- Donald Trump i jego sekretarz zdrowia Robert F. Kennedy Jr. postawili sobie za cel walkę z "epidemią autyzmu". Podczas briefingu prasowego w poniedziałek podzielili się swoimi pierwszymi "odkryciami".
- Prezydent Stanów Zjednoczonych twierdzi, że istotny wpływ na rozwój zaburzeń ze spektrum autyzmu u dzieci ma zażywanie paracetamolu w ciąży. Odradza to kobietom, chyba że występuje medyczna konieczność.
- Podczas briefingu zapowiedziano też, że amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) zatwierdzi leukoworynę do leczenia zaburzeń ze spektrum autyzmu. Na jakiej podstawie?
- Co nauka na ten moment wie o przyczynach zaburzeń ze spektrum autyzmu? Czy do czynników ryzyka zaliczą się szczepienia, tak jak twierdzi Trump? W rozmowie z tvn24.pl wyjaśnia to dr n. med. Aleksandra Lewandowska, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.
- Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl.
- 20 lat czekałem na to spotkanie - powiedział w poniedziałek podczas briefingu prasowego w Białym Domu prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump. Briefing dotyczył zaburzeń ze spektrum autyzmu, a konkretnie czynników, które prowadzą do ich rozwoju, oraz leczenia. Trump mówił o "okropnym kryzysie autyzmu", któremu chce - razem ze swoimi współpracownikami - położyć kres. Trump sam zaznaczył, że nie wszystko jest jeszcze "stuprocentowo pewne", ale sądzi, że on i jego ludzie wiedzą więcej na temat autyzmu niż inni badacze, którzy zajmują się tym zagadnieniem od lat.
Sekretarz zdrowia w administracji Trumpa, Robert F. Kennedy Jr., podnosił podczas briefingu, że dotychczasowe badania skupiające się na genetycznych czynnikach odpowiedzialnych za autyzm, były "bezowocne". Uważa, że to on i inni ludzie Trumpa kładą kres korupcji i ograniczaniu wolności akademickiej, stawiając na medycynę opartą na faktach (evidence-based medicine).
Trump: paracetamol w ciąży jest powiązany z autyzmem
Jedno z "odkryć", które zaprezentował w poniedziałek prezydent Stanów Zjednoczonych, dotyczy zwiększonego ryzyka wystąpienia zaburzeń ze spektrum autyzmu u dzieci matek, które w ciąży przyjmują paracetamol (w USA - acetaminophen sprzedawany pod nazwą handlową Tylenol). Do tej pory paracetamol uważano za jeden z nielicznych leków, które mogą być bezpiecznie przyjmowane przez kobiety spodziewające się dziecka. Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA), zgodnie z zapowiedzią Trumpa, ma rozesłać do lekarzy list z rekomendacją, aby u kobiet w ciąży stosować paracetamol tylko w sytuacjach, kiedy nie można tego uniknąć, czyli przy wysokiej gorączce. Podczas briefingu mówiono też o potencjalnej zmianie ostrzeżenia na opakowaniu tabletek. - Najlepiej w ciąży nie brać tego wcale - mówił Trump. Chociaż nie ma wykształcenia medycznego, doradzał, żeby - jeśli występuje medyczna konieczność - brać paracetamol w małych dawkach, w odstępach czasowych.
Trump posługiwał się też tzw. dowodami anegdotycznymi. - Mówi się, że na Kubie nie mają Tylenolu, bo ich na to nie stać. Tam właściwie nie ma autyzmu - podkreślał prezydent Stanów Zjednoczonych, dodając, że podobnie jest w "innych częściach świata".
Cytowany przez amerykańskie media producent Tylenolu, oświadczył w poniedziałek, że stanowczo nie zgadza się z twierdzeniem, że paracetamol powoduje autyzm. Uważa tę tezę za wprowadzającą zamieszanie i szkodliwą dla kobiet, które spodziewają się dziecka.
Trump i jego współpracownicy powołali się na badanie (przegląd literatury) czworga naukowców, między innymi z Mount Sinai i Harvardu. Opublikowano je w tym roku w czasopiśmie "Environmental Health" i wskazano w nim na związek między przyjmowaniem paracetamolu w ciąży a zaburzeniami neurorozwojowymi. Jak powiedziała cytowana przez NPR Ann Bauer, jedna z autorek badania, epidemiolożka z Uniwersytetu w Massachusetts, jej zdaniem kobiety powinny być informowane o potencjalnych zagrożeniach związanych z przyjmowaniem paracetamolu w ciąży. Zaznaczyła jednak, że jest za wcześnie na oficjalne ostrzeżenia, zaś naukowcy woleliby zgromadzić więcej dowodów, zanim podejmą tak zdecydowane kroki.
Jak teoria o paracetamolu ma się do tego, co we współczesnej medycynie, opartej na dowodach naukowych, wiadomo o zaburzeniach ze spektrum autyzmu? Pojęcie "autyzmu dziecięcego" wprowadził już w 1943 roku amerykańsko-austriacki psychiatra dziecięcy Leo Kanner. Od tamtego czasu, czyli już od ponad 80 lat, trwają badania nad tym zaburzeniem. Z czasem - dzięki rozwojowi medycyny, w tym diagnostyki obrazowej - są one coraz bardziej zaawansowane, przez co naukowcy i lekarze wiedzą już coraz więcej na temat autyzmu. Pewne jest już, że nie ma on jednej przyczyny.
- Wszystko, co wiemy na temat zaburzenia ze spektrum autyzmu, coraz bardziej pokazuje jego złożoność i mówi, że nie mają one jednej przyczyny. Współczesne badania jasno mówią, że żaden pojedynczy czynnik nie jest odpowiedzialny za rozwój autyzmu.dr nauk medycznych Aleksandra Lewandowska, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży
Drugą kwestią, jaką poruszono podczas briefingu prasowego, jest leczenie zaburzeń ze spektrum autyzmu. Mówił o tym szczególnie Robert F. Kennedy Jr.. Jak zapowiedział, FDA zatwierdzi nową metodę leczenia autyzmu: leukoworynę, czyli lek dotychczas stosowany jako antidotum dla szkodliwego działania metotreksatu oraz w leczeniu anemii. Jaka jest podstawa do rejestracji autyzmu jako wskazania do przyjmowania leukoworyny? Dane dotyczące zaledwie 40 pacjentów z mózgowym niedoborem kwasu foliowego.
Do tej zapowiedzi odniosło się już Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (American Psychiatric Association, APA), podkreślając, że leukoworyna nie jest rekomendowana do leczenia zaburzeń ze spektrum autyzmu i potrzeba "jeszcze wielu lat badań", zanim jej skuteczność w tym wskazaniu zostanie zweryfikowana.
Kiedy toczą się dyskusje o jego leczeniu, a nawet potencjalnym wyleczeniu, warto zaznaczyć, że autyzmu nie uważa się za chorobę. W klasyfikacji Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego (DSM) zmianę terminologii wprowadzono już w 2013 roku, natomiast w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych (ICD) - w 2022 roku.
- W ICD-11, którym jeszcze nie posługujemy się w Polsce, ponieważ trwa tłumaczenie i adaptacja tego dokumentu, zaburzenia ze spektrum autyzmu włączono w duży dział zaburzeń neurorozwojowych. Ten dział bardzo wyraźnie wskazuje na zaburzenia, które powstają już w okresie życia płodowego i są związane ze zmianami zarówno na poziomie struktury, jak i biologii układu nerwowego - wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl doktor nauk medycznych Aleksandra Lewandowska.
Jak to się przekłada na praktykę? - Pewne działania, które wdrażamy u dzieci i młodzieży z zaburzeniami ze spektrum autyzmu, przynoszą poprawę w ich funkcjonowaniu, jednak nie zmieniają struktury ich ośrodkowego układu nerwowego, przez co pewne deficyty mają charakter przewlekły. W różnych okresach rozwoju zmieniają nieco swoją dynamikę i obraz kliniczny, ale są to zaburzenia przewlekłe, których nie możemy wyleczyć - mówi konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży. - Nie ma leku, który trwale zmieniłby strukturę naszego mózgu. Możemy jednak leczyć farmakologicznie różne objawy zaburzeń ze spektrum autyzmu takie jak zachowania autoagresywne, współwystępujący lęk albo problemy ze skupieniem uwagi. Do tego dokładamy też działania psychospołeczne - psychoedukację, wsparcie i terapię, oczywiście oparte na badaniach naukowych. Dzięki temu pomagamy dzieciom i nastolatkom z zaburzeniami ze spektrum autyzmu lepiej funkcjonować w otoczeniu.
Skąd się bierze autyzm?
Jak wyjaśnia doktor Aleksandra Lewandowska, do powstania zaburzeń ze spektrum autyzmu prowadzi złożona interakcja czynników epigenetycznych, genetycznych, neurobiologicznych i środowiskowych. Jakie to dokładnie czynniki?
W różnych badaniach szacuje się, że zaburzenia ze spektrum autyzmu są uwarunkowane genetycznie w 50 do 90 procentach. - Badania, głównie z udziałem bliźniąt zarówno jednojajowych, jak i dwujajowych, wskazują na wysoki poziom genetycznej determinacji autyzmu. W sumie znaleziono już setki genów, które mogą potencjalnie być związane z jego występowaniem. To między innymi geny, które odgrywają rolę w regulacji synaptogenezy, neuroplastyczności czy komunikacji między neuronami - wylicza dr Lewandowska. Zwraca uwagę na istotne znaczenie nie tylko mutacji genetycznych, ale również zmian epigenetycznych, czyli na przykład metylacji DNA albo modyfikacji w obrębie histonów, które wpływają na ekspresję genów bez zmian w ich sekwencji.
Jeżeli chodzi o czynniki środowiskowe, to w badaniach najczęściej mówi się o tych, które są związane z ciążą. Wśród nich wymienia się między innymi starszy wiek matki lub ojca, zakażenia wirusowe w okresie ciąży - najczęściej różyczkę albo cytomegalię, ale w ostatnim czasie też SARS-CoV-2, cukrzycę ciążową, stan przedrzucawkowy, wcześniactwo i komplikacje okołoporodowe, ekspozycję na toksyny, przyjmowanie niektórych leków (na przykład kwasu walproinowego szeroko stosowanego w neurologii oraz psychiatrii) i zanieczyszczenie środowiska, szczególnie pyłami zawieszonymi takimi jak PM10 czy PM2,5.
- Ważne jest to, aby pamiętać, że to wszystko są tylko czynniki ryzyka, a nie bezpośrednie przyczyny zaburzeń ze spektrum autyzmu. Nie jest tak, że każda kobieta z cukrzycą ciążową czy po 35. roku życia urodzi dziecko z autyzmem.doktor nauk medycznych Aleksandra Lewandowska, konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży
"Amisze się nie szczepią i nie mają autyzmu"
- Są pewne grupy ludzi, którzy nie przyjmują żadnych szczepionek i żadnych leków. U nich autyzmu nie ma. Mówi wam to coś? - powiedział podczas briefingu prasowego w poniedziałek Donald Trump, podając amiszów jako przykład ludzi "wolnych od autyzmu". Pośrednio stanął w obronie antyszczepionkowców, apelując, żeby nie atakować "tych, którzy zadają pytania", ale być wdzięcznym za to, że poszukują odpowiedzi. Prezydent Stanów Zjednoczonych mówił też o "faszerowaniu" dzieci szczepieniami. Bez wykształcenia medycznego doradzał, żeby zrezygnować ze szczepionki skojarzonej na odrę, świnkę i różyczkę, a zamiast tego przyjmować każdą z nich osobno. Zachęcał też, żeby odłożyć szczepienie przeciwko WZW typu B do 12. roku życia, ponieważ "ten wirus jest przenoszony drogą płciową, a dzieci nie uprawiają seksu".
Robert F. Kennedy Jr. obiecywał - zwracając się między innymi do rodziców dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu - badania nad powiązaniem szczepionek i autyzmu. Jak twierdzi, przez wiele lat były one wstrzymywane "ze względów politycznych".
Wbrew temu, co mówi Trump, do czynników, które mają wpływ na wystąpienie zaburzeń ze spektrum autyzmu, nie zalicza się szczepień, chociaż mit, że szczepienia ochronne "powodują autyzm" wciąż pokutuje w społeczeństwie. - To błędne przekonanie jest pokłosiem badań opublikowanych w 1998 roku. Były one oparte na opisie 12 przypadków autyzmu u dzieci zaszczepionych przeciwko odrze, śwince i różyczce. To przykład zadziwiającego braku odpowiedzialności zarówno autora badania, jak i środowiska naukowego. Bardzo szybko okazało się bowiem, że te badania były nierzetelne, bez grupy kontrolnej, a część przytoczonych w nich historii została też sfałszowana. Wystąpił też konflikt interesów, o którym autor nie poinformował. Został odsunięty od pracy naukowej i klinicznej jednak dopiero w 2010 roku, a jego szkodliwą pracę wycofano z archiwum czasopisma, w którym się ukazała, jeszcze później - w 2019 roku. Do tego czasu ta praca wciąż żyła i mit się dalej niósł - wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl doktor Aleksandra Lewandowska.
Specjalistka psychiatrii dzieci i młodzieży przytacza duże ogólnokrajowe badanie kohortowe, które objęło ponad 650 tys. dzieci urodzonych w Danii w latach 1999-2010. W tym badaniu analizie poddano dane z rejestru szczepień przeciwko odrze, śwince i różyczce. - Objawy zaburzeń ze spektrum autyzmu na całą tę grupę zdiagnozowano u około 6500 badanych dzieci. Występowały one o 7 procent rzadziej wśród dzieci szczepionych niż nieszczepionych, czyli jednoznacznie obalono tezę, że szczepienia powodują autyzm - mówi doktor Lewandowska.
Dokładną przyczynę autyzmu chcieliby poznać nie tylko naukowcy, ale też - a może nawet przede wszystkim - rodzice dzieci, które mają takie zaburzenia. - Rodzice po diagnozie przyjmują różne postawy i podejmują różne działania. Nie można ich za to oceniać, bo za tym, co robią albo mówią, często stoi lęk i poczucie winy. Matki, u których wystąpiły jakieś czynniki ryzyka, mają ogrom wyrzutów sumienia, dlatego wszystkie informacje na tematów nowych doniesień naukowych dotyczących czynników ryzyka wystąpienia zaburzeń ze spektrum autyzmu trzeba komunikować z ogromną uważnością - apeluje doktor Aleksandra Lewandowska.
Donald Trump zapowiedział również duże granty na badania dotyczące zaburzeń ze spektrum autyzmu. Szef Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH) Jay Bhattacharya podał podczas briefingu dokładną kwotę, jaką amerykański rząd przeznaczy na badania nad autyzmem. Będzie to 50 mln dolarów. Trump, Kennedy i ich współpracownicy będą na bieżąco informować o postępach ich walki z "epidemią autyzmu".
Autorka/Autor: Zuzanna Kuffel
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: FRANCIS CHUNG/EPA/PAP