Inflacja w Polsce jeszcze nie osiągnęła swojego szczytu. Słabnięcie złotego oznacza, że importujemy coraz więcej inflacji - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Jerzy Hausner, były wicepremier i minister gospodarki. W jego ocenie nie powinno być zapowiedzi, "że będziemy już na horyzoncie widzieć obniżanie stóp procentowych". Były członek Rady Polityki Pieniężnej mówił też o walce z narastaniem "trzech szoków".
W środę obserwujemy dalsze osłabianie złotego. Frank szwajcarski wieczorem kosztuje powyżej 5 zł, co oznacza, że jest najdroższy od stycznia 2015 roku. Ponad 4,86 zł trzeba też zapłacić za dolara amerykańskiego. Z kolei euro jest wyceniane po 4,78 zł.
- To jest taka sytuacja, która po części ma swoje zewnętrzne czynniki. To, co w tej chwili zostało zapowiedziane w orędziu prezydenta Putina wywołuje pewną grozę, bo wiele rządów, państw potrafi sobie wyobrazić, jakie będą dalsze, możliwe konsekwencje. Ludzie biznesu szacują, że ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej, szczególnie w kraju przyfrontowym jest wyższe - komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Jerzy Hausner, były wicepremier i minister gospodarki.
Jak wskazał, z drugiej strony, "mamy do czynienia z sytuacją, kiedy polityka banków centralnych, między innymi amerykańskiego Fedu, jest polityką zwalczania inflacji, podnoszenia stóp procentowych" . - My zatrzymaliśmy się na pewnym poziomie - zauważył były członek Rady Polityki Pieniężnej, dodając, że nie jest zwolennikiem" jakiegoś jeszcze gwałtownego wzrostu poziomu stóp procentowych w Polsce".
"Słabnięcie złotego oznacza, że importujemy coraz więcej inflacji"
W jego ocenie "ważniejsze jest to, żeby komunikacja ze strony Narodowego Banku Polskiego, a szczególnie prezesa tego banku (Adama Glapińskiego - red.) wyraźnie mówiła: nie odkładamy tej naszej broni, jeśli będzie potrzeba, będziemy podnosić stopy w sposób rozsądny". - Na pewno nie powinny być zapowiedzi, że będziemy już na horyzoncie widzieć obniżanie stóp procentowych - podkreślił Hausner.
- Więc, jeśli my prowadzimy bardzo nieczytelną komunikację z uczestnikami rynku, inne banki robią inaczej, prowadzą konwencjonalną politykę komunikacyjną, to oczywiście pieniądze uciekają do tych bezpiecznych przystani, do twardych walut.
Jak tłumaczył były wicepremier, "słabnięcie złotego oznacza, że importujemy coraz więcej inflacji, a inflacja na zewnątrz nas, w niektórych przypadkach, gdy chodzi o materiały i surowce jest wyższa niż w Polsce, więc my ją po prostu przez osłabianie złotego, importujemy". - To jest działanie, które jest proinflacyjne - podkreślił.
- Mamy do czynienia z sytuacją, kiedy wpadliśmy w jakiś sposób w pułapkę, z której dobrego wyjścia nie ma. Jeśli jest tak wiele niepewności, tak wiele złożonych sytuacji, potrzebne są trzy rzeczy: kompetencja, uczciwa komunikacja i rzetelna informacja i wiarygodność tych, którzy odpowiadają za prowadzenie polityki gospodarczej. Brak tych trzech elementów czyni nasze działania - nawet, jeśli one są dobrze zaplanowane i chce się je prowadzić konsekwentnie - po prostu mniej skutecznymi. Płacimy po prostu wyższą cenę za to, co musimy tak czy owak zrobić, żeby poradzić sobie z narastaniem trzech szoków - mówił gość "Faktów po Faktach" w TVN24.
- Z jednej strony jest to szok popandemiczny, z drugiej strony mamy do czynienia z konsekwencjami szoku wojennego, ale mamy teraz do czynienia z szokiem energetycznym. Nie my jedni go odczuwamy, ale u nas jest on bardzo poważnym problemem - dodał.
Inflacja w Polsce
Zdaniem Hausnera inflacja w Polsce jeszcze nie osiągnęła swojego szczytu. - To nie znaczy, że ona będzie gwałtownie rosnąć, w tym roku ona się będzie utrzymywać na zbliżonym poziomie. Nie lubię prognozować inflacji, bo to jest bardzo trudne, ale nie sądzę, żeby ona w odczuwalny sposób w tym roku mogła się zmniejszyć. Nie mówię o jednym miesiącu, bo tutaj mogą być odchylenia, ale mówię o tym, co będzie przez kolejne miesiące - tłumaczył były członek RPP.
- Jeśli chodzi o przyszły rok, to sprawą otwartą jest w jaki sposób rząd będzie wpływał na kształtowanie się cen energii i różnych nośników energii. Jeśli będzie chciał (rząd - red.) wyraźnie rekompensować te podwyżki cen, które są w tej chwili zapowiedziane, być może ta inflacja nie będzie gwałtownie rosła - wskazał.
Jak zauważył były minister gospodarki, jeśli rząd będzie podtrzymywał kolejne tak zwane tarcze antyinflacyjne, "to być może inflacja nie będzie wyraźnie rosła, w przeciwnym razie, będzie sięgała do 20 procent". - Jeśli nawet te tarcze będą uruchomione, jeśli nawet rząd będzie reglamentował węgiel, wpływał na mechanizmy rynkowe i robił to, co w tej chwili próbuje robić, to co najwyżej utrzymamy inflację i środowisko inflacyjne na zbliżonym poziomie. Ona nie będzie się obniżała, natomiast przesuniemy ten proces dezinflacji na dalsze lata, co będzie negatywnie wpływało także na wzrost gospodarczy - mówił były wicepremier.
Jak wskazywał gość "Faktów po Faktach", w obecnej sytuacji "nie ma prostych rozwiązań". - My jesteśmy w takiej sytuacji, w której tak naprawdę minimalizujemy straty, dlatego mówię, że jest bardzo ważna kompetencja - podkreślił Jerzy Hausner.
Rachunki za energię elektryczną w górę
Były minister gospodarki był też pytany o sytuację w samorządach, które informują o możliwych nawet trzycyfrowych wzrostach wydatków na energię elektryczną.
- Miasta na pewno nie będą bankrutować. Miasta będą musiały wprowadzać bardzo rygorystyczne oszczędności. Najpierw te oszczędności będą oznaczały, (...), na przykład brak oświetlenia w określonych godzinach, szczególnie, kiedy to jest najbardziej potrzebne, ograniczone w związku z tym bezpieczeństwo, ale miasta będą musiały w takim razie wyłączać niektóre usługi publiczne i na pewno te, których wyłączyć nie można, będą musiały być droższe, co uderzy w jakość życia mieszkańców i będzie wpływało na ich portfele - powiedział Hausner.
W przypadku przedsiębiorstw - jak mówił gość "Faktów po Faktach" - "trzeba się liczyć z tym, że będziemy mieli do czynienia z falą upadłości". - Nie potrafię powiedzieć, jak wysoką - zaznaczył były wicepremier, dodając, że szczególnie będzie to dotyczyło małych i średnich przedsiębiorstw, "w tych regionach kraju, na przykład na wschodzie kraju, gdzie ubóstwo będzie postępowało najszybciej".
Jak podkreślił, "przed nami na pewno trudny zimowy okres".
Problemy z dostępnością węgla
Jak zauważył Jerzy Hausner, "z jednej strony jesteśmy potęgą węglową, a z drugiej strony, doprowadziliśmy do sytuacji, w której węgla w Polsce tej zimy może brakować".
- W tej chwili węgiel jest towarem deficytowym, więc jedną sprawą jest po jakiej cenie można go nabyć i co trzeba zrobić, jak trudne jest w tej chwili uzyskanie możliwości nabycia węgla, ale z drugiej strony, jest problem, że go brakuje i to jest suma bardzo wielu zaniedbań, także pochopnej, przedwczesnej decyzji o wprowadzeniu nie embarga, tylko wprowadzenie go w trybie natychmiastowym, bez żadnego okresu przejściowego - ocenił były wicepremier.
- Teraz oczywiście widzimy działania rządu, ale efekt tych działań jest taki, że ten węgiel jest coraz droższy, a jego jakość coraz niższa, więc mamy do czynienia z kolejnym paradoksem, który niestety, bardzo źle świadczy o sprawności naszego państwa, o wyobraźni strategicznej rządzących - dodał Hausner.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24