Japonia ma swojego Trumpa. To lider populistycznej partii Sanseito

Japonia. Lider partii Sanseito Sohei Kamiya sięga po populizm
Japonia ma swojego Trumpa. To lider populistycznej partii Sanseito
Źródło: Jakub Loska/Fakty o Świecie TVN24 BiS
Pewne mechanizmy socjotechniczne są uniwersalne niezależnie od szerokości geograficznej. Należy do nich populizm. Żywi się strachem przed obcymi, szuka kozła ofiarnego, pęcznieje na obietnicach bez pokrycia. Przysłowiowa miska ryżu też ma znaczenie - można się o tym przekonać w Japonii.

Partia Sanseito nazywana jest japońską AfD. Tak jak niemiecka skrajna prawica, stawia na hasła skierowane przeciwko imigrantom, osobom LGBTQ+, elitom. Tak jak na Zachodzie, skrajna prawica budzi ogromne emocje - od uwielbienia po strach. Jej wiece przyciągają zachwyconych zwolenników, ale też wywołują protesty przeciwników.

- Ta partia promuje nacjonalizm. Składa też obietnice wyborcze, które usprawiedliwiają prześladowanie obywateli, którzy się z nimi nie zgadzają. To bardzo niebezpieczne - mówi Masayuki Nabekura, uczestnik protestu przeciwko Sanseito.

- Zwolennicy tej partii są karmieni dezinformacją. Mają poczucie, że są poszkodowani, obwiniają o to obcokrajowców i wszystkich wokół. Nawet osoby z niepełnosprawnością, starszych, słabszych - twierdzi Miroku Kato, uczestniczka protestu przeciwko Sanseito.

Japończyk, którego idolem jest Donald Trump

Niedawne wybory w Japonii pokazały, że mechanizmy znane z Europy i Ameryki są uniwersalne - szerzenie teorii spiskowych i straszenie obcymi przynosi polityczne zyski. Największym zwycięzcą głosowania okrzyknięta została partia Sanseito, prowadząca kampanię pod hasłem "Przede wszystkim Japończycy".

Lider Sanseito, Sohei Kamiya, nie ukrywa, że wzoruje się na Donaldzie Trumpie. Kampania partii prowadzona była przede wszystkim w internecie.

- Ludzie, którzy czytają gazety i na tej podstawie podejmują decyzje, głosują na partie tradycyjne, a ludzie, którzy czerpią informacje z mediów społecznościowych i filmików w internecie, coraz bardziej skłaniają się ku partiom antyestablishmentowym - komentuje Romeo Marcantuoni, politolog na Uniwersytecie Waseda.

Założyciel Sanseito zaistniał w życiu publicznym, kiedy w 2013 roku założył na platformie YouTube kanał szerzący teorie spiskowe. Wielką popularność zdobył w czasie pandemii COVID-19, kiedy głosił hasła antyszczepionkowe.

Sohei Kamiya postawił na hasła antyimigracyjne, kiedy Japonia w odpowiedzi na kryzys demograficzny i starzenie się społeczeństwa zaczęła chętniej wpuszczać pracowników z zagranicy. W ponad 120-milionowym kraju żyją niecałe 4 miliony imigrantów - głównie z Chin, Wietnamu, Korei Południowej i Filipin.

- Coraz więcej imigrantów nie przestrzega naszych zasad. Ludzie nie mówią o tym głośno, ale myślę, że to czują. Poza tym obciążenia obywateli, w tym podatki, stają się coraz większe, przez co życie staje się coraz trudniejsze. Sanseito mówi w naszym imieniu - przekonuje Yuta Kato, zwolennik Sanseito.

Sanseito może uzyskać wpływ na politykę Japonii

- Ludzie nie stają się wyborcami antyimigracyjnymi z wyborów na wybory. Bardziej prawdopodobne jest to, że spora grupa wyborców już w mniejszym lub większym stopniu podzielała te poglądy i po prostu do tej pory nie miała na kogo głosować - uważa Romeo Marcantuoni.

Skrajna prawica najprawdopodobniej nie będzie rządzić, ale zyska spory wpływ na japońską rzeczywistość, będzie mogła na przykład przedstawiać projekty ustaw. Od 1955 roku w Japonii rządzi niemal nieprzerwanie konserwatywna partia LDP.

Lider Sanseito mówi o cichej inwazji imigrantów, przez którą cierpią zwykli Japończycy. - Nie zamierzamy dyskryminować obcokrajowców ani wywoływać podziałów. Przede wszystkim odbudujemy życie Japończyków, którzy są w potrzebie - obiecuje Sohei Kamiya.

Niezadowolenie wielu Japończyków potęguje nie najlepsza sytuacja gospodarcza kraju, której symbolem jest to, że towar podstawowej potrzeby - ryż - w ciągu roku podrożał niemal dwukrotnie.

Czytaj także: