Za nowelizacją zagłosowało 242 posłów, nikt nie był przeciwko, 199 posłów wstrzymało się od głosu.
Co się zmieni w Funduszu Medycznym?
Rządowy projekt nowelizacji ustawy o Funduszu był procedowany w trybie pilnym w związku z problemami finansowymi NFZ. Zmiany limitu finansowania świadczeń dla dzieci z Funduszu Medycznego w 2025 r. pozwolą na przekazanie NFZ ok. 3,6 mld zł. Nowelizacja zakłada także, że minister zdrowia nie przekaże w 2025 r. z budżetu państwa do Funduszu Medycznego 4 mld zł. W kolejnych latach maksymalne wpłaty z budżetu państwa do Funduszu Medycznego wyniosą: w 2026 r. - 4,4 mld zł; w 2027 r. - 7,3 mld zł; w 2028 r. - 7,7 mld zł; w 2029 r. - 6,0 mld zł. Obecne przepisy zakładają limit wpłat z budżetu państwa na maksymalnie 4,2 mld zł rocznie. Ponadto w Funduszu Medycznym powstaną dwa dodatkowe subfundusze: infrastruktury na potrzeby obronne państwa oraz chorób rzadkich u dzieci.
Przyjęta w piątek przez Sejm poprawka, zgłoszona przez KO podczas drugiego czytania zakłada, że dofinansowanie m.in. dla samorządów z subfunduszu rozwoju profilaktyki wyniesie 100 proc. (obecnie jest to maksymalnie 80 proc.). Wcześniej Sejm zdecydował o niekierowaniu tej poprawki do Komisji Zdrowia ze względu na pilny tryb procedowania projektu.
Sejm odrzucił wszystkie wnioski mniejszości. Klub PiS chciał m.in., aby z nowelizacji usunąć przepis o nieprzekazywaniu w 2025 r. przez ministra zdrowia 4 mld zł do Funduszu Medycznego. Kolejna propozycja PiS dotyczyła zwiększenia w latach 2026-2029 dotacji z budżetu państwa do Funduszu Medycznego.
"Mrozimy pieniądze, które wykorzystywane byłyby na leczenie"
- W momencie kiedy w 2020 roku tworzony był Fundusz Medyczny, nie przekazano do niego żadnych dodatkowych środków. Oznacza to, że przekazanie do niego każdej kwoty oznacza, że te pieniądze zostały przekazane potencjalnie ze środków, które byłyby wydane na leczenie Polek i Polaków. Nie przemyślano do końca efektywności alokowania środków do tego funduszu. Wpisując sztywną kwotę 4 miliardów co roku przekazywanych obowiązkowo na Fundusz Medyczny doprowadzono do sytuacji, w której mrozimy na nim pieniądze, które w przeciwnym razie wykorzystywane byłyby na leczenie - wyjaśniała wczoraj w Sejmie wiceminister zdrowia Anna Kacperczyk.
Jak dodała Kacperczyk, mrożenie pieniędzy na koncie Funduszu Medycznego ma związek z tym, że cześć z subfunduszy w jego ramach ma cele związane z inwestycjami, a kumulacja wydatków z nich nastąpi dopiero po 2027 roku, a zwłaszcza w latach 2028-2029.
- Tak naprawdę one leżą na tym Funduszu Medycznym, a my ich nie wykorzystujemy. One będą czekały, leżały, kumulowały się, wydamy je w 2028 i 2029 roku, ale w istocie tak naprawdę nie pracują na rzecz pacjentów. I to jest fundamentalne założenie, które nie wynikało ze złej woli. Ono nie do końca odzwierciedla rzeczywiste potrzeby i wydatki planowane na każdy rok. W tej nowelizacji ustawy próbujemy ten problem trochę skorygować. Stąd pytanie o 4 miliardy. Obecnie na koncie Funduszu Medycznego mamy 6 miliardów złotych, które czekają aż będziemy je wydawać. Jeśli dodamy do tego 4 miliardy (z obowiązkowej składki wpłacanej przez MZ - red.), to będziemy mieli już 10 miliardów, które będą zamrożone i będą czekały, aż podmioty, które realizują różne inwestycje, będą się rozliczały i prosiły nas o wypłaty - wyjaśniała Kacperczyk.
Prezydencki projekt zaczeka do grudnia
Sejmowa Komisja Zdrowia nie zgodziła się w czwartek na procedowanie razem z rządowym pilnym projektem zmian w ustawie o Funduszu Medycznym także projektu prezydenckiego. Złożony we wtorek w Sejmie projekt prezydenta Karola Nawrockiego zwiększa limit kwoty możliwej do przekazania NFZ w 2025 r. z Funduszu Medycznego. Rzecznik prezydenta poinformował, że chodzi o kwotę 3,5 mld zł. Zakłada także utworzenie dwóch nowych subfunduszy: infrastruktury bezpieczeństwa i chorób rzadkich dzieci oraz stworzenie Centrum Obsługi Pacjenta. Nie ma tam jednak mechanizmu, który zwalniałby MZ z obowiązku wpłaty 4-miliardowej składki do Funduszu Medycznego.
Równoczesne procedowanie obu projektów postulowała opozycja. - Jak to jest, że dochodzi do sytuacji, w której priorytetowo traktujemy projekt rządowy, mimo że prezydent przedstawił własny projekt w tym samym zakresie? Domagamy się pilnego procedowania projektu prezydenta - domagał się w czwartek poseł PiS Janusz Cieszyński, który był wiceministrem zdrowia w rządzie Mateusza Morawieckiego.
Przewodnicząca Sejmowej Komisji Zdrowia Marta Golbik wyjaśniała, że projekt rządowy, zgodnie z uprawnieniami Rady Ministrów, został skierowany do procedowania w trybie pilnym, a ten prezydencki nie ma jeszcze nawet numeru druku.
Jeśli przyjęta dziś przez Sejm ustawa zostanie podpisana przez prezydenta, to wejdzie w życie 15 grudnia.
Autorka/Autor: Piotr Wójcik
Źródło: PAP, tvn24.pl