- Po spotkaniu szefów MZ i NRL: deklarują współpracę między innymi przy analizie kosztów procedur przeniesionych z Ministerstwa Zdrowia do NFZ.
- Strony podejmą dialog o zmianach w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia. Rozmowy mają objąć m.in. waloryzację wynagrodzeń i przesunięcie terminu corocznych podwyżek.
- Finanse ochrony zdrowia nadal napięte. Ministra zdrowia liczy na podpis prezydenta pod przyjętą dziś przez Sejm nowelizacją ustawy o Funduszu Medycznym.
- Więcej artykułów o podobnej tematyce znajdziesz w zakładce "Zdrowie" w serwisie tvn24.pl.
Spotkanie Minister Zdrowia Jolanty Sobierańskiej-Grendy z Naczelną Radą Lekarską odbyło się w piątek w Centrum Symulacji Medycznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Kluczowe wnioski z ponad dwugodzinnych rozmów przedstawione zostały na wspólnym briefingu prasowym szefowej resortu zdrowia i prezesa NRL.
Czy "skok na kasę" zostanie odwrócony?
Prezes samorządu lekarskiego zapewnił, że jego środowisko będzie wspierało resort zdrowia w odwracaniu negatywnych skutków tak zwanego "skoku na kasę NFZ". Chodzi o ustawę z 2022 roku, która weszła w życie w roku 2023. Na jej mocy finansowanie części procedur, które dotychczas znajdowało się w gestii resortu zdrowia, zostało przesunięte do NFZ. To m.in. świadczenia wysokospecjalistyczne, bezpłatne leki dla seniorów i kobiet w ciąży, a także leki i wyroby medyczne dla programów polityki zdrowotnej.
- Widzimy, że pieniądze Narodowego Funduszu Zdrowia muszą po prostu popłynąć. NFZ musi zostać odciążony z wydatków, a wsparty kroplówką - przyznał Jankowski.
- My dzisiaj tylko musimy sobie oszacować realnie, ile te procedury, które zostały przerzucone do NFZ-u wynoszą i na pewno rozmowa z Ministerstwem Finansów na ten temat będzie. Ja się dzisiaj oczywiście nie wypowiem, jaka będzie ich konkluzja - dodała minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda.
Będzie dialog o wynagrodzeniach
Drugą kwestią, co do której lekarze porozumieli się z resortem zdrowia, ma być dialog na temat tzw. ustawy podwyżkowej, czyli ustawy regulującej minimalne płace dla pracowników ochrony zdrowia. Koszt jej realizacji, czyli w praktyce podwyższenia wynagrodzeń dla medyków, wyniósł tylko w tym roku 18 miliardów złotych.
O tym, że ustawa wymaga zmian, mówiło się od dawna, ale w ostatnich tygodniach pod dyskusję poddane zostały pierwsze konkretne propozycje. Jedną z nich miało być uregulowanie wynagrodzeń dla osób zatrudnionych na kontraktach i wprowadzenie dla nich CAP-u, czyli górnego limitu dla ekwiwalentu całego etatu. Miał on wynieść do 48 tysięcy złotych. Propozycja spotkała się z mocną krytyką ze strony związków zawodowych oraz samorządu lekarzy.
- Bardzo cieszy nas deklaracja wspólnej pracy i rozmowy o wynagrodzeniach w systemie ochrony zdrowia oraz to, że wreszcie padło, że to nie lekarze są problemem w systemie ochrony zdrowia, ale to sam system wymaga zmian. My chcemy być partnerem tej pracy, nie szukać już winnych, ale szukać rozwiązań. Myślę, że wspólnie jesteśmy na takie rozwiązania gotowi - powiedział Łukasz Jankowski.
- To, że zbieraliśmy propozycje z różnych stron i zaprezentowaliśmy je, to nie znaczy, że to są wszystko propozycje po pierwsze resortu zdrowia i po drugie - już ostateczne, które mają być wdrażane - zaznaczyła szefowa MZ.
CAP to jedna z propozycji, niekoniecznie ostateczna
- Naszym postulatem, na pewno jest zmiana wskaźnika waloryzacji w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu dla pracowników medycznych, również postulat związany z przesunięciem terminu wdrożenia kolejnych podwyżek o pół roku, czyli od stycznia. I to są na pewno postulaty, które mam nadzieję, że uzyskają poparcie - dodała.
O tych pomysłach już w październiku mówiła wiceminister zdrowia Katarzyna Kęcka. Jak dodała Jolanta Sobierańska-Grenda, pomysł wprowadzenia ograniczeń w kontraktach medycznych pojawił się w toku prac Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia.
- Stąd też oszacowanie przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji kwoty górnej granicy, co wywołało oczywiście szereg dyskusji w kraju, które myślę, że też są dobre. Uruchomiona przez nas skrzynka mailowa sprawiła, że zaczynają do nas wpływać rozwiązania, które niekoniecznie może powinny być CAP-em (limitem wynagrodzenia), ale na przykład ograniczeniem procentowym budżetu, który podmiot leczniczy w ogóle przeznacza na wynagrodzenia. Trudno dziś wyrokować, które rozwiązanie ostatecznie zostanie wybrane - zaznaczyła szefowa resortu zdrowia.
Kolejne spotkanie zespołu trójstronnego jest zaplanowane na 2 grudnia.
Jaki bilans w kasie ochrony zdrowia? Dowiemy się w lutym
Podczas briefingu prasowego Jolanta Sobierańska-Grenda była pytana przez dziennikarzy o rzeczywisty stan finansów w ochronie zdrowia - ile tak naprawdę jest w nim pieniędzy i ile brakuje.
- Budżet NFZ-u w tym roku wynosi 200 miliardów złotych, w związku z tym to, czego szukamy, czyli te 3,6 miliarda złotych, powinno zaspokoić potrzeby tego roku. W parlamencie wypracowujemy konsensus, liczę na poparcie ze strony prezydenta. To nie jest tak, że się wszystko zawaliło, natomiast miejmy świadomość, że dotacja z budżetu państwa do NFZ-u wyniosła 31 miliardów złotych. Gdybyśmy jeszcze mieli te dodatkowe 3,6 miliarda złotych zasilenia, to jednak tyle realnie w tym roku środków zabrakło - przyznała Sobierańska-Grenda.
- Szacunki, które przedstawialiśmy wspólnie z NFZ-em na 14 miliardów złotych (luki w budżecie NFZ na 2025 rok - red.) to były prognozy. Tak naprawdę ostatecznie będziemy mogli kwotę zamknięcia roku 2025 poznać w lutym - powiedziała.
O kwestii finansów płatnika publicznego wypowiedział się tez wiceprezes NFZ Jakub Szulc. - NFZ siłą rzeczy realizuje płatności za świadczenia, które są wykonane już, a nie te, które będą wykonane w przyszłości. Jeśli chodzi o płatności za nadwykonania, to realizujemy płatności, w zależności od oddziału wojewódzkiego NFZ, albo za drugi kwartał 2025 roku albo zaczynamy rozliczać trzeci kwartał. Podobnie będzie wyglądała sytuacja, jeśli chodzi o zakończenie roku. Księgi finansowe zamykamy do 15 lutego i wtedy podsumowujemy i dokonujemy realizacji płatności za wszystkie świadczenia wykonane w 2025 roku. Tam, gdzie będzie to możliwe, będzie to realizowane z planu finansowego na ten rok, a tam, gdzie to nie będzie możliwe - z planu przyszłorocznego. NFZ na bieżąco realizuje wszystkie płatności związane z realizacją swoich zobowiązań umownych, z pięciodniowym terminem - wyliczał Jakub Szulc.
Wiceprezes NFZ odniósł się też do wypowiedzi prezesa NRL, który określił płatnika publicznego mianem bankruta. - Życzyłbym każdemu, żeby miał do czynienia z takim bankrutem - skomentował. - NFZ w tym roku już zrealizował płatności za świadczenia na kwotę około 170 miliardów złotych i kolejne środki są cały czas przez NFZ angażowane. Mamy zabezpieczenie na realizację wszystkich umów, które są określone co do wartości - dodał.
Autorka/Autor: Piotr Wójcik/ap
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP