Zanim przejdziemy dalej, ważne zastrzeżenie. Nie, nie każdy wyborca Sławomira Mentzena, Grzegorza Brauna (czy Donalda Trumpa) jest rasistą, homofobem, mizoginem, transfobem, islamofobem itp. Chodzi o coś zupełnie innego - o to, jak bardzo język i treści do niedawna uznawane powszechnie za ekstremalne, weszły do głównego nurtu, bo jak inaczej nazwać ponad 20 procent głosów dla tak skrajnych kandydatów?
A teraz właśnie ten mem, który może być symbolem zmian w zakresie tego, co wolno, a co nie:
Na obrazku widać baner polityczny popierający Trumpa. Obok tekst: "Oto co Ty widzisz na swoim trawniku". Poniżej tekst: "Oto co ja widzę". I baner popierający Trumpa zamienia się w tekst: "Tu mieszka rasista". Jeszcze nie tak dawno oskarżenie o rasizm było jednym z najgorszych, jakie mogło spotkać kogoś w Stanach Zjednoczonych. Ten obrazek jeszcze kilka lat temu byłby mocnym atakiem na wyborców Trumpa. Czymś, co mogłoby zawstydzić i sprawić, że dwa razy się zastanowią, czy chcą w oczach innych być rasistami.
Ale popularność zyskał nie tyle sam obrazek. Internetowym viralem stała się wersja, na której pod tym memem widać dodany komentarz: "Gdzie mogę kupić ten drugi napis?".
Obrazek, który stał się tzw. viralem.
W skrócie: ktokolwiek to napisał, nie tylko nie ma problemu z tym, że ktoś nazwie go rasistą; więcej - on jest z tego dumny. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że to dorabianie ideologii do zwykłego komentarza w internecie. Tyle że na stronie, na której go znalazłem, komentarz ma prawie 130 tysięcy polubień. Część z tych lubiących nie kryje się ze swoim imieniem czy nazwiskiem. Lubią grafikę, w zamyśle humorystyczną, w której ktoś jednak chce chwalić się byciem rasistą. Czymś - wydawałoby się - niedopuszczalnym.
Co amerykański mem ma wspólnego z Polską?