The Airlander 10, znany tez jako największy statek latający, wczoraj odbył swój pierwszy lot. Wehikuł miał wzbić się w przestworza już w minioną niedzielę, jednak drobne problemy techniczne pokrzyżowały te plany. Prawie 100-metrowa konstrukcja latająca to połączenie samolotu, helikoptera i sterowca.
Producent prototypowego statku latającego – Hybrid Air Vehicles po drobnej usterce uniemożliwiającej weekendowy start, nie zapowiedział kolejnego terminu. Jednak druga próba wzbicia się w powietrze okazała się udaną i wczoraj latający gigant wystartował z lotniska Cardington niedaleko Londynu. Sam lot trwał jedyne pół godziny, ale nawet w tak krótkim czasie zdołał przyciągnąć setki widzów.
Statek powietrzny
„Prawie 100-metrowa konstrukcja latająca to połączenie samolotu, helikoptera i sterowca” - mówią o Airlanderze jego konstruktorzy. Według Hybrid Air Vehicles największy statek powietrzny „może latać nawet z kilkoma dziurami po kulach w poszyciu. Nie straszne są mu również żadne warunki pogodowe.”
Maszyna będzie mogła utrzymać się w powietrzu do dwóch tygodni, latając z prędkością do 150 kilometrów na godzinę. Jej ładowność to 48 pasażerów lub 10 ton ładunku przy masie własnej 20 ton. Zużycie paliwa na kilometr lotu ma być pięciokrotnie mniejsze niż w przypadku samolotów o podobnej zdolności przewozowej.
Zastosowania maszyny można mnożyć: począwszy od badań naukowych, przez transport komercyjny, na dostawach podstawowych środków przetrwania w najbardziej niedostępne tereny kończąc.
Walory estetyczne samego statku latającego pozostają dyskusyjne. Według niektórych komentatorów, patronem Airlandera 10 powinna zostać jedna z Sióstr Kardashian. Tak samo jak jej kształty, statek jednym się będzie podobał, innym nie.
Autor: jt//ms / Źródło: tvn24bis.pl, gizmodo.com