- Do konsultacji publicznych trafił projekt nowelizacji - tak zwanej "lex szarlatan".
- Rozwiązanie ma umożliwić Rzecznikowi Praw Pacjenta skuteczne zwalczanie przypadków praktyk pseudomedycznych. - między innymi poprzez łatwiejsze nakładanie kar w wysokości nawet do miliona złotych.
- Projekt ustawy zakłada też uregulowanie, czym są praktyki pseudomedyczne oraz da narzędzia do przeciwdziałania dezinformacji medycznej.
Jak informuje Ministerstwo Zdrowia, podstawowe założenia projektu ustawy to wzmocnienie kompetencji Rzecznika Praw Pacjenta i wprowadzenie regulacji dotyczących praktyk pseudomedycznych.
Chodzi przede wszystkim o pacjentów
Chodzi o wzmocnienie ochrony praw pacjenta przez usprawnienie mechanizmów nadzorczych, eliminację praktyk pseudomedycznych, które są szkodliwe lub niebezpieczne oraz zwiększenie efektywności działań Rzecznika Praw Pacjenta (RPP), m.in. poprzez nowe instrumenty prawne i możliwość nakładania kar.
- Nowelizacja ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta ma przede wszystkim służyć wszystkim pacjentom i chronić ich przed oszustami żerującymi na ludzkim zdrowiu i życiu. Celem przygotowywanych we współpracy z Ministerstwem Zdrowia rozwiązań w zakresie praktyk pseudomedycznych, obejmujących działalność tzw. szarlatanów, jest to, aby skutecznie chroniły one osoby korzystające z usług osób bez wykształcenia medycznego, które diagnozują i leczą choroby przed tego typu działalnością - mówi w komentarzu dla tvn24.pl Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec.
Kary do miliona złotych
Projektowane przepisy mają sprawić, że RPP zyska uprawnienia do nakładania kar już w decyzji uznającej naruszenie zbiorowych praw pacjentów (obecnie możliwe jest to dopiero za brak zaniechania działalności po takiej decyzji). Będzie mógł karać osoby wznawiające zakazaną praktykę, a także kierownika podmiotu, który dopuści do naruszenia zbiorowych praw pacjenta.
- Korzystanie z usług pseudomedyków bardzo często odbywa się kosztem skorzystania przez pacjenta z uznanych, zgodnych z aktualną wiedzą medyczną, terapii w podmiotach leczniczych, pod nadzorem lekarzy specjalistów. Te usługi są płatne i służą cynicznemu wykorzystywaniu pacjentów w bardzo trudnych, czasami dramatycznych sytuacjach zdrowotnych. Dzięki znowelizowanej ustawie, poza samym obowiązkiem zaniechania stosowania praktyki niezgodnej z prawem, na mocy decyzji Rzecznika Praw Pacjenta, celem skutecznej prewencji naruszania prawa na przyszłość, pojawi się system nakładania kar pieniężnych - wyjaśnia RPP.
Wzrosną też limity kar - na przykład z 500 tysięcy złotych do miliona złotych w ramach kary pieniężnej za niepodjęcia określonych działań niezbędnych do usunięcia skutków naruszenia zbiorowych praw pacjenta
Sprawa Oskara D. przyspieszyła prace
Prace nad przepisami, które umożliwiłyby skuteczniejszą walkę z osobami, które podejmują się leczenia chorych pomimo nieposiadania żadnych kwalifikacji do tego, znacząco przyspieszyły po głośnej sprawie Oskara D. 25-latek z Zielonej Góry, legitymujący się wykształceniem gimnazjalnym, przebierał się w fartuch i udzielał płatnych porad medycznych. Mówił o sobie jako o "naturopacie ze szczególnym zamiłowaniem do leczenia chorób kobiecych, ale specjalizujący się we wszystkich jednostkach chorobowych". Przekonywał o możliwości wyleczenia nowotworu w każdym stadium bez włączania radioterapii czy chemioterapii, a za konsultacje online brał nawet 350 złotych. Za swoją działalność został na początku roku aresztowany. Jak szacuje prokuratura, na szkodliwym procederze mógł zarobić nawet około 4 milionów złotych.
- Projekt ustawy zakłada też uregulowanie, czym są praktyki pseudomedyczne oraz da narzędzia do przeciwdziałania dezinformacji medycznej, która często leży u podłoża wprowadzania pacjentów w błąd, który może ich kosztować zdrowie lub życie - dodaje Bartłomiej Chmielowiec.
O problemie rozprzestrzeniania się pseudonauki, zwłaszcza w mediach społecznościowych i konieczności wprowadzenia rozwiązań prawnych, które zwiększą kompetencje Rzecznika Praw Pacjenta w walce z tym zjawiskiem, dyskutowano w lutym podczas posiedzenia Sejmowej Komisji Zdrowia.
- Myśmy posty Oskara D. zgłaszali od około ośmiu miesięcy. Od Mety dostawaliśmy informację, że nie ma naruszeń. W mediach społecznościowych wystarczy natomiast odezwać się na temat medycyny opartej na faktach i można mieć gwarancję tego, że atak, jaki się pojawi, będzie nieporównywalnie wielki z tym, jakiego doświadczają na przykład politycy - mówiła wówczas dr Maja Herman, prezes Polskiego Towarzystwa Mediów Medycznych.
Autorka/Autor: Piotr Wójcik/ads
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock