Wprowadzenie podatku cyfrowego ma sens, ale tylko wtedy, gdy zostanie to zrobione w całej Unii Europejskiej, i gdy będzie on łatwy do wyliczenia - stwierdził minister cyfryzacji Marek Zagórski.
Jak zauważył, w poprzedniej kadencji Komisji Europejskiej nie udało się tej sprawy uzgodnić, więc co najmniej kilka państw członkowskich zapowiedziało swoje przepisy w tym zakresie. Prace w tej sprawie trwały także w polskim Ministerstwie Finansów.
- Jestem zwolennikiem podatku cyfrowego, bo wszystkie analizy pokazują, jak wysoce rentowna jest działalność platform cyfrowych na przykład wobec firm, które inwestują w infrastrukturę. Powinien to być podatek ogólnounijny. Mógłby stanowić swego rodzaju opłatę na rzecz rozwoju infrastruktury. Chodzi też o to, by było to rozwiązanie proste - ocenił minister cyfryzacji Marek Zagórski.
"Potrzebny konsensus"
Dodał, że dobrym rozwiązaniem byłby podatek ryczałtowy, np. od przychodów generowanych na terenie danego kraju. Jak podkreślił minister, wydaje się to i najlepsze, i najbardziej sprawiedliwe rozwiązanie.
Zwrócił uwagę, że platformy, od których byłby pobierany podatek, mają bardzo wysoką stopę zwrotu, a bazują na infrastrukturze budowanej przez firmy telekomunikacyjne, często niewielkie, które nie mają z tego należnych profitów.
- Pytanie tylko, od czego go wyliczać. W grę wchodzi na przykład podatek od obrotu albo przychodów z reklam. Tu jest potrzebny konsensus w Unii Europejskiej, bo to daje większą gwarancję efektywności. Liczymy, że nowa Komisja Europejska podejmie ten temat - dodał Zagórski.
W ocenie szefa MC wprowadzenie jakiegoś rozwiązania na poziomie jednego kraju groziłoby niepotrzebną konkurencją podatkową, a w konsekwencji ucieczką platform do państw, gdzie tego podatku nie ma.
- Oczywiście nie chodzi o to, że jakakolwiek firma wycofałaby się z Polski, ale na przykład moglibyśmy mieć do czynienia z sytuacją, że kampanie reklamowe realizowane są przez firmy zarejestrowane na przykład w innym kraju. Wszystko to trudno też rozliczyć, a kontrola wymaga wprowadzenia bardzo skomplikowanych narzędzi analitycznych - zauważył.
Dodał, że prace nad wprowadzeniem podatku cyfrowego trwają - przede wszystkim w Ministerstwie Finansów, ale także w resorcie cyfryzacji - już od dłuższego czasu, choć nie zostały jeszcze ukonkretnione. Dochody z takiego podatku nie zostały uwzględnione w projekcie budżetu na 2020 r.
Wolność w internecie
Jak stwierdził, prace nad podatkiem zostały zawieszone w oczekiwaniu na decyzje Komisji Europejskiej, a także OECD, G7 i G20.
Jednocześnie wiceprezydent USA Mike Pence, który przebywał w Polsce w związku z obchodami 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, podczas swojego pobytu mówił m.in. że Stany Zjednoczone "z głęboką wdzięcznością przyjęły odrzucenie" przez Polskę propozycji podatku od usług cyfrowych, "które utrudniły wymianę handlową pomiędzy naszymi krajami".
Na świecie jest kilkanaście państw, które przyjęły rozwiązania opodatkowujące sektor cyfrowy (w UE m.in. Francja), a kilka kolejnych państw, w tym sześciu członków UE (Austria, Belgia, Czechy, Słowacja, Hiszpania i Wielka Brytania) jest w trakcie uchwalania aktu prawnego bądź konsultacji. Obok Polski także Słowenia zakomunikowała intencję opodatkowania sektora cyfrowego.
W ocenie Zagórskiego, obok trudności związanych z wyliczeniem i wyegzekwowaniem podatku w jednym kraju, czynnikiem wstrzymującym szybkie wprowadzenie daniny cyfrowej jest także potrzeba poszanowania wolności w internecie.
- Chcemy, by wolność w internecie oznaczała zarówno wolność słowa, jak i wolność obrotu gospodarczego. Nadmierna regulacja może prowadzić do jego nieproporcjonalnych zaburzeń - podkreślił szef MC. Jako przykłady wskazał niektóre przepisy RODO. Dodał, że jego zdaniem realny termin wprowadzenia podatku to minimum 2-3 lata.
Według propozycji UE podatkiem cyfrowym obciążone miałyby być wyłącznie największe przedsiębiorstwa takie jak tzw. GAFA (skrót od Google, Amazon, Facebook, Apple), które w skali globalnej osiągają łączne roczne przychody w wysokości 750 mln euro, a w skali UE – 50 mln euro. Zakładano, że podatek miałby wynosić 3 proc. przychodu przedsiębiorstwa. Szacunki Brukseli wskazywały na to, że miałby on przynieść państwom członkowskim wpływy w wysokości 5 mld euro rocznie.
Dotąd nie udało się osiągnąć porozumienia na poziomie wspólnotowym, m.in. dlatego że niektóre państwa obawiają się retorsji ze strony USA, gdzie technologiczni giganci mają swoją siedzibę. Dlatego część krajów zdecydowała się wprowadzić podatek na własną rękę. W lipcu podatek cyfrowy w wysokości 3 proc. od przychodów z tytułu usług cyfrowych wprowadziła Francja. Nowa danina przyczyniła się do wzrostu napięcia pomiędzy Paryżem a Waszyngtonem.
Autor: kris//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS