z dzieckiem, płynąc kajakiem, zobaczyli unoszącą się na wodzie reklamówkę. Kiedy zajrzeli do środka, okazało się, że w reklamówce jest głowa – relacjonuje sędzia Olgierd Dąbrowski-Żegalski z Sądu Okręgowego w Olsztynie. W pobliżu znaleziono kolejne szczątki: podudzie i nadgarstki. Śledczy ustalili, że pocięte ciało należy do suwalskiego gangstera, Tomasza S., który był podejrzewany o podłożenie bomby innej osobie z tzw. półświatka – Krzysztofowi A.
- Do zamachu doszło 23 grudnia 1997 r. w Suwałkach. Pod samochodem Krzysztofa A. umieszczono bombę i kiedy wjeżdżał do garażu, bomba zdetonowała – wyjaśnia Olgierd Dąbrowski-Żegalski, były wiceprezes Sądu Okręgowego w Olsztynie. W wyniku wybuchu gangster stracił nogę. Na własną rękę rozpoczął poszukiwania zamachowca. Stworzył grupę osób, która miała ustalić, kto stoi za atakiem. - Ci mężczyźni nie przebierali w środkach. Zatrzymywali, przetrzymywali, pozbawiali wolności, przy użyciu gróźb wymuszali pewnego rodzaju oświadczenia – dodaje sędzia. Do grupy dołączył Jacek Wach, którego przedstawiono jako eksperta ds. przesłuchań. - Miało to wywrzeć psychologiczną presję. Zrobiono wokół niego otoczkę człowieka znającego się na rzeczy – mówi emerytowany policjant, który pracował przy sprawie. - Tak, pan Jacek Wach uczestniczył w życiu marginesu społecznego tego miasta, nie ma co do tego żadnych wątpliwości, on sam to przyznaje. Wraz z kolegami prowadził prywatne postępowanie. Stosowane były różne metody: przesłuchiwano "świadków", nagrywano te rozmowy – przyznaje mec. Maciej Burda, obrońca Jacka Wacha.
Tomasz S. miał być torturowany, więziony w klatce, a w końcu zabity. Śledczy potwierdzili, że to jego szczątki wrzucono do jeziora. Członkowie grupy zostali skazani, w tym Jacek Wach, na dożywocie. Jednak po ponad 10 latach do prokuratury w Olsztynie trafił list napisany przez Wiesława S., na którego posesji miał być torturowany "Sadza". Gangster, jak pisał, dręczony wyrzutami sumienia, przyznał, że to on zabił Tomasza S., ale nie poćwiartował ciała i nie wrzucił go do jeziora, a zakopał w całości w lesie. Okazało się, że w badaniach DNA popełniono poważny błąd. Śledztwo ruszyło na nowo.
23 grudnia 2022 r. Jacek Wach został uznany winnym tego, że działając z innymi pozbawił wolności Tomasza S. w zamiarze pozbawienia życia i dokonał zabójstwa Tomasza S. Sąd potwierdził, że brak jest dowodów bezpośrednio potwierdzających sprawstwo, ale uwzględniono zeznania świadków, protokoły oględzin i opinie biegłych. S. został skazany na dożywocie. Wyrok nie jest prawomocny.