Aplikacja o nazwie Sanchar Saathi, czyli Partner w Komunikacji, miała dbać o bezpieczeństwo użytkowników. Ugrupowania opozycyjne i cyberaktywiści podnieśli jednak alarm, wskazując na zagrożenie dla prywatności obywateli.
Pomysł jak z Rosji. "Preinstalacja aplikacji nie będzie obowiązkowa"
Jak relacjonował Reuters, do protestów przyłączyły się czołowe media w Indiach, co skłoniło rząd do wycofania się z tej inicjatywy.
Agencja zaznaczyła, że rozwiązanie proponowane przez władze w Delhi było podobne do tych stosowanych w Rosji. W sierpniu tego roku Kreml narzucił Rosjanom obowiązek instalowania w smartfonach i tabletach komunikatora MAX, przygotowanego przez władze. Pojawiały się w związku z tym podejrzenia, że nowy komunikator może być używany do śledzenia użytkowników. Władze indyjskie broniły początkowo swojego pomysłu, argumentując, że chodzi jedynie o śledzenie i blokowanie skradzionych urządzeń i zapobieganie używaniu ich w celach przestępczych. Politycy opozycji zażądali w środę parlamentarnej debaty na temat zagrożenia dla prywatności i bezpieczeństwa obywateli. - Rząd powinien wyjaśnić podstawy prawne wprowadzania obowiązku nieusuwalnych aplikacji- oświadczył Randeep Singh Surjewala z opozycyjnego Indyjskiego Kongresu Narodowego. "Rząd zdecydował, że preinstalacja aplikacji nie będzie obowiązkowa" - ogłosiło w środę ministerstwo komunikacji.
Apple i Samsung ze sprzeciwem
Reuters powiadomił, że sprzeciw wobec aplikacji Sanchar Saathi wyraziły także firmy Apple i Samsung, sygnalizujące rządowi, że nie zamierzają podporządkować się nowym obowiązkom. Agencja przypomniała, że nie jest to pierwszy przypadek próby naruszania prywatności użytkowników smartfonów w Indiach.
W 2020 r. rząd Modiego, pod presją społeczną, wycofał się z obowiązku korzystania przez pracowników administracji publicznej z aplikacji, która śledzi położenie użytkowników. Aplikacja ta została wprowadzona w ramach walki z pandemią COVID-19.
Autorka/Autor: jjs/dap
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock