30 tysięcy złotych, transport, trzygwiazdkowy hotel i… whisky, wódka i czerwone wino w garderobie – to warunki występu Dody przed polskimi żołnierzami w Iraku. MON nie dogadał się z piosenkarką i do koncertu nie doszło – pisze „Super Express”
Planowany na październik koncert Dody dla żołnierzy w Iraku – niewątpliwie marzenie wielu samotnych mężczyzn na niebezpiecznej misji – ostatecznie się nie odbył. Według gazety, przyczyną były zaporowe warunki kontraktu.
Menadżer i brat piosenkarki, Rafał Rabczewski zażądał 30 tysięcy złotych, pokrycia kosztów transportu, które „SE” szacuje na 240 tysięcy, zakwaterowania w minimum trzygwiazdkowym hotelu (co w warunkach bazy wojskowej jest dość trudne do spełnienia) i pokrycia kosztów ubezpieczenia sprzętu estradowego.
Bez whisky ani rusz Ponadto w kontrakcie zapisane zostało też wyposażenie garderoby piosenkarki. Znalazło się w nim m.in. 8 butelek wody mineralnej, szklanki wysokie do drinków, „kubeczki, koniecznie słomki!”, ręczniki papierowe i… „whisky 0,7 l, wino czerwone oraz wódka Bols 0,7l Koniecznie” (pisownia oryginału). W bazach obowiązuje zakaz alkoholu.
- Doda i jej zespół potraktowali ten koncert jako zwykły występ dla publiczności, a nie gest, który pomógłby naszym żołnierzom łatwiej znosić służbę na obczyźnie – powiedział gazecie jeden z oficerów służących w Iraku.
Źródło: "Super Express"
Źródło zdjęcia głównego: TVN / W&G / Jacek Kloskowski N/Z