Jeszcze przed odczytaniem aktu oskarżenia Sąd Rejonowy w Łomży wyłączył jawność rozprawy. Ocenił, że inaczej mogłoby dojść do naruszenia dobrych obyczajów i ważnego interesu prywatnego osoby pokrzywdzonej.
Salę musieli opuścić nie tylko dziennikarze, ale również kilkanaście osób z publiczności, które przyszły wspierać oskarżonego księdza.
Ksiądz chciał jawnego procesu
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu z końcem kwietnia. Duchowny, proboszcz katolickiej parafii pw. Bożego Ciała w Łomży, od postawienia mu zarzutów jest zawieszony w pełnieniu tej funkcji, nie przyznaje się do zarzucanego mu czynu. W oświadczeniach, które publikował w swoich mediach społecznościowych, podkreślał, że chce jawnego procesu.
- Wreszcie po roku mam okazję powiedzieć prawdę przed niezawisłym sądem, powiedzieć o kłamstwach w akcie oskarżenia, w zeznaniach osoby, która mnie pomawia (...). Nie boję się, czekam na słuszny, sprawiedliwy wyrok, czekam na uniewinnienie - mówił ksiądz Radosław Kubeł (zgadza się na podawanie nazwiska i publikację wizerunku w mediach) przed wejściem do sądu.
Ze względu na charakter sprawy i dobro pokrzywdzonego, śledczy nie podają szczegółów aktu oskarżenia. Wiadomo jedynie, że śledztwo dotyczyło "czynu związanego z zachowaniem w sferze seksualnej względem osoby dorosłej", a doszło do tego w październiku 2024 roku. To osoba pokrzywdzona złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Przestępstwo przeciwko wolności seksualnej i obyczajności
Księdzu postawiony został zarzut popełnienia czynu z art. 198 Kodeksu karnego (rozdział dotyczący przestępstw przeciwko wolności seksualnej i obyczajności), na szkodę osoby pełnoletniej. Opisu tego czynu prokuratura nie podaje.
Artykuł 198 Kodeksu karnego opisuje przestępstwo polegające na wykorzystaniu bezradności innej osoby lub wynikającego z upośledzenia umysłowego, choroby psychicznej lub innego zakłócenia czynności psychicznych - znacznego ograniczenia zdolności do rozpoznania znaczenia czynu lub pokierowania swoim postępowaniem - i doprowadzeniu tej osoby do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.
Kwestionuje zarzut, twierdzi że został zaatakowany
W śledztwie oskarżony nie przyznał się i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Po ogłoszeniu mu na początku marca zarzutu duchowny złożył pisemne oświadczenie, w którym kwestionuje całkowicie zarzut i wskazuje, że podczas tego zdarzenia pokrzywdzony był bardzo agresywny i go zaatakował. Złożył też wtedy swoje wnioski dowodowe. Twierdzi, że został pomówiony.
- Mam okazję się wypowiedzieć przed niezawisłym sądem. Dwuznaczna postawa prokuratury zrażała mnie, jak do tej pory do współpracy. Zresztą w ogóle nie widziałem tam działania, które zmierzałoby do ustalenia prawdy. Sam akt oskarżenia jest bardzo ogólny, pobieżny i zawiera sprzeczności - mówił przed kamerą TVN24 tuż przed tym, jak wszedł na salę rozpraw.
Prokuratura: materiał jest kompletny i wyczerpujący
Małgorzata Kosiorek-Soboń, szefowa Prokuratury Rejonowej w Łomży, mówi tvn24.pl, że zebrany w sprawie materiał jest kompletny i wyczerpujący.
- Potwierdza też sprawstwo oskarżonego - zaznacza prokurator.
Dodaje, że nie może poinformować o przebiegu samego zdarzenia oraz podać żadnych innych szczegółów, bo sprawa toczy się z wyłączeniem jawności.
- Kolejne rozprawy zaplanowane są na 31 października, 5 i 7 listopada - mówi Kosiorek-Soboń.
Łomżyński sąd chciał przeniesienia sprawy. Nie było jednak na to zgody
Po wypłynięciu aktu oskarżenia, łomżyński sąd zwrócił się do Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy do rozpoznania innemu sądowi równorzędnemu. Powołał się na dobro wymiaru sprawiedliwości. Argumentował, że oskarżony jest osobą znaną w Łomży, był kapelanem wielu miejscowych służb mundurowych, odbywały się też akcje jego poparcia, gdy stawiane mu były zarzuty.
Sąd miał też na uwadze dobro osoby, która ma w sprawie status pokrzywdzonego, żeby - jak mówił w czerwcu rzecznik Sądu Okręgowego w Łomży sędzia Jan Leszczewski - nie była w miejscowym środowisku napiętnowana, gdyby proces odbywał się w mieście.
Autorka/Autor: tm/ tam
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Artur Reszko