Czy można być mnichem i jednocześnie grać muzykę metalową? Okazuje się, że tak. Włoski kapucyn Cesare Bonizzi jest na to najlepszym dowodem.
Zanim wstąpił do zakonu, był fryzjerem, spawaczem, a nawet wojskowym. Około trzydziestki poczuł jednak powołanie - i został kapucynem. Teraz jest wokalistą w zespole metalowym Fratello Metallo (Metalowy Brat), który sam założył.
Miłe złego (?) początki
Fascynacja muzyką metalową zaczęła się u brata Cesare od momentu, gdy po raz pierwszy usłyszał utwory słynnego zespołu Metallica. Początkowo tylko słuchał ostrej muzyki, ale po jakimś czasie wpadł na pomysł, by stworzyć własny zespół - oczywiście metalowy. Tak narodził się Fratello Metallo brata Cesare.
Zespół brata Bonizziego gra mocny, ciężki metal. Ale nie zawsze tak było. - Początkowo śpiewałem lekki metal, tak zwane Metaluminium. Występowałem głównie dla starszych pań. Teraz śpiewam muzykę mocną i równocześnie delikatną. To piękny, prawdziwy metal, metal dla każdego - mówi brat Cesare.
Metal z misją
Fratello Metallo gra covery pieśni religijnych, ale nie boi się także śpiewać o seksie czy alkoholu. Ale choć alkohol w tekstach brata Cesare rozgrzewa serca, w końcowym rozrachunku niszczy wątrobę.
Pomimo że jest osobą duchowną, nie zamierza poprzez swoją muzykę nawracać ludzi, uważa że heavy metal nie jest do tego odpowiednim narzędziem. Jego powołaniem jest, zdaniem jego samego, nakłonienie ludzi, by żyli pełnią życia, cieszyli się nim i smakowali je.
Najsłynniejszy kapucyn świata?
Poprzez swoją muzykę, brat Cesare Bonizzi stał się znany na całym świecie. Jest co prawda krytykowany przez środowiska katolickie, ale cieszy się wielkim poważaniem wśród heavymetalowców. Tak wielkim, że został w tym zaproszony na festiwal Gods of Metal, gdzie wystąpił obok takich zespołów jak Iron Maiden czy Slayer.
Rocznie zespół Fratello Metallo daje około 150 koncertów.
Źródło: TVN24, Reuters, PAP