Polacy biorą za dużo leków. W szpitalu mogą na to zwrócić uwagę farmakolodzy kliniczni

Farmakolog kliniczny dr Leszek Borkowski
Polacy biorą za dużo leków. W szpitalu mogą na to zwrócić uwagę farmakolodzy kliniczni
Źródło: Marek Nowicki/Fakty TVN
W Polsce lubimy brać leki. Bierzemy ich za dużo. Czasem bierzemy jednocześnie kilka, nieświadomi, że razem gorzej działają, albo nawet nam szkodzą. Boimy się skutków ubocznych, ale lekarza nie pytamy, bo sugerujemy się reklamą. W szpitalach nad dozowaniem leków czuwa farmakolog kliniczny.

Doktor Leszek Borkowski to farmakolog kliniczny, czyli szpitalny policjant: pilnuje leków, lekarzy i pacjentów. Sprawdza, czy w szpitalu leki nie są mylone, czy nie są niewłaściwie łączone, czy nie są przedawkowywane, na przykład u kobiet w ciąży, które narzekają na ból miednicy.

- Mówimy ok, możesz dostać przeciwbólowe, ale na krótko, i takim jedynym przeciwbólowym, który ja zalecam, to jest paracetamol, inne nie. Ale też nie można za długo podawać, bo potem dziecko, które się urodzi, może mieć ADHD - mówi dr Leszek Borkowski.

Kobieta w ciąży po paracetamolu w dużych dawkach może mieć problemy z zakrzepicą. Po operacjach pacjenci nierzadko potrzebują plastrów przeciwbólowych. Nie wszyscy wiedzą, że dawkowanie substancji w takim plastrze zależy od temperatury powietrza. Latem, kiedy jest gorąco, potrzeba mniejszych dawek, bo substancja szybciej się uwalnia. Mniejszych dawek potrzebują też kobiety, bo ich skóra jest cieńsza.

- Trzeba uwzględnić wszystkie aspekty i wiedzieć, jaka częstotliwość. Skóra kobiety i mężczyzny się różni? Oczywiście, my jako faceci jesteśmy gruboskórni, kobiety mają cienką skórę i przez to przyswajają przez skórę więcej leków - tłumaczy dr. Leszek Borkowski.

"U nas są głównie reklamy leków, tego nie ma nigdzie indziej"

Farmakolog kliniczny musi konsultować decyzje lekarzy, bo wystarczy tylko spojrzeć na szafki z lekami na oddziale chirurgii, żeby się przekonać, jak wiele tych leków wypisują i jak łatwo o pomyłkę. Do tego jeszcze pacjenci przynoszą do szpitala własne leki.

- U nas są głównie reklamy leków, tego nie ma nigdzie indziej. U nas panuje polipragmazja. Za dużo leków daje się pacjentom. Myślę, że jest to spowodowane brakiem centralnej ewidencji i taką bezmyślnością lekarzy - mówi Piotr Szenk, kierownik Oddziału Chirurgicznego Szpitala Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wołominie.

W Polsce jest zaledwie kilkuset farmakologów klinicznych - mniej niż szpitali.

- Konsultacje są praktycznie niezbędne i bardzo dużo wnoszą do naszego leczenia. Unikamy w ten sposób powikłań, unikamy przedłużonych hospitalizacji i szybciej wypisujemy pacjentów - przyznaje Katarzyna Kamińska, wicedyrektorka Szpitala Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Wołominie.

Dlatego warto pamiętać, że nasze leczenie także zależy od farmakologów klinicznych. - Koncerny farmaceutyczne nas nie kochają. Farmakolog to jest taka osoba, która nie mówi dobrze o lekach. Bo my, patrząc na lek, widzimy to, co złego może zrobić lek. My nie jesteśmy od reklamy leków - podkreśla dr Leszek Borkowski.

Czytaj także: