Amerykańska placówka dyplomatyczna w Nuuk, stolicy Grenlandii, to do tej pory był niewielki drewniany dom. Wkrótce jednak amerykańscy dyplomaci mają się przeprowadzić do nowoczesnego budynku. Duńskie media opisują niepokój, jaki to wywołuje.
Placówka dyplomatyczna Stanów Zjednoczonych w stolicy Grenlandii będzie znacznie powiększona. Wraz z tym, jak się rozrasta, rosną też obawy władz wyspy, a także jej mieszkańców.
- Rozumiem, że ta kwestia budzi niepokój w społeczeństwie. Odczuwamy to niemal instynktownie: wszędzie na ulicach Grenlandii - stwierdził Jens-Frederik Nielsen, premier Grenlandii.
Dotąd konsulat Stanów Zjednoczonych w Nuuk mieścił się w niewielkim drewnianym domu. Po ponad sześciu dekadach przerwy wznowił działalność w 2020 roku. Teraz będzie przeniesiony do nowoczesnego budynku w sercu miasta, o powierzchni 3 tysięcy metrów kwadratowych. Amerykanie podpisali już umowę najmu.
"Nadal nie jest pewne, kiedy nowy konsulat zostanie oddany do użytku. Będzie się mieścić w znanym miejscu w Nuuk. Budynek znajduje się w tym samym miejscu, w którym dawniej mieścił się słynny dom towarowy. Zakupiono tam wiele butów zimowych. Jednak wkrótce to miejsce może stać się znane jako coś mniej przytulnego" - czytamy w duńskim portalu Ekstra Bladet.
Decyzja o przeniesieniu konsulatu zapadła, zanim Donald Trump został wybrany na drugą kadencję. Mimo to inwestycja budzi pytania o intencje strony amerykańskiej. Według ekspertów, na których powołują się duńskie media, celem może być chęć prowadzenia szerszej działalności wywiadowczej w regionie.
Dziennikarze Ekstra Bladet uważają, że w konsulacie będzie znacznie więcej pracowników, "także takich, którzy nie życzą dobrze Danii, Grenlandii i Wspólnocie Narodów".
- Oczywiście, że będą szpiedzy. Będą oficerowie wywiadu, którzy będą pracować całkowicie otwarcie, ale będą też tacy, którzy będą działać w ukryciu - ocenia Peter Viggo Jakobsen, adiunkt w Katedrze Strategii i Studiów Wojskowych Duńskiej Akademii Obrony.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Na Grenlandię przyleci król Danii
Niedawno zaprzysiężony premier półautonomicznej wyspy ponownie potwierdził, że "nigdy, przenigdy nie będzie ona na sprzedaż". Podczas wizyty w Kopenhadze oskarżył Stany Zjednoczone o brak szacunku i wezwał, w towarzystwie duńskiej przywódczyni, do zacieśniania sojuszy.
- To obszar polityki zagranicznej, co oznacza, że musimy się do siebie zbliżyć. Nie mam na myśli tylko nas. Musimy zbliżyć się do każdego, kto podziela nasze wartości - powiedział premier Grenlandii Jens-Frederik Nielsen.
O chęci przejęcia wyspy - nawet siłą - Donald Trump mówi od miesięcy. - Potrzebujemy Grenlandii dla bezpieczeństwa narodowego, a nawet międzynarodowego - powtarza. Raz stwierdził: "myślę, że ją zdobędziemy. Tak czy inaczej, zdobędziemy ją".
W poniedziałek na Grenlandii wizytę rozpocznie król Danii Fryderyk X. Trzydniowy plan wizyty zakłada odwiedziny monarchy w duńskiej bazie wojskowej Nord na wyspie. Jest to komentowane jako jasny sygnał pod adresem Stanów Zjednoczonych. Wcześniej król zmienił też herb królestwa. Obecne w nim przez 600 lat trzy korony zostały zastąpione przez niedźwiedzia polarnego i barana.
- Baran symbolizuje Wyspy Owcze, a niedźwiedź Grenlandię. Ich obecność odzwierciedla całe dzisiejsze Królestwo Danii. To, jaką wagę przywiązują do niego członkowie rodziny królewskiej - wyjaśnił Ronny Skov Andersen, ilustrator herbu królewskiego.
Grenlandia jest częścią Korony Duńskiej oficjalnie od 1380 roku.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: ENEX