Jakub jechał szybko i bez kasku, od dwóch tygodni jest w szpitalu. Lawinowo rośnie liczba wypadków z udziałem hulajnóg

Chłopak jest od dwóch tygodni w szpitalu
Adam Rzekos: syn jechał na hulajnodze, ma trzy krwiaki i duży obrzęk mózgu
Źródło: TVN24
15-letni syn pana Adama, jadąc hulajnogą elektryczną, zderzył się z autem. Ma trzy krwiaki i duży obrzęk mózgu. Od dwóch tygodni jest w szpitalu. Uniwersytecki Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku ma coraz więcej młodych pacjentów z poważnymi urazami po jeździe na hulajnogach elektrycznych. Lekarze, ale też i policjanci, mówią o lawinowym wzroście zdarzeń z udziałem tego rodzaju jednośladów. Apelują o zakładanie kasków.

- Po prostu za szybko jechał. Koledzy krzyknęli "Jakub zwolnij", on na chwilę się do nich odwrócił, a potem z powrotem i już auto było przed nim – powiedział przed kamerą TVN24 Adam Rzekos, ojciec 15-latka, który od dwóch tygodni przebywa w Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku.

Chłopak pożyczył od kolegi hulajnogę elektryczną i wjechał w samochód, uderzając w niego głową.

Przestrzega, żeby zawsze nakładać kask

- Syn ma trzy krwiaki i duży obrzęk mózgu – mówi ojciec. Chce przestrzec wszystkich przed jeżdżeniem na hulajnodze bez kasku. - Według mnie za mało jest edukacji, chociaż cały czas tłumaczymy jednemu i drugiemu synowi, że bezpieczeństwo jest podstawą – zaznacza Rzekos.

26 dzieci i młodzieży od początku roku

Nasz reporter rozmawiał z nim przy okazji konferencji prasowej przed szpitalem, podczas której była mowa o tym lekarze i policjanci mówili o lawinowym wzroście zdarzeń z udziałem hulajnóg elektrycznych.

Ze statystyk UDSK wynika, że od początku 2025 roku przyjęto do szpitala już 26 dzieci i młodzieży z urazami po jeździe na tych jednośladach. W całym ubiegłym roku takich przypadków było 38.

Dyrektor UDSK prof. Anna Wasilewska mówiła, że statystyki nie uwzględniają złamań ręki czy nogi po takiej jeździe

- To są bardzo ciężkie urazy wraz z urazem głowy, dzieci przywożone w stanie z brakiem kontaktu - podkreślała.

Ojciec Jakuba przestrzega, żeby zawsze jeździć w kaskach
Ojciec Jakuba przestrzega, żeby zawsze jeździć w kaskach
Źródło: TVN24

Zabrało łóżek

Powiedziała, że w związku z większą liczbą zgłoszeń młodych pacjentów z urazami, we wtorek zabrakło miejsc na oddziale intensywnej terapii w szpitalu. Podkreśliła, że to pierwsza taka sytuacja w jej wieloletniej pracy.

- Do tej pory w ramach tych swoich ośmiu łóżek OIOM nie mieliśmy takich problemów. Wczoraj musieliśmy organizować się na szybko właśnie ze względu na to, że tak dużo dzieci trafia po urazach - mówiła.

Natomiast kierownik Kliniki Chirurgii i Urologii UDSK prof. Adam Hermanowicz ocenił, że liczba urazów zwiększa się "wręcz lawinowo".

- Do tej pory takich urazów i takiej liczby pacjentów w zasadzie nie mieliśmy - ocenił.

W szpitalu coraz więcej pacjentów po wypadkach na hulajnogach
W szpitalu coraz więcej pacjentów po wypadkach na hulajnogach
Źródło: TVN24

Urazy bezpośrednio zagrażający życiu

Podkreślił, że nie ma dyżuru, żeby nie zgłosiło się dziecko po upadku z hulajnogi czy też roweru. Na dyżurze poprzedniego dnia przyjęto na oddział dwójkę pacjentów: ośmiolatka w stanie ciężkim, po urazie głowy i twarzoczaski, a także poobijanego dwunastolatka.

- W tym roku już mieliśmy kilku pacjentów, którzy byli operowani z powodu urazu czaszkowo-mózgowego, czyli krwiaków wewnątrzczaszkowych. Byli operowani z powodu pęknięcia śledziony po uderzeniu w kierownicę. Także są to urazy, które bezpośrednio zagrażają życiu tych dzieci - mówił Hermanowicz.

Hulajnogi są coraz szybsze

Zwracał uwagę, że leczenie takich pacjentów jest skomplikowane i długotrwałe, może też pozostawiać trwały ślad w przyszłości jak deficyty neurologiczne, niedowłady, zaburzenia mowy, widzenia.

- Ten problem się cały czas nasila, bo hulajnogi są coraz szybsze. Na początku to były jakieś ograniczenia rzędu 20 km/h, 25 km/h. W tej chwili mieliśmy rekordzistę, który powiedział, że jego hulajnoga jeździ 80 km na godzinę. Dla nas to było niewyobrażalne, oczywiście jechał bez kasku - powiedział profesor.

Siedem - osiem osób tygodniowo

O hulajnogach mówił też Mateusz Struś, asystent z Oddziału Neurochirurgii Dziecięcej, Dziecięcego Szpitala Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

- Prawie połowa dzieci, które trafiają na nasz oddział z urazem głowy, ale także innymi, np. złamaniami kończyn – to ofiary wypadków na hulajnodze, co daje siedem - osiem osób tygodniowo – wskazywał.

Dodał, że choć zdarzają się małe dzieci, np. siedmioletnie, to większość poszkodowanych stanowią nastolatki w wieku 12-17 lat.

Podkreślił, że główną przyczyną wypadków jest nadmierna prędkość.

- Hulajnogi, przynajmniej teoretycznie, powinny mieć fabryczne blokady prędkości, ale ich nie mają i dzieciaki jeżdżą z prędkością 60, 70, nawet 80 km na godzinę – powiedział lekarz.

Dziecko na hulajnodze wyprzedzało ciężarówkę

Przypomniał sprawę 13-letniego chłopca, który trafił na jego oddział właśnie po wypadku na hulajnodze. - Wcześniej policja dostała sygnał od kierowcy TIR-a, że jedzie drogą krajową i wyprzedza go dzieciak na hulajnodze – opowiedział.

Stwierdził też, że oprócz dużej prędkości, na dużą urazowość takich wypadków oraz częstą ich śmiertelność przekłada się to, że "jeźdźcy hulajnóg" nagminnie nie noszą kasków.

- Przy prędkości nawet 50 kilometrów na godzinę, jeśli małe kółko hulajnogi natrafi na kamyczek, to pojazd wpada w takie turbulencje jak motocykl przy prędkości 160 km na godz. A jego użytkownik nie jest w stanie zapanować nad pojazdem - podkreślał lekarz.

Prędkość nawet do 90 kilometrów na godzinę

Statystyki dotyczące zdarzeń z udziałem hulajnóg elektrycznych na drogach publicznych przedstawiła podlaska policja.

- Niestety (...) też mamy lawinowy wzrost. 15 zdarzeń drogowych z udziałem hulajnóg elektrycznych w pierwszym półroczu tego roku. To jest aż o 11 więcej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego - poinformował rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa.

Zwrócił uwagę, że 80 proc. uczestników tych zdarzeń to osoby do 18. roku życia.

Krupa powiedział też, że największy odnotowany pomiar miernikiem prędkości osoby poruszającej się hulajnogą elektryczną w Białymstoku to 90 km/h, co zakończyło się nałożeniem mandatu.

Można do 20 km/h

Podkreślił też nie wszyscy użytkownicy korzystający z hulajnóg elektrycznych pamiętają o podstawowych zasadach poruszania się. Jak przypomniał, hulajnoga elektryczna może poruszać się z prędkością nie większą niż 20 km/h, a jeśli porusza się po chodniku, to prędkość nie może być większa niż prędkość pieszych.

Przypomniał też, że zgodnie z zasadami dzieci do 10. roku życia mogą się poruszać hulajnogą elektryczną tylko poza drogą publiczną, czyli np. po drogach wewnątrz osiedla tylko pod opieką osoby dorosłej. Nie mogą poruszać się ani chodnikiem, ani ścieżką rowerową. Kolejną kategorią użytkowników hulajnóg elektrycznych są osoby w wieku od 10. do 18. lat, które muszą posiadać odpowiednie uprawnienia. Takich uprawnień nie potrzebują osoby powyżej 18. roku życia.

Ma być obowiązek zakładania kasku

Obecnie nie ma obowiązku zakładania kasku podczas jazdy na hulajnodze elektrycznej. Zmian chce Ministerstwo Infrastruktury. Rekomendacją o obowiązku jazdy w kasku do 16. roku życia podczas jazdy rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego podjęła Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego przy MI.

Jak w poniedziałek poinformował minister infrastruktury Dariusz Klimczak, przepis ma zostać dodany do nowelizacji Praw o ruchu drogowym.

Czytaj także: